Mykoła Pawłow: «Prokopenko najpierw był bardzo dobry, łagodny i demokratyczny. Z piłkarzami tak nie można»

2024-10-24 20:16 Znany ukraiński trener Mykoła Pawłow, który jako piłkarz grał w «Czornomorcu» w latach 1982-1983, wspomniał, jakim ... Mykoła Pawłow: «Prokopenko najpierw był bardzo dobry, łagodny i demokratyczny. Z piłkarzami tak nie można»
24.10.2024, 20:16

Znany ukraiński trener Mykoła Pawłow, który jako piłkarz grał w «Czornomorcu» w latach 1982-1983, wspomniał, jakim trenerem był ówczesny mentor odessytów Wiktor Prokopenko, który dziś mógłby obchodzić 80. urodziny.

Mykoła Pawłow i Wiktor Prokopenko

Jakim zapamiętaliście Wiktora Prokopenko?

— Miałem szczęście być jednym z pierwszych piłkarzy, z którymi Wiktor Jewhenowicz pracował w roli głównego trenera. Było to w «Czornomorcu» w 1982 roku. Zapamiętałem go jako człowieka inteligentnego, wychowanego, radosnego, z poczuciem humoru. Tylko najprzyjemniejsze wspomnienia.

Okazało się, że w «Czornomorcu» zagrałem tylko rok i opuściłem drużynę z niewielkim skandalem. Mimo to z Prokopenko wciąż pozostaliśmy przyjaciółmi. Zawsze, gdy się spotykaliśmy, obejmowaliśmy się i wszystko było tak duszno.

Również zapamiętałem nasze spotkanie w 2006 roku w Kijowie na 60. rocznicy Włodzimierza Fedorowicza Muntyana. Przyszedłem z żoną, a Prokopenko ją rozpoznał, ponieważ kiedyś prosił, aby wpłynęła na mnie, żebym nie odchodził z «Czornomorcu». Objął ją, a mnie było tak miło, że pozostał w dobrych relacjach nie tylko ze mną, ale też z moimi bliskimi.

Jakim trenerem był Prokopenko na początku swojej drogi?

— Na początku kariery był bardzo dobry, łagodny i demokratyczny. Z piłkarzami tak nie można (śmieje się). W «Czornomorcu» było wielu zawodników, z którymi Prokopenko jeszcze sam grał. Dlatego w drużynie czuło się kumplostwo. Proces treningowy był wesoły, z żartami. A my jednak realizowaliśmy zadanie pozostania w wyższej lidze.

Później latem kierownictwo klubu postanowiło wysłać całą drużynę na tygodniowy rejs po Morzu Czarnym. Pojechaliśmy z żonami, dziećmi. Wypijaliśmy, rozmawialiśmy. Myślałem: «Kurczę, trafiłem do drużyny! Jak my będziemy grać?!»

Po rejsie wszyscy się zrelaksowali, bo pomyśleli, że będziemy tylko odpoczywać, a Prokopenko z Semyonem Josypowyczem Al'tmanem zatrzymali nas na bazie i tak na nas gnali! (Śmieje się.) Jakby przygotowywali nas do desantowych wojsk. Wtedy Prokopenko pokazał się. Zrozumiał, że potrzebne jest inne podejście. Pojawiła się dyscyplina i porządek. Mieliśmy taki finisz mistrzostw, że pytanie o spadek nie stało już przez pięć-sześć kolejek.

Często zawodnicy zawodzili Prokopenko w kwestiach reżimu?

— Na początku były naruszenia. Wtedy moja żona po raz pierwszy i ostatni w życiu skarżyła się trenerowi. Mówiła, że «Wiktorze Jewhenowiczu, jak to tak? Mój Mykoła wcześniej tak nie chodził i nie pił, a jak trafił do pana do drużyny, zaczęło się». Żona była w ciąży i się martwiła. A on odpowiedział: «Wala, jeśli on tak dobrze gra, to niech łamie zasady. Nie wiem, co on robi, ale mnie to wszystko odpowiada». (Śmieje się.)

Wiecie, dlaczego Prokopenko postanowił przejść na pracę jako funkcjonariusz?

— Z Prokopenko łączyły bardzo silne i ciepłe relacje z Rinathem Leonidowiczem Achmetowem. Dokładnie wiem, że po tym, jak Prokopenko opuścił stanowisko głównego trenera «Szachtara», zawsze kontynuowali utrzymywanie kontaktu.

Myślę, że podczas pracy w moskiewskim «Dynamo» Prokopenko doświadczył pewnego rozczarowania. Tam mu nie wyszło, chociaż tam nikomu nie wychodziło. A wtedy Achmetow namówił go, aby wrócił do «Szachtara» i został dyrektorem sportowym.

Czy to prawda, że Prokopenko odegrał dużą rolę w przyjściu Mirczy Lucescu do «Szachtara»?

— Prawda. Prokopenko latał z tłumaczem do Lucescu i prowadził negocjacje. Achmetow przez około trzy lata polował na niego. Lucescu wtedy w Turcji wygrywał mistrzostwo. My z Prokopenko również rozmawialiśmy o tym, i on mi opowiadał, że jest taki trener.

Jak dowiedziałeś się o śmierci Prokopenko?

— Pierwszy poinformował mnie o tym Wiktor Hawryłowycz Dohadajło, który pracował w sztabie Prokopenko w «Szachtarze». Razem z Dohadajłem, Wjaczesławem Wiktorowiczem Groznym i, zdaje się, Anatolijem Iwanowiczem Buznykiem jechaliśmy samochodem na pogrzeb do Odessy.

O czym wspominasz, gdy mówisz o Prokopenko? Może jest jakaś ciekawa osobista historia?

— On zawsze mówił o Odessie. Że człowiek ma jedno życie, i choćby część z niego powinien przeżyć właśnie w Odessie — nad morzem.

Interesujący był nasz dialog przed moim przejściem do «Czornomorca». Równocześnie prowadziłem negocjacje z «Dniprem» i już chciałem tam przechodzić. Jednak Prokopenko wyjaśnił, dlaczego lepiej mi iść do «Czornomorca» tymi słowami: «Mykoła, mieszkanie w Odessie możesz zamienić na cały klatkę schodową w Dnieprze». (Śmieje się.)

Dmytro Wiенkow

RSS
Aktualności
Loading...
Пополнение счета
1
Сумма к оплате (грн):
=
(шурики)
2
Закрыть
Używamy plików cookie, aby zapewnić Ci więcej opcji podczas korzystania ze strony Ok