Były napastnik Dynama Kijów i Szachtara Donieck Emanuel Okoduwa wspomina swój pobyt w stolicy Ukrainy.
- Czy zaproszenie do Dynama Kijów w 2008 roku było niespodzianką? Kto dokładnie cię zaprosił?
- Nie spodziewałem się tego. W tym czasie grałem w Belgii i miałem zaproszenie od byłego trenera Metalurha Donieck, Ko Adrianse, który zadzwonił do mnie do Salzburga w Austrii. Dostałem jednak telefon od prezesa Dynama Kijów, Ihora Surkisa i nie zastanawiałem się dwa razy. Chciałem wrócić na Ukrainę.
- Dlaczego nie udało ci się zdobyć przyczółka?
- Przyjechałem, ale doznałem kontuzji na obozie treningowym i przeszedłem operację w Belgii. Po tej operacji wciąż odczuwam dyskomfort w nodze, gdy gram w piłkę.
- Czy Dynamo nie próbowało rozwiązać z tobą kontraktu, kiedy doznałeś tej poważnej kontuzji? Czy rozmawiałeś z prezydentem po dołączeniu do klubu?
- Nie, tak się nie stało. Byłem wtedy na wypożyczeniu i przyszedłem do Kubania po raz drugi. Nigdy nie rozmawiałem z prezesem Dynama po podpisaniu kontraktu.
- Trafiłeś do Dynama za czasów Walerija Gazzajewa i Jurija Semina. Do jakiego stopnia ci trenerzy mieli różne podejście?
- Gazzaev był... jego trening był bardzo ciężki: zawsze bieganie, bieganie, bieganie. Jestem mu jednak wdzięczny, bo to z nim udało mi się zdobyć Superpuchar Ukrainy (2009). Jeśli chodzi o Semina, to dużo więcej uwagi poświęcał pracy z piłką.
- Uchwyciłeś również okres, w którym remis Artem Milevsky - Oleksandr Aliyev był rozrywany nie tylko w klubach nocnych, ale także na boiskach piłkarskich. Co możesz nam o nich powiedzieć?
- Nie słyszałem zbyt wiele o klubach nocnych, wiedziałem tylko, że były tam jakieś skandale. Jako piłkarze byli bardzo dobrzy. Mogli grać w europejskich drużynach, ale Dynamo grało wtedy w Lidze Mistrzów i Lidze Europy.
- Czy zauważyłeś młodego Andrija Jarmołenkę w drużynie Dynama?
- Pamiętam, że to Gazzajew dał mu szansę. Musiał coś w nim widzieć. Gazzajew wystawiał Jarmołenkę w składzie bez względu na to, jak grał, podobnie jak Grozny i Husjew w Arsenalu Kijów. Piłkarz naprawdę potrzebuje zaufania, zwłaszcza młody.
- Czy Jarmołenko nie pluł dlatego, że Gazzajew wystawiał go na lewej obronie?
- Być może był to jakiś moment edukacyjny. Ja też grałem na lewej obronie w Arsenale Grozny. Jak on to tłumaczył? Po prostu, gdy przeciwnik miał bardzo szybkiego zawodnika na prawym skrzydle ataku, wystawiał mnie na lewej obronie. W Arsenalu grałem prawie wszędzie, najważniejsza była dla mnie gra.
- W Dynamie zaprzyjaźniłeś się z Aylą Youssef. Czy wasza przyjaźń trwa nadal? Co on teraz robi?
- Tak, oczywiście utrzymujemy kontakt. Udało nam się nawet porozmawiać dziś rano, zawsze jesteśmy w kontakcie. Ma własną akademię piłkarską w Nigerii, którą rozwija.
Vladyslav Liutostanskyi