Były obrońca Dynama Kijów, Mykyta Burda, opowiedział o swoim debiutanckim sezonie w barwach Kolosa Kowalów oraz o wznowieniu kariery.
"Opuściłem mecz z Veres z powodu grypy"
- Mykyta, Kolos pewnie rozpoczęli rozgrywki UPL od zwycięstwa nad Veres. Czy ten sukces odzwierciedla pracę, jaką drużyna wykonała na obozie treningowym?
- Tylko dystans sezonu pokaże, jak przygotowaliśmy się podczas obozu treningowego. Dla mnie osobiście przygotowania nie były zbyt dobre z powodu mojej choroby. Było mi bardzo ciężko, chorowałem przez 10 dni z gorączką. W porównaniu do Covid, nie było tak źle.
- Choroba nie powstrzymała Cię przed przyjazdem z drużyną do Równego. Jak się czujesz?
- Myślę, że zdążę na następny mecz z Rukh (2 marca). Decyzja należy do trenera.
- Veres wytrzymał z tobą 80 minut. Czy przeciwnik bardzo się zmienił poza sezonem?
- Byli waleczną drużyną i nadal nią są. Wygraliśmy 2:0 w Kovalivce, ale mecz nie był łatwy. Nigdy nie było łatwo z nimi grać, nawet kiedy byłem w innych drużynach.
- Kolos to najlepsza obrona w lidze, ale brak jej wdrożenia przyczynił się do tego, że drużyna remisowała większość meczów. Czy udało się poprawić ten element podczas zgrupowania?
- Myślę, że tak. Ciężko nad tym pracowaliśmy. Mam nadzieję, że będzie to widoczne w sezonie. Do drużyny dołączyli nowi zawodnicy, a ci, którzy odeszli w pierwszej części sezonu, wrócili do zdrowia i będą nam pomagać.
- Czy Kolos próbował czegoś nowego na obozie treningowym?
- Spróbujemy zagrać inaczej. Widać to było wczoraj.
- Rzeczywiście. "Kolos, który zwykł grać trzema środkowymi obrońcami, wyszedł na boisko dwoma. Czy było to spowodowane twoją kontuzją i wyjazdem Mikalaia Zolatava do Kazachstanu?
- Lepiej zapytać o to Yaroslava Vasylovycha (Yaroslav Vyshniak - trener Kołosa - przyp. red.).
- Jak przebiegło zgrupowanie w Turcji?
- Na zgrupowaniu nie ma zbyt wiele futbolu. Pierwszy etap jest dość nieprzyjemny. Dużo pracy biegowej.
"Van Leeuwen nie dał mi szansy wykazania się w Zorii".
- Przyszedłeś do Kolos przed rozpoczęciem sezonu. Jak ocenisz swój debiutancki sezon w Kovalivce?
- Cieszę się, że dokonałem właściwego wyboru. Najważniejszą rzeczą dla piłkarza jest gra. Nie pamiętam, kiedy ostatnio rozegrałem 15 meczów w ciągu sześciu miesięcy. Mam zaufanie trenera, drużyna jest dobra. Jestem trochę niezadowolony z obecnej pozycji Kolosa, ale naprawimy to.
- Dlaczego Kovalivka?
- Mój kontrakt z Dynamem wygasł. Zacząłem zastanawiać się nad kolejnym krokiem w mojej karierze. Nie pamiętam, jakie miałem opcje, ale Kolos był najbardziej konkretny. Po rozmowie z trenerem, zostając w domu, z radością przyjąłem nowe wyzwanie w mojej karierze.
- Kiedy przychodziłeś do Kolosa, nic nie było zagwarantowane?
- Rozmawiałem z trenerem. Nie powiedział konkretnie, że zagwarantuje mi miejsce w składzie ze względu na moje pochodzenie. Nie było czegoś takiego. Jarosław Wasiljewicz powiedział, że liczy na mnie, ale tylko jeśli wszystko pójdzie dobrze z moim zdrowiem i procesem treningowym. Jeśli wyzdrowieję, będę grał. Zaufanie trenera to najważniejsza rzecz dla piłkarza.
- Zaliczyłeś świetny występ w wygranym 2:0 meczu z Minaj, w którym strzeliłeś gola i zaliczyłeś asystę. Czy ten mecz jest najbardziej pamiętnym w pierwszej części sezonu?
