Były zawodnik reprezentacji Ukrainy Oleh Shelayev skomentował porażkę Kryvyirogorsk Kryvbas w 3. rundzie kwalifikacyjnej Ligi Europy. Przypomnijmy, że ukraiński zespół przegrał ze swoim rywalem w obu meczach - najpierw 1:2, a następnie 0:1.
- Jeśli weźmiemy pod uwagę pierwszy mecz, była przynajmniej pewna równość gry, z Kryvbasem wyglądającym lepiej w pierwszej połowie i Viktorią w drugiej. Ale w Pilźnie, z wyjątkiem odcinka pod koniec pierwszej połowy, było trochę emocji. "Kryvbas" praktycznie cały mecz spędził na własnej połowie boiska, próbując wyjść spod presji lub broniąc się przed atakami gospodarzy.
Można powiedzieć, że Czesi prezentowali się korzystniej i nie pozwalali rywalom na stwarzanie zagrożenia pod swoją bramką. Częste podróże z pewnością wpływają na kondycję fizyczną drużyny. Jeśli drużyna przyjeżdża dwa dni przed meczem, powinno być wystarczająco dużo czasu na przygotowanie i regenerację. Wszystko sprowadza się do siły, kondycji i wiary zespołu w pomyślny wynik. Gdyby podopieczni Verniduba mieli słabszego przeciwnika, nie rozmawialibyśmy o logistyce. Wierzę, że sztab trenerski znajdzie powód, który uniemożliwił drużynie honorową grę.
- Ale w pierwszych 45 minutach "Victoria", pozornie rozhuśtana, również nic nie pokazała i nie stworzyła żadnych szans. Wszystko było tak samo jak w pierwszym meczu. Przed przerwą - nic, po przerwie - gole.
- W pierwszej połowie gra była wyrównana pod względem wyniku, ale obraz oglądaliśmy na połowie boiska, gdzie był Kryvbas. A gospodarze strzelili gola na początku drugiej połowy i zaczęli grać zgodnie z wynikiem, nie podejmując żadnego ryzyka. Oczywiście Kryvbas mógł wyjść do przodu 15 minut przed końcem, zbudować wyższą linię obrony, krótko mówiąc zaryzykować. Można było zagrać bardziej na luzie, nie bojąc się przegrywać 0:1 czy 0:2. Ale byłaby nadzieja na wyrównanie i godne odejście. Najwyraźniej nie starczyło sił na ostatni zryw. Fundament fizyczny jest podstawą wszystkiego. "Kryvbas" nie mógł liczyć na więcej.
-"Kryvbas" budował grę długimi podaniami do Prince'a, licząc, że ten złapie piłkę i będzie w stanie coś wykreować.
- Były to pojedyncze przypadki. Raz uciekł jeden na jeden, drugi raz zaplątał się z piłką w dobrej okazji. Na ile było to uzasadnione i czy w ogólnym rozrachunku przyniosło pożyteczne owoce, można ocenić po wyniku i strzelonych bramkach. Wyglądało na to, że Prince przyszedł się sprzedać. I robił to uporczywie, nie zwracając uwagi na partnerów. Można powiedzieć, że "Kryvbas" nie pokazał swoich najlepszych cech w tym meczu.
Serhiy Shebek