"Żyłem w szczęśliwych czasach piłki nożnej" - tak zatytułował swoją drugą książkę Leonid Buriak - słynny piłkarz, honorowy mistrz sportu, pięciokrotny mistrz i siedmiokrotny zdobywca Pucharu ZSRR, zdobywca Pucharu Zdobywców Pucharów i Superpucharu UEFA 1975. Uhonorowany trener Ukrainy, najlepszy trener kraju w 1994 i 1995 roku.
Obecnie Leonid Iosifovich jest ambasadorem FC Dynamo (Kijów). Proponuję jeszcze kilka fragmentów z tej książki.
Deklaracja miłości na paradzie olimpijskiej
Otwarcie Igrzysk Olimpijskich w 1976 roku w Montrealu jest jak dzień cudów. Jeden z nich czekał na mnie. Kiedy szedłem w kolumnie na paradzie uczestników Igrzysk i okrążaliśmy stromy sektor na bieżni, w hałasie zatłoczonych trybun usłyszałem: "Lenya, Lenya, Lenya!". Spojrzałem - nasi "artyści": Zhanna, Ira Deryugina, Galima Shugurova. Machają rękami. Nasze dziewczyny zostały zaproszone na igrzyska olimpijskie, aby mogły zademonstrować możliwości gimnastyki artystycznej, której włączenie do programu olimpijskiego było już aktywnie dyskutowane.
Oczywiście przy pierwszej okazji przeniosłem się z nimi. Znicz olimpijski rozbłysnął, zabrzmiał hymn olimpijski. Gęsia skórka przebiegła mi po kręgosłupie. Trzymając mnie za rękę, Jeanne wyszeptała: "Jak dobrze! Cieszę się, że jesteśmy razem". "Ja też - odpowiedziałem. Nie odrywając wzroku od świętego ognia, powiedziałam cicho do Żanny: "Zgadzasz się?". "Z czym, Lenechka?" - zapytała. A ja wymamrotałem: "Chcę, żebyś została moją żoną. Wrócimy, dokończę sezon - i pobierzemy się". - "Lenechka, czy to wyznanie miłości?". - "Potraktuj to jako wyjaśnienie. Tak czy nie?" - "Tak, oczywiście, że tak!"
Standard męskiego mężczyzny
Przyjaźń z Jurijem Fiodorowiczem Krawczenko wiązała mnie przez ponad rok. Każdemu mężczyźnie schlebia, gdy jest uważany za męskiego. Ale czym jest odwaga? Jakie kryteria są stosowane do oceny tej cechy? Pytanie jest oczywiście retoryczne. Dla mnie męskim mężczyzną jest Jurij Krawczenko. Ten Krawczenko, który w połowie lat 90-tych, będąc ministrem spraw wewnętrznych Ukrainy, w kamizelce kuloodpornej i z karabinem automatycznym przez dwa dni praktycznie bez odpoczynku wraz ze swoimi podwładnymi, ryzykując życiem, zajmował się "oczyszczaniem" Półwyspu Krymskiego ze zorganizowanych formacji bandyckich. Ale równie dobrze mógł zarządzać tym procesem przez radio lub telefon. Kto lub co pchało go na linię frontu pod kulami w czasie pokoju?
Ale pewnego dnia wybrałem jego numer, dzwoniliśmy do siebie codziennie i nikt mi nie odpowiedział. Tego tragicznego poranka Jurij Fiodorowicz odszedł....
Jakie tajemnice zabrał ze sobą? Niestety, prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiemy...
Swoją pracę oparł na kreatywnych zasadach Łobanowskiego
Na początku lat 70. obiecano mi dwupokojowe mieszkanie w Kijowie. Ale ciągle odkładali tę sprawę. Razem z Łobanowskim poszedłem do "wysokiego" biura. Jego właściciel stanowczo odmówił dotrzymania słowa. Prawie się popłakałem z frustracji - przecież mu obiecałem!
Vasilych kazał mi iść na trening i obiecał, że wszystko załatwi. Nie sądziłem, że będzie w stanie to zrobić. Wieczorem tego samego dnia sam przyszedł do mojego pokoju w starym budynku bazy w Koncha-Zaspie i jakoś prozaicznie powiedział: "No, trzymaj nakaz na mieszkanie. Zaprosisz mnie chociaż na parapetówkę?".
Z Łobanowskim wygrałem wszystko, o czym mogłem tylko marzyć. Tytuł mistrza ZSRR, zdobywcy Pucharu kraju, Pucharu Zdobywców Pucharów i Superpucharu UEFA, został honorowym mistrzem sportu. Ukształtował mnie na profesjonalistę i przez wiele lat był moim przewodnikiem po świecie futbolu. Kiedy zostałem trenerem, oparłem swoją pracę na jego kreatywnych zasadach. Dla mnie zawsze pozostanie starszym towarzyszem i duchowym mentorem.
Szczególne, niewyrażalne uczucia
Jak szybko leci czas... Kiedyś było to dla mnie puste zdanie, ale teraz jest wypełnione specjalnym filozoficznym znaczeniem, zabarwionym całą gamą uczuć. Teraz Jeanne i ja doświadczamy szczególnych, niewyrażalnych uczuć. Ponieważ jesteśmy dziadkami! Andriej i Oksana dali nam pięcioro wnucząt.
Oznacza to, że nasze rodzinne szczęście wzrosło wielokrotnie. Cieszymy się nim i staramy się, tak jak wcześniej, nieść je przez życie ostrożnie i z szacunkiem, jak kielich wypełniony po brzegi - żeby, nie daj Boże, nie rozlać, nie rozsypać ani kropli.
Alexander LIPENKO dla Dynamo.kiev.ua