- Właściwie to miał być gol Andrija Bogdanowa. Ale nie uważam, że mecz z Minaj był najlepszy. Zagraliśmy bardzo dobrze przeciwko Chornomorets (2-0) jako drużyna.
- Czy łatwo było ci przystosować się do gry z trzema obrońcami?
- Zajęło mi trochę czasu, aby poczuć odległości, partnerów, jak pracować w formacji trzyosobowej. Lubię tę formację, zwłaszcza jeśli oglądasz włoski futbol.
- Czujesz się bardziej komfortowo pchając piłkę do przodu czy rozgrywając do partnerów?
- Czuję się bardziej komfortowo z piłką.
- Próbowałeś wznowić karierę w Zoryi, ale nie zagrałeś ani jednego meczu w drużynie Patricka van Leeuwena, która zdobyła brązowy medal. Dlaczego tak się stało?
- Kiedy dołączyłem do Zoryi, Patrick powiedział kilka rzeczy, ale w rzeczywistości okazało się inaczej. Nie dostałem nawet mikro szansy.
- Czy nie było szans na wygranie rywalizacji z parą Batagov-Imerekov?
- Nie mówię, że byłem silniejszy od innych. Drużyna przegrała jeden mecz w ciągu sześciu miesięcy. Nie było pytań, ale nieprzyjemny posmak pozostał. Dlaczego tak się stało? Nie wiem. Zbiegło się wiele czynników. "Zorya grała dobrze, przegrywając tylko z Szachtarem. Imerekov miał jeden z najlepszych okresów w karierze. Może trener nie lubił go w procesie treningowym lub jego zachowania. Trudno powiedzieć.
- Czy czułeś się komfortowo w drużynie?
- Tak. Byłem przygnębiony, ponieważ nie grałem. Po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że nie będę miał szans. Znałem wielu ludzi w drużynie. Pod tym względem wszystko było w porządku. Nie miałem zaufania trenera, dlatego nie zagrałem ani minuty".
"Każda operacja nie przechodzi bez śladu"
- Twoją karierę w dużej mierze zepsuły kontuzje. Jak młody chłopak może się nie załamać, gdy większość czasu spędza na stole operacyjnym zamiast na boisku?
- To trudne. Mimo wszystko, żyjesz tymi wszystkimi problemami sam ze sobą, w kręgu swojej rodziny. Nawet teraz myślisz, że nie możesz odzyskać czasu. Każdy ma swoje przeznaczenie. To jest moje przeznaczenie. Nie mogę nic z tym zrobić.
- Czy w procesie rekonwalescencji stosowałeś się do zaleceń lekarskich, czy sprawiały one jeszcze więcej kłopotów?
- Gdzieś w procesie powrotu do zdrowia popełniłem błąd. Później ustaliłem plan i starałem się podchodzić do tego profesjonalnie. Nie można traktować siebie inaczej, gdy coś boli, jest niewygodne i trzeba przez to przejść.
W trakcie mojej kariery widziałem wielu zawodników, którzy nie przejmowali się tym zbytnio. Nie rozgrzewali się odpowiednio, nie przygotowywali się do treningów i regeneracji. W całej mojej karierze nie miałem ani jednej poważnej kontuzji. I odwrotnie, kiedy ludzie stosują się do wszystkich zaleceń, przygotowują się i nadal cierpią z powodu różnego rodzaju urazów.
- Z czego to wynika?
- Genetyce. Jeśli Bóg dał ci zdrowie pewnego konia, to nic się nie stanie, utrzymasz się w formie. Można to jakoś skorygować, ale całkowite wyeliminowanie jest nierealne. To jest moja subiektywna opinia.
Miałem wystarczająco dużo operacji. Każda z nich nie mija bez śladu. Wracasz do zdrowia, ale to wciąż ma konsekwencje. Ciało zaczyna inaczej pracować, zaczynasz gdzieś o siebie dbać, przerzucasz ciężar na drugą nogę, w organizmie jest zachwiana równowaga.
- Czy kiedykolwiek uciekałeś się do biohackingu? Czy poszedłeś do dietetyka, który ułożyłby ci dietę? Czy wykonano test na obecność laktozy?
