Maksym Feshchuk, były zawodnik młodzieżowej reprezentacji Ukrainy, która w 2006 roku pod wodzą Oleksiya Mykhailychenko po raz pierwszy w historii dotarła do Mistrzostw Europy i od razu zdołała zająć drugie miejsce, wspominał tamten turniej.
- Czy federacja, sztab trenerski lub sami zawodnicy postawili sobie jakieś konkretne cele na ten turniej?
- Nie było takiego zadania. Mieliśmy osiągnąć maksymalny wynik, a potem - jak to bywa. Niestety, udało nam się zdobyć srebro.
- Turniej rozpoczęliście od wspaniałego zwycięstwa nad Holandią wynikiem 2-1. Co zapamiętałeś z tego meczu?
- Może trochę nas nie docenili. To był dobry mecz. Nasz debiut był udany, ten mecz dał nam impuls.
- W kolejnym meczu nieznacznie przegraliście z Włochami (0:1), tracąc bramkę w doliczonym czasie gry za sprawą Giorgio Chielliniego. Co się wtedy stało?
- Mecz był bitwą. Spodziewaliśmy się, że przynajmniej nie przegramy. Zdarzył się jednak wypadek.
- W ostatnim meczu grupowym z Danią udało wam się jednak pozbierać i odnieść zdecydowane zwycięstwo wynikiem 2-1. Jak udało ci się dostosować po fiasku z Włochami?
- Mieliśmy bardzo dobry zespół i dobór zawodników. Dzięki temu wyrwaliśmy zwycięstwo Duńczykom i awansowaliśmy z grupy.
- W półfinale pokonaliście Serbię i Czarnogórę dopiero w rzutach karnych (0-0, karne 5-6). Czy ten przeciwnik był naprawdę tak trudny?
- Mecz był bardzo trudny i wyrównany. Mieliśmy szczęście, bo rzuty karne to loteria.
- Dlaczego nie udało się pokonać Holandii po raz drugi w finale, a drużyna ostatecznie przegrała (0:3)?
- Holandia była bardzo dobrym zespołem. Przed finałem wyciągnęli wnioski z pierwszego meczu. Jednak tak czy inaczej mieliśmy szansę.
- Jak wtedy odebrałeś srebrny medal?
- Właściwie pozytywnie. Drugie miejsce na Mistrzostwach Europy to znaczący wynik. Jeśli jednak przypomnimy sobie jak graliśmy, jaką mieliśmy drużynę, to można powiedzieć, że mogliśmy powalczyć o mistrzostwo. To był dobry turniej z wieloma pozytywnymi emocjami.
- Grało w nim wiele przyszłych gwiazd europejskiego futbolu. Kogo zapamiętałeś najbardziej?
- W pamięci utkwił mi Klas-Jan Guentelar. W półfinale Holandia pokonała Francję 3:2, a on strzelił tam bardzo fajnego gola, przelobowując bramkarza. Guentelar wyróżniał się i już wtedy był świetnym zawodnikiem. Wszyscy rozumieli, że ma przed sobą wielką przyszłość. Uważam jednak, że jego kariera mogła potoczyć się lepiej.
- Kto był liderem w naszej drużynie?
- Oczywiście byli to gracze z Kijowa. Milewski, Sasza Alijew... Mogę jednak powiedzieć, że drużyna była bardzo silna we wszystkich liniach. Andrii Pyatov grał w bramce, Dmytro Chyhrynskyi w obronie. Nie chcę nawet nikogo wyróżniać. Wielu zawodników z tamtej drużyny grało później na wysokim poziomie.
- Ciekawe, że po tym Euro niemal natychmiast odbyły się dorosłe mistrzostwa świata, na które z reprezentacją Olega Błochina pojechało trzech zawodników z drużyny młodzieżowej (Pyatov, Chygrynsky, Milevsky - red.). Czy nie wydawało się, że mentalnie są już w Niemczech?
- Nie, nie było. Jak można myśleć o mistrzostwach świata seniorów, kiedy gra się w turnieju, w którym ma się szansę osiągnąć maksymalny wynik? Uwierz mi, każdy chciał wygrać i dał z siebie wszystko. Już to Euro było dla wszystkich czymś niesamowitym. Choć nie wykluczam, że liderzy reprezentacji młodzieżowej chcieli pojechać na seniorski mundial.
- Jak się pracowało pod wodzą Ołeksija Mychajliczenki?
- To bardzo pozytywna osoba. Praca pod jego wodzą była przyjemnością. Potrafił ustawić i wesprzeć zawodnika. Mam tylko najlepsze wspomnienia z pracy z nim. Bardzo dobry mikroklimat. Zawsze, gdy byłem powoływany do drużyny młodzieżowej, mikroklimat był świetny.
- Kto był bardziej dowcipny w drużynie?
- Wszyscy byli normalni. Sasza Jacenko uwielbiał żartować i podnosić atmosferę.
- Czy Milewski i Alijew byli już wtedy klientami?
- Oczywiście, że byli. Mam wrażenie, że przez całe życie byli klientami. Pamiętam, jak rok przed Euro mieli zabawną sytuację na Młodzieżowych Mistrzostwach Świata w Holandii. Każdy z nich uważał się za lidera. Milewski wyszedł na forum jako główna gwiazda drużyny, a Alijew zaczął strzelać na samym turnieju i zdobył pięć bramek. Ciekawie było obserwować ich z zewnątrz. Mimo że byli przyjaciółmi, naciągali na siebie koc. Nawiasem mówiąc, w tym czasie Argentyna wygrała mistrzostwa, a 17-letni Lionel Messi został najlepszym strzelcem z sześcioma bramkami. W 1/8 finału przegraliśmy z Nigerią (0:1).
- Jakie były warunki pobytu drużyny w Portugalii ?
- Wszystko było wspaniałe. Warunki były na najwyższym poziomie. Graliśmy w mieście Agueda. Finał odbył się w Porto.
- Jak zawodnicy spędzali czas wolny między meczami?
- Zasadniczo hotel miał wszystkie udogodnienia: basen, regenerację... Mecze odbywały się co trzeci dzień, więc szczerze mówiąc, nie było zbyt wiele wolnego czasu. Dochodziliśmy do siebie, trenowaliśmy, śledziliśmy mecze naszych rywali.
- Jak surowy był reżim?
- Wszystko było w porządku. Być może można było wypić puszkę piwa podczas okresu regeneracji, ale nie było to problemem.
- Czy śledzisz teraz naszą młodzieżową reprezentację na Euro?
- Oczywiście, że tak. Przewiduję, że możemy spodziewać się bardzo dobrych wyników. Mamy dobry zespół i zawodników. Drużyna ma potencjał, aby osiągnąć maksymalne wyniki. Dlatego wierzę i mam nadzieję. Myślę, że postawili sobie wysokie cele.
Dmytro Venkov
уровень профессионализма наших журов.
мрак.
Интересно, что после того Евро почти сразу состоялся взрослый чемпионат мира, на который со сборной Олега Блохина поехали трое игроков «молодежки» (Пятов, Чигринский, Милевский — ред.).
==========================================================================
А Богдан Шуст? ... :-)