Słynny pomocnik Dnipro z lat 80-tych Eduard Son podzielił się swoimi wrażeniami z Euro-2024.
- Jakie są Twoje wrażenia z Euro 2024?
- Szczerze mówiąc, występ reprezentacji Francji w ogóle mi się nie podobał. Byłem pod wrażeniem Gruzinów, zwłaszcza ich zawodnika Khvicha Kvaratskhvelia. Myślę, że mógł otrzymać nagrodę dla najlepszego zawodnika Euro 2024. Był naprawdę jednym z najlepszych. Oczywiście Hiszpanie zasłużenie zostali mistrzami Europy. Przez całe mistrzostwa grali w mistrzowski sposób. W niektórych momentach podobała mi się gra reprezentacji Niemiec, ale trochę im zabrakło.
- Co sądzisz o grze reprezentacji Ukrainy?
- Nie widziałem meczu z Rumunią - byłem w drodze. Dostałem telefony i narzekałem, że bramkarz Lunin zagrał źle. Zawiódł drużynę, ma na sumieniu dwie stracone bramki. Ten mecz wszystko nam zepsuł. Nie wyszliśmy z grupy dzięki różnicy bramek. Drugi mecz ze Słowacją, w niektórych momentach reprezentacja Ukrainy wyglądała dobrze. No, a z Belgami ciężko było nam wyrwać zwycięstwo.
- Mówi się, że Euro-2024 nie było spektakularne. Nazywano je też turniejem zmęczonych gwiazd. Jak oceniasz to, co zobaczyłeś?
- Mam takie samo wrażenie. Liderzy drużyn, na przykład Francji - Griezmann i Mbappe rozczarowali tym, jak bezzębnie i słabo grali. Nie podobała mi się reprezentacja Francji, poza linią obrony, którą mieli naprawdę dobrą.
- Najwięcej krytyki spadło na Anglię.
- Wiesz, reprezentacja Anglii grała tak, jak reprezentacja Portugalii grała we Francji na Euro 2016. Portugalczycy nie grali dobrze. Wszyscy pluli na ich grę, ale ostatecznie zostali mistrzami Europy. Anglia była więc trochę jak Portugalia. Nie grali zbyt ładnie, ale pokonali wszystkich. Trochę szkoda, że Anglia nie zdobyła tytułu. Ostatnim razem przegrali w finale i tym razem też. Nigdy nie zostali mistrzami Europy, zdobyli tylko srebro i brąz.
- Wielu uważa, że po Euro 2024 piłka nożna nie pójdzie drogą głoszoną przez Hiszpanów, ale w kierunku szczelnej i solidnej obrony, licząc na kontrataki i błędy przeciwników. Co ty o tym sądzisz?
- We współczesnym futbolu piłka toczy się głównie z tyłu, na własnej połowie boiska. Piłkarze wykonują wiele niepotrzebnych podań, ale jest bardzo mało eskalacji. Niewiele jest wyraźnych zwodów, indywidualnych ruchów mających na celu pokonanie przeciwnika. Na przykład długie toczenie piłki irytuje mnie, a nawet wkurza. Można dostać piłkę w stronę bramki i od razu kontynuować atak. Ale gracze nawet nie patrzą do przodu. Kiedy otrzymują piłkę, natychmiast podają ją do tyłu.
Nigdy nie lubiłem takiego futbolu. Kibice idą na stadion, aby obejrzeć spektakularny mecz. A tutaj nie ma gry, nie ma strzałów na bramkę. Oglądałem mecz Argentyny z Ukrainą na Olimpiadzie, wiesz, tylko kilka momentów, w których Argentyńczycy i nasza drużyna mogli strzelić gola. Nie wyobrażam sobie, jak zwykły człowiek, który przyszedł na stadion w 37-stopniowym upale, oglądał 90 minut drużyny toczącej piłkę na swojej połowie boiska. Piłka nożna powinna być widowiskowa - atakująca.
- Czy za twoich piłkarskich lat grało się w piłkę inaczej?
- Ja, zdecydowanie. Lubiłem techniczny, atakujący, zespołowy futbol. Z zawodu jestem napastnikiem. Oczywiście chciałem, żeby drużyna więcej atakowała. Na szczęście trafiłem do Dnipro. W silnej drużynie, gdzie miałem więcej okazji do pokazania się w ataku. Teraz analizuję wszystko i myślę: gdybym był wtedy w innej, przeciętnej drużynie, prawdopodobnie nie osiągnąłbym tego wszystkiego, co osiągnąłem w piłce nożnej.
Alexander Petrov