- Próbowałem trzymać dietę, ale nie udawało mi się. Nie było zauważalnych postępów w krótkim czasie, choć może gdzieś musiałem wytrzymać. Problem w tym, że ilu lekarzy tyle opinii. Zaczynasz wierzyć jednemu, potem drugiemu...
Ja słucham swojego organizmu i staram się przygotować na podstawie swoich doświadczeń. Gdzie pracować na pełnych obrotach, a gdzie zmniejszyć obciążenie organizmu innego dnia. Kiedy ciało mówi ci, żebyś przestał, lepiej przestać, niż lecieć na żywioł przez jakiś czas.
- Czy w Kolosie udało ci się odzyskać to, czego ci brakowało?
- Po kontuzji w Dynamie widziałem, że na mnie nie liczą. W Zoryi się nie udało. Mentalnie to wszystko wywarło na mnie dużą presję. W Kolos wróciłem do normalnego rytmu, kiedy cykl treningowy przeplata się z meczami, z drużyną. Znowu zaczynasz cieszyć się piłką nożną. Mój stan psychiczny bardzo się poprawił, wróciłem do futbolu. Dwóch różnych Nikitów.
- Czy sam poradziłeś sobie z problemami psychicznymi?
- Tak. Jakoś przyzwyczaiłem się do radzenia sobie z tym samemu. Nikomu w domu nie zawracałem głowy swoimi problemami. Nie chodził do specjalistów.
- To wiele mówi o twoim silnym charakterze, dzięki któremu wróciłeś do wielkiego futbolu.
- Naprawdę chcę godnie spędzić czas, który mi pozostał w futbolu.
- Grałeś w UPL z topowymi legionistami nawet teraz, gdy wielu obcokrajowców opuściło mistrzostwa. Jak oceniłbyś poziom obecnej UPL?
- Wydaje mi się, że mistrzostwa nieco się wyrównały. To dość niezwykłe, że Dynamo i Szachtar nie są na szczycie. Oczywiście w takich okolicznościach młodzi ludzie mają szansę się wykazać i rozwijać. To dla nich bardzo fajne doświadczenie. Dla drużyny narodowej to plus, że chłopaki się rozwijają i mogą osiągnąć poziom czołowych mistrzostw.
To bardziej interesujące dla fanów. Wcześniej wszyscy wiedzieli, jak wszystko się skończy, a Dynamo i Szachtar rozstrzygną wszystko między sobą. Teraz nikt by tak nie powiedział.
- Czy któryś z przeciwników zrobił na tobie duże wrażenie?
- Kryvbas wygląda potężnie, Polissia wdarła się do UPL w swoim pierwszym sezonie.
- Czy pojawienie się drużyn trenerskich w UPL pomoże naszym mistrzostwom osiągnąć nowy poziom?
- Oczywiście. Rozumiesz, że to jest praca trenerska. To wspaniałe, że mamy więcej drużyn i trenerów, którzy mają swój własny styl i starają się nadać piłce nożnej europejski charakter. Kiedy jest mecz i wynik, jest to postrzegane inaczej niż tylko wynik.
"Nigdy nie powiem nic złego o Dynamie"
- Trudne pytanie: "Czy Dynamo będzie w stanie rozwiązać problem w środku obrony?
- Mogę powiedzieć jedno. Dynamo poradzi sobie po złym okresie. Poradzą sobie ze wszystkimi trudnościami. W takim zespole nie może być niewykwalifikowanych zawodników. Nigdy nie będę mówił złych rzeczy o Dynamie, nawet jeśli myślę coś w mojej głowie. To moja rodzinna drużyna, którą bardzo kocham i o którą bardzo dbam.
- Grałeś razem z Ołeksandrem Szowkowskim. Czy już wtedy widziałeś, że może zostać dobrym trenerem?
- Kiedy zaczynałem, był dla mnie wzorem do naśladowania. Można powiedzieć, że był zrównoważony, spokojny i chętny do rozwoju. Nie jest osobą, która byłaby zadowolona z pracy z bramkarzami. Dopiero zaczyna pracę jako niezależny trener. Z jego doświadczeniem będzie dobrym trenerem.
