Znany dziennikarz Mykola Nesenyuk skomentował mecz ostatniej rundy kwalifikacji do Euro 2024 pomiędzy reprezentacjami Ukrainy i Włoch (0-0), który odbył się wczoraj w Leverkusen.
"Brawo, Rebrov!
Wczoraj reprezentacja Ukrainy po raz pierwszy w swojej historii nie przegrała z Włochami! To oczywiście zasługa naszego trenera Serhija Rebrowa. Doskonale zdawał sobie sprawę z równowagi sił i nie miał złudzeń co do potencjału zarówno swojej drużyny, jak i drużyny przeciwnika. I ten stosunek był taki, że najlepsi ukraińscy zawodnicy musieli grać przeciwko dalekiemu od silnego włoskiemu składowi wyłącznie w obronie. A kiedy nie mieliśmy w rezerwie zawodników, którzy mogliby wzmocnić grę, Włochy mogły wystawić jeszcze dwie, a nawet trzy drużyny, które miałyby niezaprzeczalną przewagę nad naszą.
Serhii Rebrov okazał się realistą i tak skonstruował obronę zespołu, by nie pozostawić Włochom luki na decydujące uderzenie. Dlatego przewaga Italii we wszystkich bez wyjątku wskaźnikach nie przyniosła żadnego rezultatu. Bo ten wynik mógł osiągnąć napastnik na poziomie Kane'a, Hollanda czy Lukaku, który jest w stanie zamienić przewagę drużyny na gola, gwarantowanego lub prawie gwarantowanego. Na szczęście dla nas, Włochy nie mają obecnie takiego napastnika. Pozostawało więc tylko nie "przynieść" sobie gola. Nasi poradzili sobie z tym zadaniem, choć było kilka prób "sprowadzenia". Ale przeciwnik ich nie wykorzystał z wyżej wymienionego powodu.
Ale my nie potrzebowaliśmy remisu, my potrzebowaliśmy zwycięstwa! Musieliśmy strzelić gola! Niestety, potencjał Dowbyka, Cygankowa, Mudryka, Sudakowa, Zinczenki i innych naszych zawodników, przy całej naszej sympatii do nich, najwyraźniej do tego nie wystarczył. Rebrov również to zrozumiał. Dlatego nasze kontrataki były nie tyle próbami zdobycia bramki, co okazją do oderwania się od totalnej włoskiej inwazji.
Była tylko jedna opcja - nie dać się pokonać w pierwszych osiemdziesięciu minutach gry, tak by przeciwnik zaczął się martwić o wynik - jeden błąd mógł zadecydować o wszystkim! A kiedy boisz się popełniać błędy, na pewno je popełnisz. Po prostu musieliśmy dotrwać do tych ostatnich minut!
I tak się stało - Włosi się podekscytowali i zaczęli popełniać błędy. Niestety, nasi liderzy byli już wtedy zmęczeni, a ci, którzy weszli zamiast nich, tylko potęgowali zamieszanie. Ostatnią szansą dla nas było "zapracowanie" na rzut karny z jedenastu metrów w ostatnich minutach! Ale jak go "zarobić", skoro sędzia od pierwszych minut dawał do zrozumienia, że nie będzie reagował na próby "wyciągania" przewinień przez obu przeciwników. Przez cały mecz ani razu nie dał żadnej z drużyn szansy na uderzenie z rzutu wolnego w środek bramki. I choć gra momentami przypominała bardziej zabawę niż piłkę nożną, zwłaszcza w sytuacjach podbramkowych, sędzia do końca stał na swoim stanowisku.
Dlatego też próba Mudryka, który w ostatnich minutach upadł przekonująco w pobliżu bramki przeciwnika, została zignorowana. To nie są mistrzostwa Ukrainy, gdzie sędziowie regularnie szukają okazji do podyktowania rzutu karnego w ostatnich minutach na korzyść właściwej drużyny! W końcu Leverkusen to nie Żytomierz!
Czy epizod z upadającym Mudrykiem stanie się podstawą kolejnej legendy o podstępnym arbitrze, który pozbawił nas zwycięstwa? To będzie zależeć od tego, jak nasza drużyna zagra w dodatkowych meczach o prawo zakwalifikowania się do Euro 2024 w marcu. Jestem pewien, że kiedy wszyscy dożyjemy tego marca, nasza drużyna, prowadzona przez Rebrowa, osiągnie pożądany rezultat. A wtedy epizod z upadkiem Mudryka zapomnimy jako kiepski i mało śmieszny żart.
Pozostaje tylko dożyć tego marca!" - napisał Neseniuk na swojej stronie na Facebooku.