Mykola Neseniuk: "Tylko ci, którzy nie boją się bólu i nie znają strachu, grają skutecznie w bramce"

Znany dziennikarz Mykola Neseniuk podzielił się swoimi przemyśleniami na temat specyfiki kariery bramkarza piłkarskiego i opowiedział o bramkarzu drużyny Dynamo Kijów U-19, Wiaczesławie Surkisie.

Mykola Neseniuk

"Mój szkolny kolega, z którym grałem w piłkę od siódmego roku życia, został bramkarzem w wieku jedenastu lat. Na tej pozycji nie miał sobie równych ani wśród rówieśników, ani wśród seniorów, nie mówiąc już o juniorach.

Próbowałem zrobić to samo i poprosiłem o dołączenie do treningu bramkarskiego. Ale nawet upadek na matę w sali gimnastycznej był dla mnie bolesny. A kiedy musiałem upaść na boisko pokryte drobnym żwirem, na którym trenowaliśmy, ostatecznie i na zawsze zakończyłem karierę bramkarza. Aby zrozumieć moją decyzję, spróbuj sam upaść na twardą powierzchnię, tak jak robią to bramkarze piłkarscy. Robią to dziesiątki razy podczas każdej sesji treningowej.

To właśnie wtedy, ciesząc się z sukcesów mojego kolegi z klasy, który stawał się coraz lepszy w bramce, zdałem sobie sprawę, że tylko ci, którzy nie boją się bólu i nie znają strachu, mogą z powodzeniem grać w bramce. W międzyczasie mój kolega zaczął grać w "drużynie mistrzów". Dzięki temu szybko dorobił się mieszkania, kupił samochód i regularnie wyjeżdżał za granicę, skąd przywoził mi niedostępne wówczas płyty mojego ulubionego zespołu The Rolling Stones.

Jeśli chodzi o mnie, młodego dziennikarza, musiałem przetrwać za groszową pensję i honoraria, które ledwo wystarczały na życie. Nie czułem się urażony ani zazdrosny, znając cenę mojego kolegi bramkarza, któremu kiedyś napastnicy drużyny przeciwnej złamali szczękę.

Slava Surkis ma wszystko to, na co mój przyjaciel z dzieciństwa zarabiał ryzykując zdrowiem, a nawet więcej. W wieku osiemnastu lat syn Grigorija Surkisa mógł z łatwością wieść życie "majora" gdzieś w Monako, Londynie czy gdziekolwiek indziej, jak większość dzieci ukraińskich milionerów. On jednak wybrał piłkę nożną. To normalne - prawie każdy chłopiec w pewnym wieku zapisuje się do szkółki piłkarskiej tylko po to, by opuścić ją po zdobyciu choćby podstawowych umiejętności piłkarskich. Dlatego nie zdziwiłem się, gdy po raz pierwszy zobaczyłem syna Hryhorija Surkisa wśród uczniów szkółki Dynama. Dlaczego jest gorszy od innych? Dlaczego nie spróbować?

Kiedy kilka lat później dowiedziałem się, że Slavko się nie poddał, postanowiłem zapytać trenerów, czy mają z nim jakieś dodatkowe problemy. Trenerzy odpowiedzieli, że mieli problemy - syn Hryhorija Surkisa domagał się, by trenować go dodatkowo. Musiałem się zastanowić, jak mu odmówić. Przypomniałem sobie swoje dzieciństwo i treningi z bramkarzami, z których szybko zrezygnowałem, bo chciałem strzelać gole, a nie obijać sobie boki na twardej ziemi...

Obecnie Slava Surkis gra w młodzieżowej drużynie Dynama. Nie będę komentował jego gry i perspektyw na przyszłość. Chcę ocenić coś innego - całkiem przyzwoite i dorosłe podejście do życia, które pokazał w tym, co wydaje się być jego pierwszym poważnym wywiadem. Myślę, że niezależnie od tego, jak potoczą się piłkarskie losy Slavko w przyszłości, nikt nie będzie się go wstydził. Ani jego rodzice, ani nikt inny" - napisał Neseniuk na swojej stronie na Facebooku.

0 комментариев
Najlepszy komentarz
  • Epitaph , King Crimson (Перевертун) - Эксперт
    21.05.2024 13:25
    той випадок коли вірю панові Миколі на всі сто відсотків.
    В моєму житті було щось подібне.
    У нас в Новій Каховці було поле Дніпро, як для футболу так і для мотоболу . Покриття на ньому завозили з ливарного цеху, з літєйки електромашу у вигляді мілко подрібненого шлаку , майже як пісок , але попадалися і неприємні шматочки , особливо багато їх було на стадіоні поруч який називали Огонёк , мабуть через те що ноги там горіли...
    До прориву дамби Дніпро застелили штучним покриттям , приїздив навіть Зеленський , стадіон був гордістю Павелко.
    Але повернуся до матеріалу пана Миколи . На майданчиках з таким покриттям не кожен воротар мав бажання грати , але вибору не було бо на траву стадіону Енергія директор Кошелев нас малюків не пускав , беріг траву для ФК Енергія. А "тирса" була майже завжди зайнята різноманітними командами - Нова Каховка була популярним містом для команд з всього союзу .
    Тих хто погодиться бути воротарем на гарєвому покритті було малувато, а грати ж хотілося на справжньому полі , бити м'ячем по воротам на яких натягнута справжня сітка.
    От ми з моїм кумом Сергієм Б-ко(легендарний Палич) і лупцювали м'ячі від гумових на початку семидесятих , а потім доросли і до шкіряних .
    З воротарем було сутожно , хто ж без воротарської техніки піде падати за просто так.
    Але на наше "щастя" ми мали персонального воротаря , гарного знайомого , майже друга. Людина яка не мала страху перед падіннями , можливо не відчувала болю(це він нам так казав, можливо щоб бути разом з нами, щоб не послали куди далі). Воротар він був на жаль кепський , але старався.
    Чому на жаль, бо можливо його доля і життя його близьких та знайомих склалося по іншому.
    Звали його Вова Довгий , його знає вся Україна.
    Жили ми всі поруч біля четвертої школи по вулиці Піонерській.
    Вовка чіплявся до нас хвостиком , ми вже від нього і не відмовлялися, бо добре знали як довго загоюються на тілі подряпини від шлаку.
    Тато Вовки був лікарем , я до нього ще довго приїздив з Одеси щоб він рятував мої кістки та м'язи , сухожилля на руках і ногах , справжній майстер своєї справи.
    Ніхто не знає як би склалася доля Вовки та його жертв якби на тому полі "Дніпро" була трава , замість шлаку з ливарного цеху
    Можливо і пан Микола став би непоганим воротарем , але клята галька ...
    • 3
Komentarz