Mykola Stetsenko: "Przyjechałem do Odessy, żeby podpisać kontrakt, a skończyłem w komisariacie wojskowym. Nie zostałem stamtąd z

2024-04-10 10:46 Mykola Stetsenko, były pomocnik Ingulets, Chayka i wielu innych krajowych klubów, który obecnie walczy w ukraińskich ... Mykola Stetsenko: "Przyjechałem do Odessy, żeby podpisać kontrakt, a skończyłem w komisariacie wojskowym. Nie zostałem stamtąd z
10.04.2024, 10:46

Mykola Stetsenko, były pomocnik Ingulets, Chayka i wielu innych krajowych klubów, który obecnie walczy w ukraińskich siłach zbrojnych przeciwko rosyjskim najeźdźcom, opowiedział swoją historię.

Mykola Stetsenko

- Mykoła, jak to się stało, że przeszedłeś z piłki nożnej do sił zbrojnych?

- 20 czerwca przyjechałem do Odessy z Kijowa, aby podpisać kontrakt z Real Pharma. Przedstawiciele TCC podeszli do mnie na ulicy i grzecznie poprosili, żebym poszedł z nimi do komisariatu wojskowego, a oni nie chcieli mnie wypuścić. Przeszedłem badania lekarskie i za dwa dni zostałem wysłany na szkolenie. Nie przeszedłem kilometra do stadionu, kiedy mnie zabrali.

- Próbowałeś jakoś rozwiązać ten problem?

- Przedstawiciele Real Pharma chcieli mi pomóc i przekonać TCC, że więcej pożytku zrobię grając w piłkę, zwłaszcza, że nawet nie odbyłem służby. Ale Wiaczesław Kusznerow, dowódca wojskowy RTC Malynivka, który później został przyłapany na braniu łapówek i zwolniony miesiąc później, postawił fantastyczny warunek.

- Co to było?

- Powiedział, żebym kupił cztery pick-upy, a wtedy zostanę zwolniony. Kosztowały ponad 20 000 dolarów. Ta kwota była nieosiągalna dla mnie i dla klubu. Miałem w ręku kontrakt z Chayką, ale to też nie pomogło, bo klub nie ma rezerw. W ten sposób trafiłem do serwisu.

- Gdzie zostałeś wysłany z TCC?

- Spędziłem pięć tygodni na szkoleniu w Wasylkowie, niedaleko Kijowa. Następnie zostałem przydzielony do 36 Brygady Piechoty Morskiej. Pozostałem tam do 15 listopada 2023 roku, a następnie zostałem przeniesiony do 66. dywizji artylerii, 406. brygady mojego przyjaciela, gdzie służę do dziś. Miałem szczęście, że nie zostałem przydzielony do grupy szturmowej. Tam jest o wiele trudniej.

- W jakim kierunku się znaleźliście?

- Byliśmy niedaleko Awdijiwki, a teraz jesteśmy w sektorze Zaporoża, niedaleko Robotyna.

- Jaka jest tam sytuacja, co widzieliście?

- Nic dobrego, wszystko jest zniszczone, wioski są zniszczone. Mieszkamy na polach, w ziemiankach, w schronach. Nie było bezpośredniego kontaktu z Rosjanami, bo artyleria jest trochę dalej, około pięciu kilometrów od ich pozycji. Ale jak próbują szturmować, to my na nich działamy. Udaje się to całkiem nieźle.

W sektorze Zaporoża jest wiele dronów wroga, więc musimy być ostrożni i często zmieniać pozycje. Czasami, przy dobrej pogodzie, patrzysz w niebo i widzisz więcej niż dziesięć latających tam dronów. Dobrze jest, gdy jest mgła lub pada deszcz - nie wypuszczają ich w taką pogodę.

Był taki przypadek, kiedy drony nas spaliły i zaczęły pieprzyć się z całą bronią: "Grady", "Uragany" itp. Było ciężko.

- Nie służyliście przed mobilizacją i nigdy nie trzymaliście broni w rękach. Jak dobrze uczono cię w szkole szkoleniowej?

