Dziennikarz Ihor Burbas skomentował skierowane do niego wypowiedzi przewodniczącego Ruchu, Hryhorija Kozłowskiego.
"Hryhoriju Pietrowyczu, nie spadłem do żadnego poziomu, a wręcz przeciwnie, wzniosłem się na Twój, ponieważ moja skromna osoba zasługuje na taką uwagę. Jeśli zechcecie włączyć mnie do dyskusji, postaram się przekazać wam spostrzeżenia na wyższym poziomie niż koty Leonenki, które jakoś zaniedbujecie.
Tak więc, według mojego kolegi Mishy Spivakovsky'ego, mogę z całą pewnością potwierdzić, że rzeczywiście mówiło się o kupnie przez Szachtar akademii w Vynnyky. Sam słyszałem to z kilku źródeł. Ale z tego co rozumiem, ta informacja jest nieco przestarzała i nie jest dziś na porządku dziennym.
Tak naprawdę przed negocjacjami Szachtar powinien zebrać pełen zakres informacji o tej bazie. Tak, aby po zakupie śledczy z NAPC i NABU nie odwiedzali ich, jak to miało miejsce jesienią. Tuż po ognistej konferencji prasowej Kozlovskiego. Władze antykorupcyjne były bardzo zainteresowane imponującą osobowością Hryhorija Pietrowicza. I to nie tylko dlatego, że zapewniał on urzędnikom państwowym bezpłatne zakwaterowanie, co w świetle prawa uznawane jest za łapówkę.
Władze antykorupcyjne chcą się również upewnić, że nie ma konfliktu interesów, kiedy Kozłowski, będąc członkiem Lwowskiej Rady Miejskiej, lobbował za wieloma decyzjami biznesowymi i ustawami. Teraz powiem tylko o okazałym Emily Resort, który nagle pojawił się na miejscu chronionego obszaru.
- Czy jezioro zostało legalnie zabetonowane i zamienione w staw SPA?
- Jak luksusowy hotel pojawił się na miejscu klasztoru?
- Dlaczego w rezerwacie wycięto las, aby zbudować stok narciarski
Niech na te wszystkie pytania odpowiedzą władze. Właśnie to robią. Ale Grigorij Pietrowicz nie ma się czego obawiać, to tylko rutynowe kontrole.
I tak, to jest powód, dla którego Grigorija Kozłowskiego nie ma na Ukrainie. Chciałbym jeszcze wyjaśnić wiarygodne informacje TaToTake. To nie od początku marca, ale od grudnia ubiegłego roku właściciel Rukh nie jest w swojej ojczyźnie. Nie chce wpaść w ręce śledczych, a tutaj walczą o niego jego prawnicy. Dlatego Kozłowski wciąż jest wolontariuszem za granicą, omija posiedzenia rady miasta, przegapia mecze własnej drużyny... Nie będę kontynuował, bo muszę przyznać, że znacznie lepiej radzisz sobie z ironią.
Jeśli chcesz, możemy kontynuować. Mam wystarczająco dużo spostrzeżeń na jeszcze kilka rund. Szkoda, Hryhoriju Pietrowiczu, że porozumiewamy się w sferze publicznej. Nie mogę do ciebie zadzwonić, bo słyszałem, że po jesiennej wizycie organów antykorupcyjnych zmieniłeś numer telefonu. I nowy mają tylko bliscy" - napisał Burbas na swoim kanale w Telegramie.