Były napastnik Dynama Kijów Ivan Shariy podzielił się wrażeniami z występu swojej byłej drużyny w meczu 23. kolejki mistrzostw Ukrainy z LNZ Czerkasy (1:1), a także ocenił perspektywy Bilo-Syni w walce o tytuł mistrzowski.
- Gra pokazana przez Dynamo Kijów w meczu z LNZ wyraźnie nie jest grą o mistrzostwo. W żaden sposób nie pasuje do tej definicji. Trudno mi nawet znaleźć na to słowa. Powiem tylko, że to nie jest to Dynamo Kijów, które przywykliśmy oglądać.
Czy piłkarze Dynama myśleli, że po wysokim zwycięstwie 5-1 nad Vorsklą z łatwością pokonają Czerkasy, czy coś innego - nie wiem. Nie wykluczam jednak, że doszło do niedocenienia przeciwnika.
Ale tak, jak drużyna z Kijowa wyglądała w pojedynku z LNZ, grać się nie da! I nie chodzi tu o błąd bramkarza Neschereta - kto z jego kolegów nie może się mylić? Chodzi o coś zupełnie innego. Z wyniku 1:1 zrobiło się potem 1:2, a gdy do końca zostało jeszcze prawie 60 minut gry, wypadałoby przynajmniej stworzyć coś pod bramką przeciwnika, strzelić gola! A tak okazuje się, że przy remisie piłkarze Dynama potrafili stworzyć tylko pół sytuacji.
Jest to bardzo smutne w kontekście gry, jaką pokazało Dynamo. Trzeba szanować każdego przeciwnika. Przecież chłopaki z Czerkas też potrafią grać w piłkę. Dostosowali się i osiągnęli remis.
- Czy czteropunktowa różnica między Dynamem a Szachtarem jest istotnym wskaźnikiem na półtora miesiąca przed finiszem?
- Myślę, że jest prawie znacząca. Jeśli weźmiemy pod uwagę wydajność, jaką Dynamo pokazało we wspomnianym już meczu z LNZ, to całkiem możliwe, że Szachtar może uspokoić rywala w bezpośrednim spotkaniu. To będzie koniec intrygi.
Obu naszym gigantom pozostało jednak do rozegrania dziewięć spotkań, więc przy czteropunktowej przewadze wszystko jest jeszcze możliwe. Dla przykładu, przeciwnikiem Pitmenów w następnej kolejce będzie ta sama Vorskla - a ta drużyna może przegrać z każdym, podczas gdy może pokonać przedstawicieli czołówki grupy. Zakładam, że mecz Worskły z Szachtarem będzie interesujący.
Wiaczesław Kulczycki