- W szkole szkoleniowej wszyscy zostali przeszkoleni w zakresie VOS 100, czyli celności. Nie powiedziałbym, że szkolenie było idealne - było gdzieś na średnim poziomie: biegaliśmy i strzelaliśmy, ale nic specjalnego. Nauczyłem się kontrolować i celować artylerią na linii frontu. Teraz wiem, jak celować, jak ładować broń i jak strzelać. Każdy w obliczeniach musi znać dwie lub trzy pozycje, aby mógł łatwo zastąpić swoich towarzyszy.

- Jaki jest twój znak wywoławczy?

- Nie zawracałem sobie głowy znakiem wywoławczym. Na treningu jeden z moich towarzyszy powiedział: "Jesteś piłkarzem, prawda? Więc będziesz Gerardem". Nie obchodzi mnie to, Gerard znaczy Gerard. Prawdopodobnie przypominałem mu Pique z Barcelony(śmiech).

- W jakim stopniu nasi wojskowi cierpią na głód pocisków?

- Powiem tak, prawie wszystko, co zostało napisane, jest prawdą. Staramy się jak najbardziej oszczędzać pociski i używać ich tylko do wsparcia ogniowego naszych ataków lub tłumienia ataków wroga. Nikt nie strzela bez powodu, jak robią to orkowie. Rosjanie spieprzają znacznie więcej. Było to szczególnie widoczne w Avdiivce, kiedy zaczęli ją powoli odbijać.

- Jaka jest najgorsza rzecz, jaką widziałeś podczas wojny?

- Najstraszniejsze jest to, że widzisz nad sobą "ptaka". Jeśli dron wroga nas zauważył i nie zdążyliśmy zmienić pozycji, to w ciągu dwóch do czterech minut zaczyna się ostrzał. W tym momencie trzeba jak najszybciej wskoczyć do ziemianki i mieć nadzieję, że nie dojdzie do bezpośredniego trafienia.

Po oddaniu strzału Uragan dociera w ciągu kilku sekund, więc trzeba działać bardzo szybko. Dzięki Bogu, udało nam się ukryć i w mojej brygadzie nie było żadnego "dwusiecznego".

"Dotarcie do granic z 1991 roku będzie prawie niemożliwe. Może się to zdarzyć, jeśli Rosja dozna załamania finansowego i coś stanie się z eksportem gazu i ropy".

- Co sądzisz o zakończeniu wojny, czy mamy szansę na zwycięstwo?

- Jest szansa, jeśli dostaniemy dużo broni, czołgów, artylerii i, co najważniejsze, samolotów. Myślę, że samoloty powinny pomóc odwrócić losy frontu. Potrzebujemy też pocisków. Zeszłego lata mieliśmy ich dużo i chłopaki dobrze pracowali, ale przez ostatnie dwa miesiące musieliśmy oszczędzać.

Trudno będzie wygrać. Wróg okopywał się przez cały ten czas. Dotarcie do granic z 1991 roku będzie prawie niemożliwe. Może się tak stać, jeśli Rosja dozna załamania finansowego i coś się stanie z eksportem gazu i ropy.

- A do granic z 24 lutego 2022 roku?

- Jest to możliwe, ale też trudne. Do tego potrzebujemy lotnictwa. Rosjanie zbudowali bardzo poważne fortyfikacje w obwodach zaporoskim i chersońskim i bardzo trudno będzie się przez nie przebić bez wsparcia lotniczego. Potrzebujemy również wyszkolonych samolotów szturmowych.

Jak można teraz przeprowadzić normalny szturm, jeśli w naszym kierunku lecą pociski artyleryjskie, a samoloty strzelają z góry? Musimy przejąć inicjatywę na niebie. CAB (kierowana bomba lotnicza) to straszna rzecz. Pozostawia bardzo głęboki krater.

- Czy nasi ludzie budują ufortyfikowane obszary i linie obronne?

