Były napastnik Dynama Kijów Volodymyr Maziar wspominał okres swojej kariery w klubie.
- Volodymyr Ivanovych, od dziecka prowadziłeś zeszyt z wynikami meczów Dynama, czy marzyłeś o grze dla Kijowa?
- Zacznijmy od tego, że nie ukończyłem żadnej akademii. Dopiero w wieku 15 lat zacząłem grać w rozgrywkach okręgowych. Starałem się o miejsce w sportowej szkole z internatem, ale nic z tego nie wyszło. Miałem chęci, ale nie miałem szkoły.
Mój ojciec też był piłkarzem, grał dla regionu. Pracował ze mną indywidualnie. Dopiero w wieku 16-17 lat zacząłem grać dla regionu, a potem dla uniwersytetu. Trafiłem do "Gazovyk" (Komarno), graliśmy w drugiej lidze. Miałem już zaproszenia z pierwszej ligi, ale zaprosiło mnie Dynamo.
Na początku w to nie wierzyłem, dwa tygodnie przed zaproszeniem ledwo mogłem dostać się na stadion jako widz, aby obejrzeć Ligę Mistrzów. I oto jestem, w tej samej szatni co gwiazdy Dynama.
Wsparcie Olega Łużnego i Andrija Gusina było bardzo ważne. Przeszedłem obóz treningowy i podpisałem kontrakt z Dynamem w 1999 roku. Nie dostałem się od razu do aplikacji, ze zgrupowania polecieliśmy do Kijowa, a baza poleciała do Hiszpanii, by zagrać z Realem Madryt(Dynamo ograło 1-1 w Madrycie i 2-0 w Kijowie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, co jest jedynym przypadkiem, gdy ukraiński klub od czasu uzyskania niepodległości dotarł do półfinału głównych europejskich rozgrywek - przyp. red).
Kiedy w 1999 roku byliśmy w Izraelu, przygotowując się do ćwierćfinału z Realem Madryt, widziałem, że drużyna nie boi się Hiszpanów. Lobanovskyi dał nam taką pewność siebie. Wtedy celem było wygranie Ligi Mistrzów. Myślę, że tacy ludzie rodzą się raz na 200-300 lat.
- Nie było łatwo napastnikowi, który przyszedł z drugiej ligi, wywalczyć miejsce w ataku od Szewczenki i Rebrowa. Udało ci się?
- "Trenowałem z pierwszą drużyną, ale nie zostałem uwzględniony w zgłoszeniu do Ligi Mistrzów, dopóki nie skończyłem 18 lat. Teraz zgłoszenie obejmuje 22-23 zawodników. Tak samo było w Dynamie. Jeśli nie dostałeś się do pierwszej drużyny, następnego dnia grałeś w Dynamo-2. A jeśli nie rozegrałeś pełnego meczu, tylko połowę, to następnego dnia grałeś w drugiej lidze w Dynamo-3. Potem wracałeś do treningów z pierwszą drużyną. Nie było dni wolnych. Ale nie chcieliśmy tego, marzyliśmy o grze w pierwszej drużynie.
W ćwierćfinale z Realem Madryt nie znalazłem się w 18-osobowym składzie, ale ponieważ byłem w rozszerzonym 22-osobowym składzie, otrzymałem niewielką premię.
Codzienne oglądanie i słuchanie Lobanovsky'ego pozostało na zawsze. Szkoła Dynama jest najpotężniejsza. Po sześciu miesiącach w Dynamie zostałem wypożyczony do Vorskli, a pod koniec 1999 roku byłem wśród 33 najlepszych w lidze. Czyli wśród trzech najlepszych napastników. Taki skok - w rok z drugiej ligi. Ci, którzy grali w Dynamie, nie bali się już nikogo. "Dynamo to marka, duma i odpowiedzialność.
- Często rozmawiałeś z Łobanowskim?
- Nieczęsto, ale jest co wspominać. Nie miałem jeszcze kontraktu z Dynamem. Były opcje z innymi klubami. Miałem krótką rozmowę z Valerią Vasylovychem. Zapytał, czy chcę grać w Dynamie. Odpowiedziałem, że tak. "To idź i podpisz kontrakt z Hryhorijem Surkisem". Podziękowałem mu, wyszedłem, a Lobanovsky zaśmiał się: "Nie interesuje cię pensja?".
Valeriy Vasylovych natychmiast zapytał, czym zajmują się moi rodzice, co robi sportowiec poza piłką nożną. "Kiedy dowiedzieli się, że moi rodzice nie mają pracy, dali mi pewną sumę pieniędzy specjalnie dla nich. To był człowiek. Nie ma go już z nami, ale jest jednym z dziesięciu najlepszych trenerów na świecie.
- Co doradził ci Valerii Lobanovskyi, były napastnik?
- Grałem więcej dla Dynamo-2. Lobanovskyi poradził mi, abym był bardziej skoncentrowany na bramce, abym grał mniej tyłem do bramki. Zapamiętałem to jako Ojcze Nasz.
- A jak zaaklimatyzowałeś się w Dynamie?
- Kiedy po raz pierwszy dostałem koszulkę Dynama Kijów, byłem w bazie treningowej i dzieliłem pokój z Dimą Romanenką. Poprosiłem go, żeby wyszedł, zamknąłem wszystkie drzwi, założyłem koszulkę, stanąłem przy lustrze i zacząłem płakać (uśmiech). Kiedy jesteś fanem Dynama od dzieciństwa, a potem nosisz koszulkę Dynama, myślę, że wszyscy mnie zrozumieją. Hryhorii Surkis powiedział złote zdanie - "nie ma byłych zawodników Dynama". Zgadzam się z nim, nadal kibicuję Dynamo, pamiętam, jak oglądałem ostatni mecz i wyłączyłem telewizor, moje nerwy były zbyt duże. "Dynamo jest w moim sercu. Kto był w Dynamie, będzie żył tylko z Dynamem. W każdej drużynie, bez względu na to, co osiągniesz, będziesz miał Dynamo w sercu.
- Nadal jesteś byłym zawodnikiem Dynama. Kiedy zdałeś sobie sprawę, że musisz odejść?
- Pozostanie w Dynamo-2 nie miało sensu, więc dołączyłem do Vorskli. Odeszło od nas kilku zawodników, w tym obrońca Serhii Balanchuk, niech spoczywa w pokoju. W zeszłym roku zginął w akcji pod Bakhmut. Przed dołączeniem do Vorskli Serhii grał dla Maccabi Haifa, a jego imieniem nazwano ulicę w Izraelu(gdzie od 7 czerwca 2023 r. znajduje się rosyjski konsulat - red.).
- Czy w tamtym czasie było już jasne, że Szewczenko i Rebrow chcą zostać trenerami?
- Nie miałem z nimi takiej komunikacji. Andrij Szewczenko zmienił grę reprezentacji, po raz pierwszy zaczęła grać taki kombinacyjny futbol. Serhii Rebrov ma europejskie doświadczenie i podejście, które zademonstrował w Dynamie, Ferencvarosie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, a teraz w reprezentacji. Myślę, że tacy trenerzy są przyszłością naszego futbolu.
Anton Terekhov