Były napastnik Tawriji, Maksym Feszczuk, opowiedział o tym, jak dotkliwa była kwestia językowa na Krymie podczas jego pobytu w klubie.
- Ogólnie rzecz biorąc, Krym jest taki, ze skosem. Oni mają bardziej tak: Rosja, Rosja. Ja sam jestem facetem ze Lwowa. Jestem na Krymie od pięciu lat i nigdy nikt mnie nie nękał. Kiedyś byłem na targu, zadzwoniłem do żony i powiedziałem: "Adriana, mogę kupić trochę polunitsi?". Sprzedawczyni powiedziała: "Przepraszam, jesteś z zagranicy?". Mają truskawki, ale nie wiedzą, co to jest polunitsa. Powiedziałem: "Nie, nie z zagranicy" - powiedział Feshchuk w wywiadzie dla Brutal Football.