Obrońca Interu Miami Sergei Krivtsov wypowiedział się na temat swojej decyzji o przenosinach do MLS.
"Czytanie wiadomości każdego ranka to dla mnie rytuał. Poza boiskiem zawsze myślę o sytuacji w Ukrainie, ponieważ martwię się o moich rodziców i siostrę, którzy nadal tam mieszkają. Kiedy wychodzę na boisko, zapominam o sytuacji, myślę o piłce nożnej i jest to mała część dnia, kiedy można cieszyć się meczem piłkarskim bez sytuacji, jaka panuje w moim kraju.
Rozmawiam z moimi krewnymi, to starsi ludzie, nie chcą się przeprowadzać nawet do innego miasta w Ukrainie. Mają dom, wszystko w tym mieście. Kiedy rozmawiamy, mówimy nie tylko o wojnie. Rozmawiamy o rodzinie, o innych rzeczach w życiu. Martwią się też o nas, ponieważ jesteśmy w nowym kraju z naszymi dziećmi i chcą się upewnić, że nic nam nie jest.
Słyszałem odgłosy eksplozji, słyszały je moje dzieci, a tak nie powinno być. Jako ojciec musiałem zapewnić bezpieczeństwo mojej rodzinie. Dużo podróżowałem i nie widywałem się zbyt często z rodziną, ponieważ oni mieszkali w Polsce, a ja czasami mieszkałem na Ukrainie, czasami w Polsce, czasami w Niemczech, dużo podróżowałem autobusami i pociągami. Nie jestem młodym człowiekiem i było mi ciężko. Postanowiłem więc zmienić sytuację i przyjechać do Ameryki. Chciałem też doświadczyć czegoś innego, nowego kraju, nowego języka. Opuściłem swoją strefę komfortu i teraz cieszę się, że to zrobiłem.
Miesiąc temu moja żona pojechała z wizytą do Ukrainy i zdała sobie sprawę, że żyjemy tu bezpiecznie, a nasze dzieci nie muszą słyszeć tych dźwięków eksplozji, syren i innych wojskowych rzeczy, a to jest to, co musimy zrobić jako rodzice, aby chronić nasze dzieci" - powiedział Krivtsov dla The Miami Herald.