Wydaje się, że nie ma końca zaskakującej metamorfozie dwóch kijowskich meczów pomiędzy Chornomorets Odessa i Szachtarem Donieck.
Na początek krótkie tło. Przypadek i kalendarz mistrzostw Ukrainy sprawiły, że wyżej wymienione drużyny musiały rozegrać dwa mecze z rzędu: najpierw 1 maja w Odessie (przełożony mecz 12. kolejki), a następnie 5 maja we Lwowie (mecz kalendarzowy 27. kolejki), gdzie w tym sezonie, z wyjątkiem jednego przypadku, w 4. kolejce, Szachtar gości swoich przeciwników. Nawiasem mówiąc, trener Czernomorca Roman Grigorczuk wyjaśnił (jego cytat znajduje się poniżej), że początkowo wyjazdowy mecz jego drużyny z Donieckiem miał zostać rozegrany we Lwowie.
A potem przyszła wiadomość, że zarówno mecz Chornomorets vs Szachtar, jak i mecz Szachtar vs Chornomorets odbędą się w Kijowie na stadionie Lewego Brzegu.
Według nieoficjalnych informacji, powodem tych dwóch przełożeń był fakt, że legioniści Szachtara, z powodu osobistego strachu, kategorycznie odmówili wyjazdu do Odessy, która ostatnio była pod częstym ostrzałem wroga. Następnie, według tych samych źródeł, klub z Doniecka rozpoczął negocjacje z Chornomoretsem, które zaowocowały decyzją o rozegraniu obu meczów w Kijowie. Czy to prawda? A jeśli tak, to czy w tej sytuacji jest element finansowy, czy nie, to już zależy od odpowiednich władz piłkarskich. Jeśli, oczywiście, będą chciały to rozwiązać, biorąc pod uwagę, kto odgrywa role w tym niesamowitym hicie pod względem intrygi.
Potem nastąpiły oficjalne (podkreślam - oficjalne!) komentarze przedstawicieli Chornomorets, którzy główny argument decyzji nazwali uproszczeniem logistyki (dla klubu z Odessy). Stwierdzili, że o wiele łatwiej jest pojechać raz do Kijowa niż raz do Lwowa. Przynoszę te komentarze bez notatek.
Roman Grigorchuk, trener Chornomorets: "Teraz jest bardzo trudny harmonogram podróży. Pociąg przyjeżdża do Lwowa o szóstej rano. Kiedyś był inny harmonogram. A teraz, kto nie zasnął wieczorem w pociągu - o 5 rano jesteśmy już na nogach, szykujemy się do wyjazdu. Sprzyja nam to, że nie mamy ciężkiej podróży do Odessy, a potem do Lwowa.
Anatolij Misyura, dyrektor generalny Chornomorets Odessa: "Osobiście interesuje mnie drużyna i fakt, że była wygodna. Więc nasze stanowisko jest dokładnie takie, aby pozbawić Chornomorets nieprzyjemnej perspektywy podróżowania w wagonach kolejowych przez 50-60, a nawet 70 godzin na mecze wyjazdowe tam i z powrotem, tam i z powrotem. Zdecydowaliśmy, że najwygodniej będzie nam zagrać dwa razy z rzędu w Kijowie".
Jaki wniosek nieuchronnie płynie z tych sformułowań? Absolutnie słuszny, wniosek jest taki, że główną zaletą tych przełożeń dla Chornomorets jest to, że drużyna przyjeżdża do Kijowa raz i gra tam oba mecze. To prawda, przegrywa mecz na własnym stadionie. Ale najwyraźniej przeprowadzka z Odessy do Lwowa jest tak nieznośna, że nie przeważa nawet nad czynnikiem własnego boiska.
I oto nadszedł dzień pierwszego meczu. 1 maja Chornomorets "gościł" Szachtar w Kijowie. Oto, co po tym spotkaniu powiedział pomocnik marynarzy Artur Avagimyan.
"Teraz pojedziemy do Odessy. Nasi menedżerowie podjęli taką decyzję. Będziemy przygotowywać się w domu, w naszej bazie. W sobotę wrócimy do stolicy Ukrainy" - cytuje Avagimyana SportArena. Słowa, za które może teraz dostać sporą reprymendę: nie można tak "wypalać biura".
W rezultacie "uproszczenie logistyki" w rozumieniu przedstawicieli Chornomorets oznacza zastąpienie jednej podróży z Odessy do Lwowa dwiema (pod rząd i w ciągu pięciu dni!) do Kijowa.
Być może znajdą się tacy, którzy wykrzykną: "Chwileczkę, ale przecież Czarnomorec miał przed meczem z Szachtarem podróż do Minaju. Stamtąd do Kijowa na pewno będzie łatwiej niż do Odessy". Tak, była taka podróż. Ale, jak wiem na pewno, po meczu z Minai, Chornomorets nie pojechał do Kijowa, ale do Odessy. Nawiasem mówiąc, przez Lwów.
Powtórzę więc, co dokładnie się stało: zamiast jednej podróży Odessa - Lwów, Chornomorets zorganizował dwie podróże z rzędu (w ciągu pięciu dni) Odessa - Kijów. I nazwał to ... uproszczeniem logistyki.
Tak to właśnie wygląda. Bez żadnych wniosków i spekulacji. Bo komentarze w tej sytuacji są zbędne, wszystko jest tak jasne i oczywiste. Proponuję więc, żeby kibice sami wyciągnęli wszystkie wnioski. W tym na temat tego, za kogo niektóre kluby w UPL cię trzymają.
Alexander POPOV
P.S. Nie ma sensu używać jako analogii zepsutego rekordu, że Minaj rozegrał mecz u siebie z Dynamem w Kijowie. W tej sytuacji logistyka klubu z Zakarpacia była naprawdę uproszczona, ponieważ cztery dni wcześniej Minai miał mecz z Obolonem w Kijowie, po którym zostali w stolicy.