Znany ukraiński trener Wołodymyr Szaran podzielił się swoimi wrażeniami z ostatniego meczu play-off cyklu kwalifikacyjnego Euro-2024 Ukraina - Islandia (2:1), zgodnie z wynikami którego reprezentacja Ukrainy dotarła do finałowej części mistrzostw Europy.
- Emocje są przytłaczające. Szczerze mówiąc, myślałem, że przejdziemy Islandię nieco łatwiej - rozpoczyna rozmowę Sharan. - Nie spodziewałem się takiej gry ze strony przeciwnika. Islandczycy byli dobrzy, grali dobrze. Lepiej niż przeciwko Izraelowi na półfinałowym etapie kwalifikacji. Nawet pomimo tego, że wygrali wtedy wysokim wynikiem 4:1, strzelając dwie bramki w końcówce spotkania. Izraelczycy również mieli swoje szanse, nawet w dziesięcioosobowym składzie. Gdyby strzelili karnego, nie wiadomo, co by się stało.
Ale jeśli mówimy o meczu Islandii z Ukrainą, wyspiarze dobrze kontrolowali piłkę i ogólnie wyglądali całkiem nieźle.
- Jak oceniłbyś każdą z połów, które miały diametralnie różne wyniki dla naszej reprezentacji?
- Pierwsza połowa była wyrównana. Ukraina miała przewagę terytorialną ze względu na kontrolę piłki, którą posiadała w większym stopniu. Oczywiście, to przykuwało uwagę. Ale kontrola piłki to nie zwycięstwo. Jeśli chodzi o szanse, Islandczycy nie mieli żadnej.
Podobała nam się jednak ich gra, a umiejętności Gudmundssona zadecydowały o losach meczu w pierwszej połowie. Dodało to zarówno siły, jak i pewności siebie. A przegrywać w takich meczach, nawet z przeciwnikiem, który jest uważany za outsidera meczu - jest to bardzo trudne psychologicznie i było to widoczne u naszych chłopaków. Chociaż w pierwszej połowie Mikolenko miał jeden dobry moment, a także Sudakov uderzył z ostrego kąta.
W przerwie nasz sztab trenerski dokonał korekt i w drugiej połowie reprezentacja Ukrainy zagrała lepiej. Dużo lepiej. Chociaż były obawy. Zwłaszcza po tym, jak Islandczycy wybiegli na kontratak.
Weźmy choćby epizod, który poprzedził gola Cygankowa. Mudryk, który był na wolnej przestrzeni, otrzymał podanie, przekierował piłkę do Jaremczuka, który się poślizgnął i natychmiast rozpoczął szybki kontratak na naszą bramkę. Islandczycy w dużych siłach, pięciu, sześciu ludzi, wybiegli do ataku. Dobrze, że Sudakov znalazł się przy odbitej piłce, przyjął ją i długim podaniem obsłużył Tsygankova, który wyrównał wynik. Znowu było miejsce - a Viktor, po przesunięciu się do środka, celnie strzelił lewą nogą.
W drugiej połowie nasza drużyna była lepsza od przeciwnika - zarówno fizycznie, jak i taktycznie. I to jest wspaniałe.
- Wiele zmieniło się w grze po tym, jak wynik wynosił 1-1, prawda?
- Zgadzam się. Wspaniały gol Tsygankova był bardzo ważny. Chociaż w 78. minucie po błędzie Zabarnego Gudmundsson mógł rozstrzygnąć mecz w drugą stronę. Moment był bardzo niebezpieczny, więc wszystko mogło się zdarzyć. Islandczyk przechwycił piłkę, wykonał świetne indywidualne zagranie i uderzył prawą nogą. Na nasze szczęście piłka trafiła do siatki po zewnętrznej stronie. Gdyby poleciała kilkanaście lub dwa centymetry w prawo, Lunin by jej nie uratował.
Nie trzeba dodawać, że ten moment w drugiej połowie był niemal najostrzejszy pod naszą bramką. Na szczęście pięć minut później Ukraina zdołała strzelić gola po raz drugi. Nasi zagrali świetnie i byliśmy świadkami ataku pozycyjnego, w którym Tsygankov z prawej flanki podał do Sudakova, ten przekierował ją do Mudryka, który popisał się świetną akcją, strzelając po technice (co zawsze jest nieoczekiwane dla bramkarza). Michaił bez przygotowania skierował piłkę w długi róg.
W tym momencie nie widzieliśmy żadnych Islandczyków w strefie pomocy, ponieważ byli już przyciśnięci do własnej bramki. Jestem pewien, że w tym momencie myśleli tylko o tym, jak utrzymać remis do dogrywki. Ale wygraliśmy i dzięki Bogu awansowaliśmy do Euro 2024.
- W finale mistrzostw kontynentu przeciwnikami Ukrainy w grupie będą Rumunia, Słowacja i Belgia. Jak oceniasz szanse naszej drużyny na awans do kolejnego etapu?
- Mogę powiedzieć, że będą to bardzo interesujące Mistrzostwa Europy. To miłe, że wśród najsilniejszych drużyn kontynentu są nasze zaprzyjaźnione kraje Polska i Gruzja. Dla Gruzinów jest to szczególny sukces, ponieważ nigdy wcześniej nie dotarli do finału dużych zawodów.
Jeśli chodzi o reprezentację Ukrainy, Belgowie z pewnością będą uważani za głównych faworytów w grupie. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że z grupy do kolejnej rundy wyjdą dwie drużyny, to nasz zespół ma szansę i to niemałą. Teraz sztab trenerski Ukrainy powinien pomyśleć o wzmocnieniach.
- Pogratulowałeś już sukcesu swojemu byłemu partnerowi z Dynama Kijów, a obecnie koledze po fachu Siergiejowi Rebrowowi?
- Oczywiście! Pogratulowałem mu zaraz po zakończeniu meczu. Wszyscy widzieliśmy, jak napięcie związane z meczem wpłynęło na niego. Emocje były naprawdę bardzo poważne. Bardzo! I nie tylko Rebrov, ale wszyscy kibice. Bardzo trudno było zasnąć po meczu z Islandią. Najważniejsze, że jedziemy na Mistrzostwa Europy. Nasza drużyna narodowa zrobiła nieoceniony prezent wszystkim Ukraińcom, każdemu żołnierzowi AFU, który broni naszego kraju przed wrogiem.