Były napastnik Dynamo Kijów Maksym Shatskikh podzielił się na antenie kanału YouTube "BurBuzz" wrażeniami z pierwszego meczu swojej byłej drużyny ze szkockim Rangers (1:1) w 3. rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów, a także ocenił jej perspektywy w spotkaniu rewanżowym.
- Staram się oglądać wszystkie mecze Dynama zarówno w Ukrainie, jak i w Europie. Spotkanie z Rangersami nie było wyjątkiem. Cała rodzina oglądała, martwiła się.
To jasne, że Rangers to nie Partizan. Jestem pewien, że zarówno sztab trenerski Dynama, jak i zawodnicy doskonale to rozumieli. Szkocka drużyna jest dużo silniejsza, dużo bardziej atletyczna. Obecne Rangers łączy klasyczny brytyjski futbol z futbolem europejskim. Było to szczególnie widoczne w pierwszej połowie: goście byli dobrzy w obronie i stworzyli kilka nieprzyjemnych epizodów pod bramką Dynama. Gdyby nie Zhora Buschan, moglibyśmy stracić bramkę znacznie wcześniej.
Tak, nie stworzyliśmy w ataku tyle, ile byśmy chcieli, ale mieliśmy podejścia pod bramkę przeciwnika i dobre szanse. Mogliśmy wyciągnąć z tego meczu trochę więcej.
- Powód gola w ostatnich sekundach meczu?
- Zawsze powtarzam moim zawodnikom: "Nie ma podania - nie ma problemu". Szkoci specjalizowali się w strzałach ze skrzydeł, w grze skrzydłami. I pod tym względem Rangersi byli dość niebezpieczni. Oczywiście na 10 sekund przed końcem meczu koncentracja nie jest już taka sama. Zwłaszcza, gdy jest to ciężki mecz. Chłopaki gdzieś próbowali utrzymać wynik, grać na szybkich przejściach. Nie chcę nikogo obwiniać. Pozwalaliśmy im podawać, pozwalaliśmy im wbiegać z głębi. Samo podanie było dobrej jakości - piłka poleciała tam, gdzie nie powinna. Na koniec strzał z trzech metrów.
Ciężko jest tracić takie bramki, ale jestem pewien, że chłopaki z Dynama są silni psychicznie. Myślę, że stawią opór.
W Szkocji oczywiście gra będzie nieco inna. Nie sądzę, że gospodarze będą tak bardzo biec do przodu, ale trybuny będą ich napędzać. Znasz atmosferę na stadionach w Szkocji, wsparcie kibiców. Dynamo może mieć pod tym względem pewne trudności
- Kogo wyróżniłbyś w składzie Dynama na podstawie wyników tego meczu?
- Denisa Popova. Zagrał na swoim poziomie. Ale potrzebujemy jeszcze jednego środkowego obrońcy. Szkoda, że Dyachuk doznał kontuzji. Mikhavko nie jest złym zawodnikiem, ale fizycznie wciąż jest mu ciężko, a poza tym nie ma zbyt wiele praktyki w grze. W tym meczu zagrał bez większych błędów, ale było kilka epizodów z przechwytami piłki przy jego podaniach.
Kolya Shaparenko również zagrał w swoim stylu. Być może został zastąpiony nieco za wcześnie, ale była to decyzja sztabu trenerskiego. Grał bezbłędnie, kilka jego podań było niestandardowych, wie jak to robić. Kilka razy zagroził bramce przeciwnika. Grał na swoim poziomie.
- Nazywany jest jednym z liderów Dynama.
- Jest. Jest wszechstronnym zawodnikiem. Gra w ataku, a potem przenosi te piłki do ataku. Potrafi wykonać każde podanie, strzelić na bramkę. Jest agresywny w ataku. Nie jest tylko jednym z liderów, w tej chwili jest liderem Dynama.
- A kto został antybohaterem meczu?
- Nie ma takiej osoby. Nie było takich na boisku w tym meczu. Wszyscy się starali, walczyli, walczyli do końca. Gdzieś w 60. minucie trochę się zmęczyliśmy, dlatego dokonaliśmy zmian. Myślę, że Szowkowski też zauważył to zmęczenie i postanowił jakoś odświeżyć grę zespołu. Do tego dochodzą równorzędne zmiany.
- Jak oceniasz grę Dynama pod wodzą Shovkovskiego?
- Podoba mi się, że Dynamo zaczęło bardziej kontrolować piłkę. Jest więcej gry pozycyjnej. Było to widoczne w meczu z Partizanem: serbska drużyna grała prawie bez piłki. Wybrano właściwą taktykę. W rezultacie gracze Dynama po prostu zniszczyli przeciwnika, rozerwali go na strzępy.
Starają się kombinować. Dynamo zawsze starało się grać na szybkich przejściach, a teraz zespół ma do tego niezbędnych wykonawców. Gdyby skrzydłowi byli nieco szybsi, byłoby to jeszcze łatwiejsze, a drużyna wyglądałaby jeszcze potężniej. Chociaż zarówno Kabaev, jak i Voloshin są również szybcy. Yarmolenko zagrał wszystkie te mecze na swoim poziomie.
W ataku nie ma wystarczającej konkurencji. W tej chwili jest tam tylko Vanat. Supriyaga nie może ujawnić swojego talentu. Myślę, że Dynamo szuka napastnika. Ponieważ żaden piłkarz nie rozwinie się bez rywalizacji: psychologia sportowca jest tak zorganizowana, że jeśli nikt nie dyszy mu w kark, nie będzie się rozwijał.
- Jakiego rodzaju gry oczekujesz od Dynama w meczu rewanżowym?
- Myślę, że gra będzie wyglądała mniej więcej tak, jak w rewanżu z Partizanem. Jeśli będziemy grać długą piłką, to nic dobrego z tego nie wyniknie. A jeśli zagramy bardziej z obrony, na szybkie przejścia, na kontrataki, to jest duża szansa na osiągnięcie wyniku, który będzie nam odpowiadał. Myślę, że w tej chwili szanse na ogólny sukces w tej parze wynoszą 50-50. Teraz możemy grać z każdym. Dynamo może zrobić wszystko.
Transkrypcja tekstu - Dynamo.kiev.ua, hiperłącze jest obowiązkowe przy korzystaniu z materiału!