Nikołaj Pawłow: "Wierzę, że niedługo wydarzy się coś dobrego. Czekamy na kontrofensywę!"

2023-05-02 10:45 2 maja 2014 roku Szachtar pokonał Illichivets 3-1 w meczu 28. kolejki UPL. Wówczas nikt nie ... Nikołaj Pawłow: "Wierzę, że niedługo wydarzy się coś dobrego. Czekamy na kontrofensywę!"
02.05.2023, 10:45

2 maja 2014 roku Szachtar pokonał Illichivets 3-1 w meczu 28. kolejki UPL. Wówczas nikt nie mógł przypuszczać, że ten mecz będzie ostatnim dla Zagłębiaków na Donbass Arenie. Mykola Pavlov, który w tamtym czasie prowadził Illichivets, podzielił się swoimi wspomnieniami z tego trudnego okresu.

Nikolai Pavlov

"9 maja przez Mariupol zaczęły przejeżdżać czołgi, paliły się opony, w mieście była strzelanina. Kule latały wszędzie!".

- Mykola Petrovych, mecz Szachtara z Illichivetsem odbył się 2 maja 2014 roku, kiedy separatyści zajęli budynki administracyjne i struktury władzy. Czy drużyna nie bała się jechać do Doniecka?

- Wcześniej, 6 kwietnia, graliśmy w Ługańsku przeciwko Zoryi. Tego dnia separatyści zajęli tam budynek SSU. Również w samym Mariupolu już wtedy było napięcie: spalono budynek UWO, zginęli wojskowi, w tym moi znajomi. Trudno to sobie przypomnieć.

Pamiętam, że kiedy w Mariupolu zrobiło się niespokojnie, w drużynie zaczęto mówić o przenosinach. W tamtym czasie graliśmy wszystkie mecze wyjazdowe, ale mieszkaliśmy i trenowaliśmy w Mariupolu.

Zarząd "Illichivets" szukał opcji w Dnipro, ale warunki tam panujące były straszne. W sztabie trenerskim miałem Dimę z Mariupola. Zebrałem drużynę, zarząd i powiedziałem: "Dima, masz w Mariupolu żonę i dwoje małych dzieci. Czy uważasz, że powinniśmy wyjechać?". Odpowiedział: "Mikołaju Pietrowiczu, wydaje mi się, że na razie lepiej zostać, ale w każdej chwili powinniśmy być gotowi do wyjazdu. Lepiej - w kierunku Berdiańska, a stamtąd do Zaporoża".

Powiedziałem: "Chłopaki, Dima ma dwoje dzieci i jeszcze nie zamierza wyjeżdżać. Nie ma co panikować przedwcześnie. Czyli mieszkańcy Mariupola zostaną, a my uciekniemy? To nie byłoby miłe. Ale jeśli ktoś z was się boi, może iść, nikogo nie będę trzymał na siłę.

Ostatecznie nikt nie wyjechał, wszyscy zostali. To było po meczu w Kijowie w NSC Olimpiyskiy, nie pamiętam z kim graliśmy, cztery osoby odeszły z drużyny i już nie wróciły. Nie chcę ich wymieniać.

- Bał się Pan w tym momencie?

- 9 maja przez Mariupol zaczęły przejeżdżać czołgi, paliły się opony, w mieście była strzelanina. Tego dnia zadzwoniłem do chłopaków i powiedziałem im, żeby nie przychodzili na treningi i nie wyglądali przez okna. Wszędzie latały pociski! Chłopaki wynajmowali mieszkania głównie w centrum miasta, gdzie było całe "ciepło". Separatyści chodzili już z karabinami maszynowymi po ulicach, zbierali daniny w sklepach. Wtedy było naprawdę strasznie.

Kontaktowaliśmy się co dwie godziny, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku. Sytuacja w Mariupolu była napięta przez około półtora miesiąca, zanim miasto zostało wyzwolone 13 czerwca.

"W Mariupolu próbowali też przeprowadzić pseudoreferendum, od razu powiedziałem: "Jeśli dowiem się, że ktoś tam pojechał, to wyrzucę go z drużyny".

- Czy myślał Pan, że konflikt w Donbasie będzie się długo ciągnął i eskalował w pełnowymiarową wojnę?

- Oczywiście, że nie. Myślałem, że raczej szybko się skończy. Nikt nie wyobrażał sobie wtedy, że wojna będzie tak długa i krwawa.

- Rok 2014 nie był łatwy pod względem zaangażowania obywatelskiego. W Zoryi swoje prawdziwe oblicze ujawnił Rafajłow, w Szachtarze - Marmazow. Czy w Pana drużynie były jakieś nastroje separatystyczne?

- Nie zauważyłem. W mojej drużynie była tylko Ukraina i nie dopuszczałem innych opinii. W Mariupolu też próbowali przeprowadzić pseudoreferendum, od razu powiedziałem: "Jeśli dowiem się, że ktoś tam pojechał, to wyrzucę go z drużyny". W Illichiwcu nikt nie popierał separatystów.