- W kierunku Zaporoża, gdzie jestem, są normalne fortyfikacje. Ale to powinno być zrobione po rozpoczęciu ATO/JFO, a nie po 24 lutego.

- Czy znani piłkarze pomagają Twojej brygadzie poprzez darowizny lub wolontariat?

- Moja brygada nie pomaga. Otrzymujemy pomoc tylko od wolontariuszy - przyjaciół chłopaków, którzy walczą od dłuższego czasu.

"Mudryk, Zinczenko i inni nasi legioniści będą bardziej przydatni dzięki darowiznom na drony. Więc niech grają i przekazują darowizny".

- Pochodzisz z okupowanego obecnie Ałczewska. Co się tam teraz dzieje?

- Miasto znajduje się daleko od linii demarkacyjnej i jest tam teraz stosunkowo spokojnie.

- Czy zostało tam coś z Ukrainy?

- Niestety nie. W 2015 roku Ałczewsk przeszedł na ruble, a teraz wszystko jest tam zintegrowane z Federacją Rosyjską.

- Czy pamiętasz, jak wszystko zaczęło się w Ałczewsku w 2014 roku?

- Słyszeliśmy tylko o walkach o Debalcewe i Ługańsk, ale Ałczewsk został zdobyty po cichu, nie było o niego walk. Było kilka nalotów na obrzeża, ale w samym mieście nie było walk. Po prostu się poddało.

- A jakie nastroje panowały wówczas w Ałczewsku: bardziej prorosyjskie czy proukraińskie?

- Nie mogę powiedzieć na pewno. Ci, którzy mieli możliwość i pieniądze, wyjechali na Ukrainę, inni zostali.

- Jak Pan wyjechał?

- Wyjechałem natychmiast, w 2014 roku, ponieważ zdałem sobie sprawę, że to będzie trwało długo. Do 2022 roku, kiedy tylko było to możliwe, jeździłem do Ałczewska odwiedzić rodzinę. Teraz ludzie płyną tam z prądem - bez względu na wszystko. Nie mogą niczego zmienić.

- Czy wierzysz, że wrócisz do ukraińskiego Ałczewska?

- Będzie to bardzo trudne. Jest to mało prawdopodobne w ciągu najbliższych 5 lat.

- Czy nie czujesz się urażony, że jesteś na wojnie, podczas gdy inni nasi zawodnicy, tacy jak Mudryk i Zinchenko, grają za granicą? Uważasz, że to sprawiedliwe?

- Mudryk, Zinczenko i inni nasi legioniści będą bardziej przydatni dzięki dotacjom na drony. To jest bardzo ważne. Bez dronów byłoby nam jeszcze trudniej. Więc niech grają i przekazują darowizny.

- Ok, więc nie bierzemy graczy z drużyny narodowej, ale czy reszta ukraińskich graczy musi walczyć?

- To bardzo trudne pytanie, ponieważ sam jestem piłkarzem. Pozwolę sobie na nie nie odpowiedzieć.

- Myślisz, że wrócisz do futbolu?

- Bardzo bym chciał. Mam 97 meczów na profesjonalnym poziomie, chciałbym dobić do 100. Ale teraz mam tylko jedno zadanie - przetrwać. Jeśli Bóg da, wygramy i ten horror wojny się skończy.

Andrii Piskun

RSS
Aktualności
Loading...
Wiktor Cygankow zmienił wizerunek (FOTO)
Dynamo.kiev.ua
04.11.2024, 20:17
Lionel Messi wraca do „Barcelony”?
Dynamo.kiev.ua
04.11.2024, 18:42
Piatow ogłosił o rozwodzie z żoną
Dynamo.kiev.ua
04.11.2024, 17:30
«Dynamo» wyrusza do Hamburga już dzisiaj
Dynamo.kiev.ua
04.11.2024, 15:31
Пополнение счета
1
Сумма к оплате (грн):
=
(шурики)
2
Закрыть
Używamy plików cookie, aby zapewnić Ci więcej opcji podczas korzystania ze strony Ok