Oleg Szandruk: "Gdybym miał taką karierę jak Błochin, byłoby mi łatwiej"

2024-03-23 19:03 Główny trener Veres, Oleh Shandruk, udzielił wywiadu dla Football 24, w którym opowiedział wiele ciekawych rzeczy ... Oleg Szandruk: "Gdybym miał taką karierę jak Błochin, byłoby mi łatwiej"
23.03.2024, 19:03

Główny trener Veres, Oleh Shandruk, udzielił wywiadu dla Football 24, w którym opowiedział wiele ciekawych rzeczy o swojej karierze.

Oleg Szandruk

- Obecnie jesteś najmłodszym trenerem w UPL. Jak się czujesz z tym statusem?

- Wow, nie znałem tej informacji (uśmiech). To miłe. Kiedyś byłem najmłodszym zawodnikiem w drużynie. Teraz wygląda na to, że nie jestem już taki młody - mam 41 lat...

- Ivashchenko, Lyubenovych, Vyshniak, Rotan są trochę starsi od ciebie. Przy okazji, z którym z kolegów trenerów masz najlepsze relacje?

- Nie tak dawno zadebiutowałem w UPL. W zasadzie mam dobre relacje ze sztabem trenerskim Ołeksandrija. Serhii Kravchenko jest moim kolegą, kiedyś graliśmy razem. Nadal utrzymujemy świetną komunikację. Znam też dobrze Rusłana Petrovycha (Rotan - red .).

- Czy czujesz się niedoceniany przez starszych kolegów?

- Nie, nie było czegoś takiego. Nie czułem tego. Jest etyka trenerska - nie widzę z tym żadnych problemów w UPL. Niezależnie od wieku, szacunek musi być obecny w dziale trenerskim.

- Niedługo minie dziesięć lat odkąd zacząłeś trenować. Jakie trudności napotkałeś na poziomie amatorskim?

- Poziom amatorski to dobra szkoła. Robisz wszystko na raz, więc w pewnym stopniu się hartujesz. Cieszę się, że miałem takie doświadczenie. Zdobyłem wiele informacji i przeprowadziłem wiele eksperymentów. Wyszło mi to na dobre - w 100 procentach.

- Którzy światowej klasy trenerzy są Twoimi punktami odniesienia? Czyje idee są ci bliskie?

- Nie ma chyba trenera, który nie lubiłby Guardioli. On tworzy wyjątkowe zespoły. Jestem pod wielkim wrażeniem Jurgena Kloppa i Unaia Emery'ego. Dlaczego Emery? Bo nie pracuje z topowym klubem, a mimo to zbudował bardzo ambitny zespół. Wcześniej wygrał Ligę Europy. Osiągnął sukces bez supergwiazd. Jest topowym trenerem.

- Kiedy Błochin trenował Dynamo, lubił przypominać swoim zawodnikom o swojej wspaniałej karierze i Złotej Piłce. Czy jesteś fanem takich metod w swojej pracy?

- Gdybym miał taką karierę jak Oleh Volodymyrovych, byłoby mi łatwiej (śmiech). Ale niestety nie osiągnąłem takich wyżyn, więc dzielę się mniej. To niepotrzebne. Dzisiejsi zawodnicy mają wielu idoli, na których mogą się wzorować. Nie sądzę, żeby byli zainteresowani słuchaniem tego, jak grał Szandruk.

- Nie doceniasz siebie. Poziom UPL, w której grałeś, był o kilka rzędów wielkości wyższy niż teraz...

- Zgadzam się co do poziomu. Z powodu kontuzji skończyłem dość wcześnie - w wieku 30 lat. To był sezon 2012/2013 - szczyt potęgi naszej ligi. Ale dzisiejsi gracze są bardzo przywiązani do mediów społecznościowych. A gdy za przykład weźmiemy gwiazdy z topowych drużyn, to są one bardziej zainteresowane.

- Rozpocząłeś i zakończyłeś karierę w Wołyniu. Czy masz jakąś ulubioną historię związaną z Kvartsianyi?

- Tak wiele historii zostało już opowiedzianych... (Uśmiecha się) W rzeczywistości nie dogadywałem się z tym trenerem. To się zdarza, to normalne. Nie chciałbym teraz rozmawiać o Witaliju Wołodymyrowyczu.

- Przyszedłeś do Szachtara, gdy byłeś bardzo młody, rozegrałeś wiele meczów dla drugiej i trzeciej drużyny Pitmenów. A co z szansami na znalezienie się w składzie nr 1? Miałeś jakieś?

- Szanse są zawsze. Prawdopodobnie trochę mi zabrakło. Pochodziłem ze wsi, brakowało mi wiary we własne umiejętności, a także szkoły, której nie miałem. Przeszedłem przez to w dublu Szachtara. Były oczywiście okresy, kiedy trenowałem z pierwszą drużyną - zarówno pod wodzą Shustera, jak i Lucescu. Niestety, nie wytrzymałem konkurencji. W tamtym czasie na środku boiska występował Matuzalem (ja zaczynałem w strefie pomocy) i niestety Tymoszczuk, jak teraz pamiętam jego nazwisko.