- Przypomnijmy sobie drogę drużyny na mecz z Szachtarem? Czy separatyści za bardzo sprawdzali punkty kontrolne, jakie było nastawienie? Andrij Piatow musiał nawet zrobić sobie zdjęcie na punkcie kontrolnym z separatystami, a potem długo się z tego tłumaczył. Czy mieliście podobne epizody?

- Wtedy w ogóle nie było wiadomo, gdzie są separatyści, a gdzie nasi. Ludzie na punktach kontrolnych byli różnie ubrani, bez mundurów i znaków identyfikacyjnych. W drodze do Doniecka autobus był kontrolowany powierzchownie, ale bardziej pamiętam inny incydent.

Tawrija Simferopol, w ostatnim meczu mistrzostw Ukrainy na Krymie, grała również przeciwko Illichiwcom! Moja drużyna brała więc udział nie tylko w ostatnim meczu Szachtara na Donbass Arenie. Pamiętam, jak podróżowaliśmy autobusem na Krym, a niektórzy gracze Illichivets zaczęli robić zdjęcia punktów kontrolnych wroga na swoich telefonach. Wtedy weszły wielkie "zielone ludziki"(tak nazywano nieoznakowanych rosyjskich żołnierzy, którzy brali udział w zbrojnej aneksji Krymu - przyp. red.) i powiedziały: "Jeśli ktoś robi zdjęcia, to zostanie tutaj! Wszyscy rozumieją?!". Wtedy zrobiło się naprawdę strasznie.

"Czytam wypowiedzi Budanowa i czekam na dobre wiadomości latem".

- Wróćmy do 2 maja 2014 roku. Jaka była wtedy atmosfera w Doniecku?

- Mieszkaliśmy w hotelu niedaleko stadionu w centrum i nie przypominam sobie większych niepokojów. Ale było już ponuro, w powietrzu czuć było napięcie i niezrozumiałe uczucie niepokoju. Nie słyszałem żadnych strzałów, w Mariupolu było trudniej niż w Doniecku - tam ciągle strzelano i wybuchały pociski. Kiedy trenowaliśmy, ciągle słyszeliśmy odgłosy ostrzału artyleryjskiego, to była dla nas norma.

- Mecze rozgrywały się w Doniecku, ale nie w Mariupolu. Nie czułeś się urażony, bo gdyby Illichivets grał u siebie, moglibyśmy zachować ten świetny skład?

- Oczywiście!!! "Wołyń i Chornomorets odmówiły przyjazdu do nas. Gdyby ich trenerzy Kvartsyaniy i Hryhorchuk nie bali się przyjechać do Mariupola, Illichivets grałby u siebie i uratowalibyśmy zespół. Ale Bóg niech będzie ich sędzią. Pewnie się przestraszyli, choć sytuacja w mieście była wtedy spokojna. Rok później Mariupol zaczął grać u siebie i nic strasznego się nie stało.

Jednak zimą uciekła cała drużyna i otworzyliśmy Shaparenko, Konstantyn Kravchenko i Zurab Ochigava. To trio wylądowało w Dynamie, Shaparenko i Kravchenko grają jeszcze w UPL. Szczęścia by nie było, ale nieszczęście pomogło, ale takiego nieszczęścia nam nie potrzeba.

- Kiedy widzisz zdjęcia i filmy z opuszczonej Donbass Areny, jakie są Twoje odczucia?

- Dla mnie jest to katastrofa. Mówię nie tylko o Donbass Arenie, ale także o Mariupolu, ponieważ pracowałem tam przez siedem i pół roku. Po zakończeniu kariery trenerskiej nigdy nie obchodziłem swoich urodzin w Kijowie - zawsze przyjeżdżałem do Mariupola. Moje urodziny przypadają 20 czerwca, a 13 to dzień wyzwolenia Mariupola.

W tym dniu zawsze chodziłem na cmentarz na groby chłopaków, którzy zginęli broniąc miasta. Tylko w zeszłym roku, niestety, nie mogłem tam pojechać z powodu inwazji na pełną skalę. Mariupol wiele znaczy w moim życiu.

- Jak myślisz, kiedy Szachtar znów zagra na Donbass Arenie i wrócisz do Mariupola?

- Czytam wypowiedzi Budanowa (Kirył Budanow - ukraiński dowódca wojskowy, szef wywiadu obronnego Ukrainy, generał major - przyp. red.) i czekam na dobre wieści latem. Chcę też pojechać na Krym, na Donbass Arena i oczywiście wrócić do Mariupola, kontynuując jego tradycje. Wierzę, że wkrótce wydarzy się coś dobrego. Czekamy na kontratak!

Andrey Piskun

RSS
Aktualności
Loading...
Kolejna gwiazda udaje się do Arabii Saudyjskiej
Dynamo.kiev.ua
22.05.2024, 17:52
Пополнение счета
1
Сумма к оплате (грн):
=
(шурики)
2
Закрыть
Używamy plików cookie, aby zapewnić Ci więcej opcji podczas korzystania ze strony Ok