Prezes "Minaya" Valeriy Peresolyak - o problematycznym sędziowaniu meczów mistrzostw Ukrainy.
- Arbitraż po każdej rundzie popycha nas do radykalnych działań! Takiej liczby błędów wynikowych nie pamiętam w historii naszych mistrzostw. A najbardziej cierpi na tym "Minaj". Najbardziej przykre jest to, że kluby UPL nie mają żadnego przełożenia na jakość sędziowania. Na przykład wciąż nie rozumiemy, w jaki sposób sędziowie są karani za rażące błędy.
- Niedawno odbyło się spotkanie przedstawicieli klubów z szefami korpusu sędziowskiego. Dlaczego nie zapytaliście o to bezpośrednio Luchiego lub Rizzoliego?
- Zapytaliśmy o to. Rozmawialiśmy o konkretnym przypadku, kiedy w szóstej kolejce sędzia Bondarenko popełnił rażący błąd, komisja uznała to i rzekomo go ukarała. Luchi zaczął twierdzić, że zakazał sędziemu pracy przez miesiąc i powiedział, że dla sędziego praca jako asystent wideo jest karą! Ponieważ otrzymuje wynagrodzenie w wysokości 39 tysięcy hrywien, podczas gdy VAR - 6 tysięcy. Co mamy w rzeczywistości: Luchi cynicznie zrobił z nas klaunów. Wszyscy zebrani na spotkaniu.
Po pierwsze, Bondarenko rzeczywiście nie sędziował przez miesiąc, ale w tym czasie we wrześniu odbyły się tylko dwie rundy, na których pracował jako VAR, a następnie ponownie był głównym na boisku w meczu "Kryvbas" - "Rukh". Po drugie, podnieśliśmy dokumenty, spojrzeliśmy na kwotę, którą klub płaci konkretnie za usługi personelu van VAR, i znaleźliśmy liczbę 55 tysięcy hrywien. Oznacza to, że nawet jeśli pięć osób otrzyma po 6 tysięcy, nie daje to 55 tysięcy. Oczywiście asystent wideo otrzymuje przyzwoite wynagrodzenie. Nikogo nie okradamy, ale to bardzo mało, by kłamać na takim poziomie, panie Luchi.
- Co dalej? Co masz na myśli mówiąc o radykalnych działaniach?
- Z każdą kolejką, po kolejnym "występie" sędziów, pojawia się pytanie: komu potrzebny jest taki futbol? Kibice nie, piłkarze "zabijani" na boisku nie, właściciele klubów nie. Czy warto więc w niego inwestować? Mamy nadzieję, że prezesi klubów na wspólnych spotkaniach znajdą jakieś rozwiązanie tych problemów. W przeciwnym razie nasz futbol nadal będzie staczał się w otchłań