- Następnie trafiłeś do Arsenalu Kijów, który prowadził legendarny Zavarov. Czego nauczyłeś się od tego trenera?

- Jestem wdzięczny Ołeksandrowi Anatolijowyczowi - był moim pierwszym trenerem w Premier League. Podobało mi się w nim to, że promieniował pewnością siebie i wcielał ją w zawodników. Mieliśmy dość młody zespół, z zaledwie 3-4 starszymi zawodnikami - między innymi Mizinem i Benyo. Podobało mi się również to, że nigdy nie rozmontowaliśmy opozycji. Zavarov mawiał: "Tylko ty decydujesz na boisku, jak silny chcesz być i wygrywać". Dla niego nie było autorytetów. To pomogło mi grać odważniej na poziomie UPL.

- Czy Chornomorets 2007-2010 to najlepszy okres w twojej karierze?

- Z pewnością jeden z najlepszych. Podobało mi się życie w Odessie, miałem dobrą komunikację z fanami. Później żałowałem, że opuściłem drużynę.

- Prykarpattia spadła do pierwszej ligi...

- A ja miałem ambicję pozostania w Premier League. W ciągu trzech lat przyzwyczaiłem się do wysokiego poziomu. Wkrótce jednak tego pożałowałem.

- W tamtych mistrzostwach grało wielu gwiazdorów. Kto najbardziej działał ci na nerwy?

- Przede wszystkim chciałbym wymienić Brazylijczyków z Szachtara - Douglasa Costę, Williana... Przy okazji także Henrikha Mkhitaryana. Wspomniałem już o Matuzalemie, który był jednym z najsilniejszych legionistów w historii Niepodległej. Po prostu okazał się trochę nieogarniętym gościem i nie potrafił w pełni wykorzystać swojego potencjału.

- W latach 2010-2011 grałeś w Sewastopolu. "Czy czuć było wtedy silny zapach rosyjskiego świata?

- Zawsze tak pachniało. Zwłaszcza w Sewastopolu, gdzie stacjonowała Flota Czarnomorska. Nie czułem tam nic ukraińskiego. Prawdopodobnie w latach niepodległości można było zrobić znacznie więcej w zakresie ukrainizacji Krymu i jego integracji z życiem państwa. Pewnego dnia zostanie to opisane w książkach.

- Czy wychodząc na kawę w mieście próbowałeś mówić po ukraińsku? Jaka była reakcja mieszkańców?

- Nie czułem wtedy żadnej agresji - do wojny zostały trzy lata. Później wszystko bardzo szybko się zmieniło. Mówi się, że od miłości do nienawiści jest jeden krok i tak samo jest tutaj. Mówiłem zarówno po ukraińsku, jak i rosyjsku. Moja żona pochodzi z Doniecka, moi rodzice przyjechali w odwiedziny. Nigdy nie spotkałem się z krzywym spojrzeniem miejscowych.

- Czy odkryłeś jakieś piękne miejsca na Krymie?

- Krym bardzo mi się podobał. Moja siostra mieszkała w Kerczu. Okazało się, że ja byłem na jednym końcu półwyspu, a ona na drugim. Podróżowałem więc po Jałcie, Ałuszcie i Feodozji. Było dość kolorowo i pięknie.

- Po zakończeniu profesjonalnej kariery grałeś także w amatorskim Rubinie Donieck. Czy byłeś świadkiem początku krwawej masakry w Donbasie?

- Tak się złożyło, że miałem operację i postanowiłem zakończyć karierę. Mój przyjaciel Mykhailo Tyurin miał własną amatorską drużynę, więc grałem w niej przez jakiś czas. Opuściliśmy Donieck w maju 2014 roku.

- Miałeś dość punktów kontrolnych i uzbrojonych separatystów?

- Tak. Pamiętam uzbrojone grupy podróżujące po okolicy i strzelające z karabinów maszynowych do bankomatów Privatbanku. Aktywne działania wojenne rozpoczęły się na lotnisku. Moja żona i ja zdecydowaliśmy się opuścić miasto.

- Wyobraźmy sobie, że masz opcję "edytuj". Co zmieniłbyś w swojej karierze?

- Jestem wdzięczny losowi za poziom, na którym grałem. Biorąc pod uwagę skąd pochodzę i do jakiej szkoły chodziłem. Więc niczego bym nie zmienił. Nie chcę rozgniewać Boga.

Oleg Babiy

RSS
Aktualności
Loading...
Wiaczesław Zachowajło: «Belgia? Świetny los!»
Dynamo.kiev.ua
23.11.2024, 09:14
Пополнение счета
1
Сумма к оплате (грн):
=
(шурики)
2
Закрыть
Używamy plików cookie, aby zapewnić Ci więcej opcji podczas korzystania ze strony Ok