Pomocnik Ukrainy Taras Stepanenko skomentował porażkę z Czechami (2:3) we wczorajszym meczu 2. kolejki Ligi Narodów.
- Myślę, że gdzieś mamy teraz niepewność, kiedy nie ma wyniku. Powiedzmy, że gdzieś tam staramy się grać łatwiej, żeby nie dostawać bramek, ale okazuje się, że dzisiaj strzeliliśmy z dwóch outów.
Przygotowywaliśmy się na to, że Czesi będą rzucać outy, przeanalizowaliśmy to i dostaliśmy dwie bramki z outów. Przygotowaliśmy się również na standard albański i zdobyliśmy bramkę.
Zdarza się w piłce nożnej, a także w życiu, kiedy coś robisz, ale nie wszystko się udaje i zaczynasz szukać w sobie, w drużynie, próbujesz grać prościej, bardziej skoncentrowany, próbujesz zrekompensować piękno futbolu pragmatyzmem.
Ale okazuje się, że nadal tracisz takie niepotrzebne bramki, a to prowadzi do tego, że nie ma wyniku. Jeśli weźmiemy pod uwagę drugą połowę, mieliśmy wystarczająco dużo szans z Albańczykami i dzisiaj, ale gdzieś nie ma czegoś piłkarskiego.
Widziałem, że Czesi nie byli pewni siebie. Tak, strzelili dwa gole, ale w drugiej połowie całkowicie ich ograliśmy. Moim zdaniem powinniśmy byli strzelić więcej goli w tym meczu.
Karny w naszej bramce? Jest VAR i taki moment... Jak dla mnie to nie jest karny. Mówię: sędziujemy jak Szkoci... Pamiętam, graliśmy ze Słowakami, Pyatov strzelił gola, sędzia gwizdnął za faul. I teraz. Taki moment: piłka leciała, była szamotanina, piłka trafiła w bark, może gdzieś w przedramię trochę. Nie miało to wpływu na nic.
- Czy Twoim zdaniem po dwóch porażkach reprezentacja ma teraz szansę na zajęcie pierwszego miejsca, awans do wyższej dywizji i walkę o mistrzostwa świata poprzez Ligę Narodów?
- Myślę, że wciąż są szanse. Gruzini wygrali dwa razy, mamy z nimi jeszcze dwa mecze, gramy też z Albańczykami i Czechami. Są szanse, musimy tylko wygrać.