Mykola Neseniuk: "Kiedy drzewa były wielkie, czyli czego spodziewać się po Dynamie w Lidze Mistrzów?".

Znany ukraiński dziennikarz Mykola Nesenyuk poświęcił post na Facebooku nadchodzącemu europejskiemu sezonowi Dynama Kijów.

Nikolay Nesenyuk

Miałem dziesięć lat, kiedy Dynamo Kijów pokonało Celtic Glasgow w ostatniej szesnastce Pucharu Europy Mistrzów Krajowych. Przypomnę, że w tamtym czasie Celtic był zwycięzcą tego Pucharu, więc wszyscy, bez wyjątku, ogłosiliśmy naszą drużynę najlepszą w Europie! Dlaczego nie? Pokonaliśmy zdobywcę Pucharu! Teraz jestem już dorosły i rozumiem, że tamten sukces był nieco przypadkowy - Celtic po prostu nie docenił w pierwszym meczu u siebie przeciwnika, którego półtora roku wcześniej łatwo pokonał w Pucharze Pucharów. Do tego na początku sezonu nie byli w najlepszej formie. W efekcie nasz zespół wyprowadził dwa udane kontrataki. A potem próba odrobienia strat! Cieszyliśmy się z tego zwycięstwa przez miesiąc, zanim nasi faworyci, których już wcześniej sami ogłosiliśmy mistrzami Europy, przegrali w ostatniej ósemce z nieznaną polską drużyną Gurnik. Wtedy wszyscy myśleli, że to nieszczęśliwy wypadek i czekali na kolejne zwycięstwo. Musieliśmy czekać osiem lat. Potem Dynamo pokonało Bayern Monachium w Superpucharze UEFA. I znowu, tak jak w 1967 roku, ogłosiliśmy naszych faworytów mistrzami Europy - Bayern był wtedy zdobywcą Pucharu Mistrzów! Teraz jestem już dorosły i rozumiem, że tamten Superpuchar był turniejem nieoficjalnym, że Niemcy (wtedy naprawdę byli Niemcami) przyjechali na drugi mecz bez swojego najlepszego zawodnika, oszczędzając siły na ponowne zdobycie Pucharu Mistrzów. Cieszyliśmy się aż do wiosny, kiedy Dynamo niespodziewanie przegrało z francuskim Saint-Etienne w ćwierćfinale. A potem znów czekaliśmy dziesięć lat, mocno przekonani, że nasza drużyna jest najlepsza, ale miała po prostu pecha!

Dlaczego o tym wspominam? Żeby spróbować wrócić do czasów, gdy przed każdym startem europejskich pucharów oczekiwaliśmy, że Dynamo nie "dojdzie do kolejnej rundy", nie będzie miało jakiejś wymyślonej przez kogoś nieznanego "eurojesieni" czy "eurowiosny". Liczyliśmy na zwycięstwo, na Puchar Mistrzów! No, powiedzmy na razie Puchar Pucharów. I chociaż w tamtym czasie było to nierealne, jak teraz zdaję sobie sprawę, to właśnie ta wiara w możliwość i osiągalność zwycięstwa zainspirowała cały nasz futbol, sprowadziła miliony dzieci na boiska piłkarskie, które chciały być jak Błochin - najlepszy piłkarz w Europie!

Dziś prawie nikt nie wierzy, że Dynamo zakwalifikuje się do Ligi Mistrzów. Nie w to, że wygramy puchar, ale w to, że po prostu znajdziemy się wśród 36 uczestniczących drużyn. Ludzie chcą, abyśmy w eliminacjach do głównej fazy rozgrywek trafili na jak najsłabszego przeciwnika. Bo silnego na pewno nie pokonamy! Jeśli większość ludzi tak myśli, to tak samo mogą myśleć sami zawodnicy Dynama, którzy teraz, tak jak w zamierzchłych czasach, o których wspomniałem, są częścią tego narodu, a nie obcokrajowcami, do których głów nie możemy się dostać. To właśnie im chcę przypomnieć, że słynni zawodnicy zwycięskiej drużyny Dynama z dawnych lat, którzy teraz wydają nam się piłkarskimi supermenami, byli tacy sami jak ci obecni. Jedyna różnica polegała na tym, że nie oglądali codziennie meczów najlepszych drużyn świata. Wtedy nie było takiej możliwości. Ani bezpośrednio, ani w formie nagrań - nie było wtedy magnetowidów. Dlatego piłkarze Dynama w tamtych czasach po prostu wychodzili i grali najlepiej, jak potrafili. Nawet z Celtikiem, Fiorentiną, Realem Madryt, Bayernem Monachium... Mieli szczęście wygrać kilka razy i wciąż jesteśmy dumni z tych chwil. Przecież nasze supergwiazdy z przeszłości nigdy nie zagrały nawet w finale Pucharu Mistrzów, wyeliminowane na wcześniejszych etapach. Nie byliśmy wtedy najlepsi w Europie. Ale nie baliśmy się wtedy nikogo!

Dokładnie tego chcę od obecnego pokolenia piłkarzy Dynama. Znacie swój poziom! Nie jest najlepszy na świecie, ale nie jest też najgorszy. Wasi wczorajsi partnerzy grają teraz w czołowych europejskich mistrzostwach i wyglądają całkiem przyzwoicie! Czy jesteście gorsi? Nie jesteś w stanie grać na ich poziomie? Chęć zwycięstwa, wiara w siebie i odrobina szczęścia - to jest to, czego potrzebujesz, aby dzisiejsi dziesięciolatkowie cieszyli się z niespodziewanego zwycięstwa nad znaną europejską drużyną, tak jak my kiedyś. Muszą wierzyć, że jesteś najlepszy, a kiedy przegrywasz, muszą być pewni, że to był twój pech i że następnym razem znowu wygrasz! Jeśli tak jest, nie mam wątpliwości, że obecna drużyna Dynama jest w stanie nie tylko zakwalifikować się do Ligi Mistrzów, ale także dobrze tam grać. Jeśli nie, to w Lidze Europy. A kiedy nam się nie uda, powiemy, że mieliśmy pecha i następnym razem będziemy mieli szczęście!

Mykola NESENYUK

0 комментариев
Najlepszy komentarz
  • Олег Олег - Эксперт
    03.06.2024 17:56
    Нелицеприятно... Не без ехидства... Но по сути всё правильно.
    • 8
Komentarz