Każdy kiedyś zaczynał. Rebrov również przejął pierwszą drużynę, którą dwukrotnie uczynił mistrzami i doprowadził do play-offów Ligi Mistrzów, bez żadnego doświadczenia. Czas pokaże, jakim trenerem będzie Ołeksandr Wołodymyrowycz. Na razie wszystko wygląda dość optymistycznie.
- Kryzys w grze Dynama związany jest z kontuzją Andrija Jarmołenki. Czy dostrzegasz zależność drużyny od jej lidera?
- Yarmolenko to legenda klubu, kapitan reprezentacji. Taka postać inspiruje młodych ludzi. W takim zespole niemożliwe jest, aby drużyna była zależna od jednego zawodnika. Jest Andrij, nie ma Andrija. Nie sądzę, żeby to było ze sobą powiązane. Tak po prostu jest. Trzeba być w środku, żeby zrozumieć głębię problemu.
- Czy doświadczenie zdobyte w meczach na najwyższym poziomie przydaje się teraz?
- Trudno powiedzieć, w jaki sposób pomaga ono Kolosowi. Lepiej zapytać o to trenera. Bardzo się cieszę, że miałem takie doświadczenie w swojej karierze. Mam nadzieję, że jeszcze będę miał okazję zagrać.
Im więcej meczów rozegrasz, nabierasz pewności siebie i podejmujesz właściwe decyzje w stresujących sytuacjach. Nie powiem, że to moja wina. To świetnie, że tak się stało. Chciałbym to powtórzyć w przyszłości.
- Czy udane występy dla Kolosa mogą pomóc w powrocie do reprezentacji Ukrainy? Zwłaszcza, że drużynę trenuje teraz Serhij Rebrow, który dał ci drogę do dorosłego futbolu.
- To nie będzie miało znaczenia, że kiedyś grałem w drużynie Rebrowa. Jest on teraz odpowiedzialny za drużynę narodową, która jest reprezentowana przez zawodników z najwyższej półki. Trzeba być realistą: moje szanse są minimalne.
Wykonuję swoją pracę, starając się wrócić do mojego poziomu w Kolos. Będę bardzo szczęśliwy, jeśli tak się stanie. Teraz w pełni cieszę się futbolem. Oglądam każdy mecz reprezentacji, martwię się o chłopaków, znam prawie wszystkich.
- Czy Rebrovowi uda się zbudować pion w drużynie narodowej, tak jak zrobił to w Dynamie?
- Szczerze mówiąc, nie wiem. Serhij Stanisławowycz ma doświadczenie. To bardzo poważny specjalista z doświadczeniem. Zobaczymy, w jaki sposób doświadczenie klubowe można zintegrować z instytutem reprezentacji narodowej. To jedno, gdy kluby trenują w cyklu tygodniowym, a drużyna narodowa zbiera się na tydzień, nie można grać czegoś globalnego. To będzie interesujące do oglądania. Myślę, że wszystko będzie dobrze. Zwłaszcza, że Andrij Szewczenko zrobił to w reprezentacji
- Ostatni raz zostałeś powołany do kadry narodowej w 2018 roku. Masz doświadczenie w pracy nie tylko z Rebrovem, ale także z Andrijem Szewczenką. Jakie są różnice w zasadach gry proponowanych przez nasze legendy?
- To dwaj różni trenerzy z własną wizją. To jest europejski futbol. To rodzaj futbolu, w jaki nasza reprezentacja nigdy wcześniej nie grała. Różnica jest ogromna. Większa kontrola nad piłką, gra jako numer jeden, także z topowymi drużynami. Nie było czegoś takiego, jak drużyna walcząca z tyłu.
- Masz jakieś hobby poza piłką nożną?
- Obecnie każdego dnia spędzam wolny czas z rodziną. Chodzę na strzelnicę i staram się nauczyć trochę obsługi broni. Teraz jest czas, kiedy trzeba być przygotowanym. Poza tym głównie odpoczywam w domu.
- Na co może liczyć Kolos na koniec sezonu?
- Chcemy poprawić sytuację, w której się znajdujemy. Chcemy być wyżej. Nie zamierzamy grać tylko o piąte miejsce. Postaramy się nawiązać walkę z każdym przeciwnikiem, bez względu na to, kim jest. Mieliśmy wiele remisów, ale w naszych meczach brakowało decydującego trafienia.
Oleksandr Karpenko