Słynny obrońca Dynama Kijów Stefan Reszko wyraził swoją opinię na temat odejścia legendarnego niemieckiego piłkarza Franza Beckenbauera, który zmarł 7 stycznia w 79. roku życia. Przypomnijmy, że Reszko był przeciwnikiem Beckenbauera i jego Bayernu w legendarnym meczu o Superpuchar UEFA 1975, w którym Dynamo zdobyło zaszczytne trofeum w sumie dwóch spotkań (0:1, 2:0).
"Był wyjątkowym, wszechstronnym piłkarzem, który potrafił dobrze grać zarówno w ataku, jak i w obronie. Posiadał dobrą technikę, bardzo dobrą wizję boiska, potrafił wyczuć pozycję. Zawsze, przy najmniejszej okazji podłączał się do ataku, gotowy do pomocy.
Posiadał dużą inteligencję i intelekt, zawsze grał z klasą, nie kosztem biegania. To się zawsze odczuwało, zwłaszcza grając przeciwko takiemu zawodnikowi, w jednym pakiecie z Gerdem Mullerem stanowili potęgę nie do przebicia. Przydomek "Kaiser Franz" otrzymał całkowicie zasłużenie i regularnie to potwierdzał.
Czy Beckenbauer po zakończeniu kariery, jak powiedział Łobanowski, zabił w sobie piłkarza? Zdecydowanie, jego osiągnięcia jako trenera i funkcjonariusza mówią same za siebie. Kosztem tego, co potrafił zrobić? Miał bardzo duży autorytet i, powtarzam, dużą inteligencję i intelektualność, nigdy nie był zamieszany w skandale związane z naruszeniem reżimu, był kapitanem Bayernu, reprezentacji Niemiec, otwierano przed nim wszelkie drzwi, rozwiązywał wszystkie problemy zarówno wokół klubu, jak i reprezentacji. Do tego, będąc osobą inteligentną, rozsądną, analizował i weryfikował swoje podejście do zawodników, umiał znaleźć do nich podejście" - powiedział Reszko.