Pomocnik Veres Rivne Andrii Bliznichenko powiedział nam, jak Myron Markevych trenował Dnipro.
- Nie komunikowaliśmy się z nim. Miałem nadzieję, że da mi więcej czasu na grę i uwierzy we mnie. Od razu zaczął ufać niektórym młodym zawodnikom, ale nie mnie. Być może miałem trochę pecha, że w tym czasie drużyna była bardzo wysoko w Lidze Europy, więc trener liczył na ograniczoną liczbę zawodników. Myślę, że dobrze spisywałem się w meczach ligowych, ale nie dostałem szansy w rozgrywkach europejskich. Markevych jakoś we mnie nie wierzył.
Niewiele się z kimkolwiek komunikował. Praktycznie nie było go na treningach. Asystenci Markevycha trenowali, a on sam chodził gdzieś z boku albo biegał po stadionie. Nie było czegoś takiego, że prowadził każdy trening. Podczas sesji regeneracyjnych Markevych grał z nami w piłkę. Czyli obserwował ten proces z zewnątrz. Być może w tym czasie myślał o taktyce lub składzie na następny mecz" - powiedział Andrii.