Znany ekspert piłkarski Aleksandr Sopko podzielił się swoimi wrażeniami z wczorajszego meczu ostatniej, 6. kolejki fazy grupowej Ligi Narodów między reprezentacjami Albanii i Ukrainy (1:2).
— Kiedy nas przycisnęło — dalej już nie było dokąd, mobilizujemy się maksymalnie, — zaznaczył Sopko, − Reprezentacja Ukrainy pokazała w Tiranie, być może, nie swoją najlepszą grę, ale nastawienie i kolektywizm były na poziomie, i jak na zawołanie rozwiązujemy swój problem. Tak było i w eliminacjach do Euro-2024. Wszyscy chcieliby prostszej drogi, jednak znowu pokazujemy, że poświęcenie — to nasza opcja.
Jeśli porównywać tę rywalizację z pierwszym meczem przeciwko Albanii, to gra była diametralnie przeciwna. I pod względem jakości, i pierwszy półfinał zagraliśmy bardzo dobrze. To znaczy, poprawiliśmy błędy, wprowadziliśmy do wyjściowego składu nowych zawodników, podjęliśmy właściwe decyzje kadrowe.
— Czy reprezentacja Ukrainy zmieniła taktykę?
— Ten schemat nie jest nowy. Tak po prostu w składzie od pierwszych minut pojawił się Zynyczenko i Kalyżny, co przyniosło pozytywny efekt. Zynyczenko nie tylko strzelił, ale i przyniósł taktyczną mądrość, a póki miał siły, bardzo dobrze wpływał na grę zespołu.
Jeśli chodzi o Kalyżnego, to jego styl gry przypomniał mi moje pokolenie, kiedy grało się prosto, nie bojąc się, i przy pierwszej nadarzającej się okazji szło się do odbioru. Teraz piłkarze są bardziej przebiegli i bardziej tchórzliwi. A Kalyżny będzie walczył do końca. Tak, może popełnić błąd w podaniu, ale poziom walki nigdy nie obniży. I to jest przykład dla innych graczy reprezentacji Ukrainy. Było zauważalne, jak Kalyżny zaczynał odbiór, szedł w styk, a za nim w ten wir rzucali się jego koledzy z drużyny. Tak budowaliśmy naszą łańcuch walki i był skuteczny odbiór piłki.
— Kogo jeszcze można wyróżnić w składzie reprezentacji Ukrainy?
— Kalyżny i Zabarni swoimi zwinnymi działaniami dawali swobodę naszym pomocnikom. Można wyróżnić całą drużynę, ale wszyscy inni powinni podążać właśnie za tymi piłkarzami. Oczywiście, tylko dwóch takich graczy, jak Kalyżny i Zabarni, to za mało...
Ugruntowało się zdanie, że Mudryk nie jest w stanie na tym samym poziomie rozegrać dwóch meczów z rzędu. Michaił wypadł z gry i przez to znacznie cierpiała atak naszej drużyny w starciu z Albanią. O Zynyczenko już mówiłem — póki miał świeżość, wszystko było dobrze, a jego akademicka, spokojna gra przynosiła nam korzyści, a kiedy fizycznie opadł, zaczęły się luki. Podkreślę, że Mudryka i Zynyczenko należało zmienić wcześniej.
— Nie wszyscy spodziewali się zobaczyć w «starcie» Huculiaka i Jaremczuka...
— Wejście Jaremczuka było pożądane. W końcu strzelił. Jednak w dalszym ciągu Roman za długo trzymał piłkę i podejmował niewłaściwe decyzje. Gdyby był w lepszej formie, to dla ataku reprezentacji Ukrainy dałoby to znacznie więcej korzyści.
Huculiak zagrał przyzwoicie. Dobrze trzymał piłkę, działał spokojnie i dość ostro w ataku. Inna sprawa to, że nie wytrzymuje do końca tempa takich meczów, a na 90 minut jeszcze mu brakuje. Mam nadzieję, że to z czasem będzie można poprawić.
— Nasza reprezentacja narodowa straciła gola z rzutu karnego po faulu Trubina. Jaka jest jego wina w tej sytuacji?
— Do faulu doprowadził szereg błędów zespołowych. A Trubin po prostu nie widział rywala i próbował grać w piłkę. Zadaniem albańskiego napastnika było dotrzeć pierwszy do piłki i upaść. Sędzia w takim przypadku zawsze przyjmuje stronę atakującego...
— Po meczu na ciężkim boisku w Batumi były obawy, że nasi piłkarze będą mieli ciężkie nogi i przez to — wysoki błąd w meczu z Albanią.
— Błąd nie był związany z zmęczeniem. To były po prostu niewłaściwe decyzje. Łatwo traciliśmy piłkę, Mudryk i Szaparenko. Należało działać prościej. Tak, jak to robił Kalyżny. Jeśli inni piłkarze pozbędą się zbędnych ruchów, to przyniesie tylko korzyść reprezentacji Ukrainy.
— Stworzyło się wrażenie, że reprezentacja Albanii straciła koncentrację od pierwszych minut i do przerwy nie mogła się zregenerować.
— Albania to prosty zespół. Jej atuty — to nie mistrzostwo czy zgranie, ale motywacja i walka, przy czym bardziej na emocjach. Nie ma liderów, którzy potrafią poprowadzić za sobą. I to именно за счет emocjonalnej walki i supermotywacji Albańczycy pokonali reprezentację Ukrainy w pierwszym meczu. W Tiranie nie pozwoliliśmy im pokazać swoich atutów. Reprezentacja Ukrainy lepiej się poruszała, lepiej kontrolowała piłkę. Rywal oddał nam inicjatywę i grał nerwowo, co wykorzystaliśmy z pewnym szczęściem.
Kiedy drużyna otrzymuje taki bolesny cios, jak reprezentacja Albanii, trudno się otrząsnąć. Niestety zaskakuje inna rzecz — to, że Ukraińcy później sami pomagają rywalowi wrócić do gry, działają bez złości, bez należytej walki. Oddajemy inicjatywę i przeciwnik stopniowo wraca do normy. Jeszcze nie ma w reprezentacji Ukrainy określonego instynktu, kiedy trzeba ostatecznie wykończyć rywala. Zdecydowaliśmy się utrzymać wynik, w drugiej połowie przestaliśmy wysoko pressować, myśleliśmy tylko o kontratakach. Ryzyko, oczywiście, było. Po rzucie karnym, Albańczycy jakby zrzucili ciężary z nogi.
Przy okazji, uważam, że do przerwy sędzia nie zauważył jedenastki w bramkę Albanii, po tym, jak wyraźnie przewrócili w polu karnym gospodarzy Mudryka. Nie wiem, dlaczego arbiter postanowił nie ukarać Albańczyków...
— Reprezentację Ukrainy teraz czeka play-off Ligi Narodów. Co można poprawić w grze naszej drużyny?
— Przed meczem z Albanią miałem pewność, że nasza drużyna wygra. Każdy szereg niepowodzeń w końcu zostaje przerwany. Ale szczęście należy szukać. Robić swoje i zmieniać samoocenę. Mam nadzieję, że po tej wygranej Serhij Rebrov ostatecznie zamienił się z trenera klubowego w trenera narodowego, a nasi piłkarze w końcu stanęli na ziemi, zapominając o swoim rzekomym gwiazdorskim statusie. Ważne, kiedy twoja drużyna zaczyna rozumieć, że trzeba zapierniczać także w meczach z takimi rywalami jak Albania, Gruzja i Czechy. To właśnie przynosi rezultat.
Oleh Semenchenko