Ekspert ds. piłki nożnej Ołeksandr Sopko przeanalizował wczorajszy w Stambule mecz 1. kolejki fazy grupowej Ligi Europy pomiędzy miejscowym Fenerbahce a Dynamem Kijów (2:1).
- Jakiekolwiek radykalne decyzje kierownictwa Dynama - jak rezygnacja trenera czy piłkarzy z frontu, jak powiedział Igor Surkis - raczej nie pomogą w obecnej sytuacji, ponieważ istnieją obiektywne powody, na które ani trener, ani prezydent nie mają wpływu, lub być może sami gracze. Więc najważniejsze jest, aby nie robić jeszcze głupszych rzeczy niż wcześniej.
Mówiąc konkretnie o tym meczu, było to trudne dla obu drużyn. Od pierwszych minut dało się odczuć, że zawodnicy byli bardzo zmotywowani, nastrojeni, bardzo emocjonalnie rozpoczęli mecz, aż do pierwszego ostrzeżenia wydawało mi się, że drużyny w pełnych składach nie skończą meczu. Ale potem, gdy minął pierwszy bezpiecznik, indywidualne i zespołowe umiejętności Fenerbahce zaczęły pokazywać więcej. Udało im się zmniejszyć ten stopień, sami się uspokoili, co pomogło im udowodnić swoją przewagę czysto piłkarską.
I to było dla nich oczywiste, przez co ekipa Dynamo musiała skoncentrować się na tym, co umie najlepiej – na kompaktową obronie. I musimy oddać hołd mieszkańcom Kijowa, że nawet przyznając, Dynamo stworzyło segment w drugiej połowie, w którym nawet przejęli inicjatywę i nie wyglądali na straconych. Strzeliliśmy gola, po którym wydawało się, że Dynamo zagra zakończenie bardziej wyzwolone i nawet z pozycji pewnej presji. Ale o wyniku meczu zadecydowały zarówno wyższe indywidualne umiejętności piłkarzy Fenerbahce, jak i całego zespołu.
Nie można więc powiedzieć, że wynik jest niezasłużony, Turcy wyglądali na bardziej zręcznych, grali w piłkę i nie osiągali wyników za wszelką cenę. Dynamo wytrzymało, próbowało, walczyło, ale czysto piłkarskie nie mogło nic zaoferować.
- Nieobecność Zabarnego odegrała rolę, jak oceniasz występ Burdy?
- Myślę, że Burda grał dziś na maksa, biorąc pod uwagę, że bardzo długo nie miał treningu. Wyglądał dobrze, narzucał walkę, nie oszczędzał ani siebie, ani przeciwnika. I myślę, że w tej grze nie wyglądał gorzej niż Zabarny. Jego błędy nie były decydujące, popełnili je inni.
- Gole padły ze standardowych sytuacji, czy to choroba Dynama?
- Tak, choroba i nie tylko Dynamo, ale cały nasz futbol. Brak możliwości gry na drugim piętrze, odgrywanie odcinków. A Turcy grali tak, że ta presja była stała – przy standardach grali bardzo dobrzy środkowy obrońcy, wysocy, potrafiący grać na drugim piętrze. Najwyraźniej przeanalizowali ostatnią partię i dobrze się przygotowali w tym komponencie, cały czas starając się uzupełnić atak zagrywką, grając przed partią.
Dynamo nie mogło przeciwstawić się tej samej grze pod bramkę innych, teraz drużyna po prostu nie ma potencjału, nie ma graczy, którzy mogliby się w ten sposób zachowywać. A sam stracony pierwszy gol jest ilustracją gry jeden na jednego na drugim piętrze. Jak pokazała gra Garmasha, jest on zawodny w obronie.
- Cygankow strzelił gola, jednak ostatnio pojawiły się informacje o konflikcie zawodnika z zarządem, mówią, że Wiktor nie chce przedłużyć kontraktu. Na podstawie meczu w Stambule, czy możesz opowiedzieć o jakichkolwiek problemach zawodnika z klubem?
- Nie sądzę, żeby po strzelonej bramce można było mówić o jakiejś wybitnej grze Victora. W pierwszej połowie był praktycznie niezauważalny. A w odcinku zadziałało świetnie. Ale po otrzymaniu statusu gracza odcinkowego trudno jest twierdzić, że zostaniesz zaproszony do najlepszych mistrzostw. Nie potrzebują odcinków, potrzebują tych, którzy wiedzą, jak wybierać, walczyć, narzucać walkę, nie bać się presji przez wszystkie 90 minut.
To, co dzieje się z Cygankowem, jest prawdopodobnie wynikiem „dalekowzrocznej” polityki klubu. Może trzeba było go sprzedać na czas, jeśli były oferty, może były jakieś obietnice dla Victora - tutaj nie znam szczegółów, nie znam kuchni klubowej.
W każdym razie Cygankow jest profesjonalnym, inteligentnym graczem, a nie fanem skandali. W jego kondycji fizycznej jest więcej problemów. Bardzo trudno jest cały czas grać świeżo w mistrzostwach Europy bez funkcjonalnej bazy sportowej. Dopóki ma lekkie nogi, Cygankow jest dobry, może grać. Ale z taką gotowością będzie mu bardzo trudno wytrzymać 90 minut w topowych mistrzostwach. Musi więc wszystko zważyć i wyciągnąć pewne wnioski.
- Jak Dynamo może wyjść z obecnego kryzysu? Mimo to pięć porażek z rzędu to dość poważny wskaźnik.
- Wszyscy od dawna znają problemy Dynama - kwalifikacje zawodników atakujących. Na te pozycje trzeba szukać piłkarzy, a gotowych piłkarzy nie widzę. Ani na polu, ani w najbliższej rezerwie. Ta sama strefa wsparcia – przejście od obrony do ataku musi jakoś nastąpić przez środek, tak niestety nie jest.
Cóż, jak sądzę, Mircea Lucescu wciąż był tak skupiony na wyniku, że szybko wyciskał maksimum z oddanych strzałów. Ale praca na przyszłość, mająca na celu osiągnięcie nowego poziomu gry, nie jest teraz widoczna. W tym samym Szachtarze pracował nad przyszłością, cały czas rotując, pozyskując nowych graczy. W tym jest selenem. Jeśli teraz ma ograniczone możliwości, konflikt jest nieunikniony. Również jeśli jest "przestarzały" jako trener...
Dla mnie osobiście jest bardzo zaskakujące, że wszystkie nabytki, które zostały dokonane w ciągu ostatniego półtora roku - Kulach, Supryaga, Shkurin, Antyukh - z całym szacunkiem dla tych graczy, ale nie widzę ich jako kaznodziejów Lucescu. pomysły. Jeśli widział w tych piłkarzach swoją wizję futbolu, to bardzo zaskakujące, że Mircea coś w nich znalazł.
Nie widzę teraz ani nowego pomysłu na coaching Lucescu, ani zasobów, dzięki którym może go rozwijać. Ale zobaczmy, jak ufnym jest relacja między nim a prezesem klubu, jak bardzo Igor Surkis będzie się opierał pokusie i presji wszelkiego rodzaju opinii, jak bardzo uwierzy Lucescu i pójdzie mu na spotkanie.
Jewgienij Sawczuk