Pomocnik Dynama Kijów, Andrij Jarmołenko, skomentował porażkę 0:1 swojej drużyny z Szachtarem Donieck w meczu 28. kolejki ukraińskiej ekstraklasy, który odbył się dziś we Lwowie.
- W pierwszej połowie był to absolutnie wyrównany mecz. Co do karnego, to nie jestem pewien, czy był. Nie oglądałem jeszcze tego momentu, ale Vivcharenko powiedział, że piłka najpierw trafiła go w klatkę piersiową, a potem w ramię. Zgodnie ze współczesną interpretacją przepisów, to nie był karny. Ale ten moment musi zostać zweryfikowany.
- Co stało się pod koniec meczu? Czy Brazylijczycy byli trochę podekscytowani?
- To jest piłka nożna, to są emocje. Myślę, że kibicom brakowało takich emocji, kiedy nikt nie chciał przyznać bramki. Wszyscy mieli emocje - Brazylijczycy, Ukraińcy... To normalna historia w piłce nożnej.
- Po meczu uściskałeś Dyachuka. To był jego pierwszy mecz, a graliście już w wielu podobnych.
- Max to dobry chłopak, dał z siebie wszystko na boisku. Po meczu czasem trudno się opanować, gdy nie ma się już sił. Dobrze, że posłuchał swoich seniorów i nie zrobił nic niepotrzebnego po końcowym gwizdku.
Dzisiaj nie zasłużyliśmy na porażkę, daliśmy z siebie wszystko i to był ciekawy mecz.
- Dlaczego nie wyszedłeś w pierwszym składzie?
- To jest pytanie do głównego trenera, on wybiera skład i taktykę na mecz. Wielokrotnie powtarzałem, że będę grał tak długo, jak długo sztab trenerski da mi czas. Nie ma znaczenia, czy będzie to 10 czy 90 minut, ale wyjdę i dam z siebie wszystko na boisku.
- Czy nie jest to spowodowane względami medycznymi?
- Nie, pod tym względem wszystko jest w porządku.