Igor Belanov, zdobywca Złotej Piłki z 1986 roku, przeanalizował występ swojego byłego klubu, Dynama Kijów, w obecnym losowaniu Ligi Mistrzów i przypomniał ciekawe fakty ze swojej kariery w Dynamie.
- Dwóch pierwszych przeciwników drużyny z Kijowa - serbski Partizan i szkocki Glasgow Rangers - nie można porównywać z Salzburgiem - uważa specjalista - ponieważ pokonał on wiele poważnych klubów. To naprawdę dobry zespół, a historia austriackiego futbolu ma wiele jasnych stron. Z tego co widziałem, "Salzburg" zawsze grał z silnymi przeciwnikami i nie każdemu z nich było łatwo pokonać Austriaków. Dlatego piłkarze Dynama musieli bardzo poważnie przygotować się do dwumeczu z Salzburgiem.
Wszystko rozstrzygnęło się jednak w pierwszym meczu. Ogólnie Dynamo prezentowało się dobrze w Lublinie, ale w piłce nożnej trzeba strzelać bramki, a nie tylko dobrze wyglądać. Jak powiedział Walerij Wasiljewicz Łobanowski, najważniejszy jest wynik. Gra w wielu meczach jest zapominana, ale wynik pozostaje. I nawet jeśli drużyna zagrała pięknie, ale niczego nie wygrała, nie można tego zapisać na jej korzyść.
Jeśli chodzi o drugie spotkanie, po tym, jak Dynamo straciło pierwszą bramkę, zadanie dotyczące jego szans na zakwalifikowanie się do następnej rundy Ligi Mistrzów stało się znacznie bardziej skomplikowane. Należało strzelić trzy gole, a to okazało się trudne. Kijowianie zdołali strzelić tylko jednego gola, choć później okazji było jeszcze kilka.
- Jak oceniasz występ Dynama w dwóch rundach kwalifikacyjnych i ogólnie w rundzie play-off Ligi Mistrzów?
- Oczywiście szkoda, że Dynamo zaprezentowało się tak słabo. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że w ostatnim tygodniu grali z dobrą drużyną. Ogólnie rzecz biorąc, w takim turnieju jak Liga Mistrzów wszystko zależy od tego, jak przeciwnicy pozwolą Dynamo grać. "Partizan to słaba drużyna, Glasgow Rangers było nieco silniejsze. I warto było trafić na "Salzburg" - a Kijowianie złożyli broń, nie awansując do rundy grupowej.
Dlatego nie powinniśmy wyciągać wniosków z meczu z Partizanem, który w dwóch spotkaniach zdobył dziewięć bramek, a raczej skupić się na przeciwnikach pokroju Salzburga. Poziom możliwości drużyny ocenia się, gdy grasz przeciwko silnym klubom i je pokonujesz. To na tle takich meczów określa się prawdziwe możliwości drużyny. Ale jak na razie nie widzę takiego poziomu. I dotyczy to nie tylko Dynama. Gdy tylko nasza drużyna zmierzy się z mniej lub bardziej poważnym przeciwnikiem, wtedy, jak papierek lakmusowy, staje się jasne, kto jest do czego zdolny.
W okresie moich aktywnych występów w piłce nożnej silna drużyna zawsze była dla nas irytująca. Kijowskie Dynamo z lat 70-90 zawsze chciało pokonać potęgi czołowych krajów piłkarskich, by pokazać się z jak najlepszej strony. Takich jak Bayern, Real Madryt, Barcelona. Ale nie widzę tego w naszych młodych chłopakach z obecnego pokolenia. Chociaż każdy gracz Dynama powinien pokazać charakter, wolę, sportową zuchwałość i złość na boisku. Jeśli nie wygrywają w takich meczach jak z Salzburgiem, to znaczy, że albo nie potrafią, albo boją się przeciwnika. A bać się nie trzeba - w meczu z silną drużyną trzeba się pokazać. W końcu ludzie oglądają twoją grę, a potem powiedzą ci: dlaczego się bałeś?
- Kontynuując wątek austriacki, pamiętam mecz Dynama Kijów z Rapidem Wiedeń w Pucharze Zdobywców Pucharów w sezonie 1985/86, w którym niejednokrotnie wpisałeś się na listę strzelców.
- Zapamiętałem ten pojedynek na długo. Przed nim przyszedłem do Łobanowskiego i powiedziałem: "Walerij Wasiljewicz, chyba zasługuję na mieszkanie. Gram w Dynamie już drugi rok, ale mieszkam w służbowym mieszkaniu. I mam rodzinę, dziecko". Przed pierwszym meczem z Rapidem Łobanowski powiedział mi: "Jeśli strzelisz dwa gole, dostaniesz mieszkanie". A potem powiedział: "Pakult gra w ich drużynie - to szalony piłkarz!". Odpowiedziałem mu: "Cóż, zobaczymy".
I co ciekawe: po tym, jak tylko to powiedziałem, wszystko się ułożyło. Tak właśnie działa psychologia. Gdybym milczał, nie odniósłbym sukcesu. Ale po rozmowie z Łobanowskim byłem tak nakręcony, że po wypowiedzeniu tych słów nie miałem prawa zawieść trenera. Zawsze tak było podczas moich występów pod wodzą Walerija Wasiljewicza. Tylko raz miałem problem - było to jednak w reprezentacji ZSRR, w finałowym meczu Mistrzostw Europy 1988, kiedy nie wykorzystałem rzutu karnego. We wszystkich innych przypadkach wszystko było w porządku. Co więcej, uspokoiłem nawet Łobanowskiego, mówiąc: "Wasiljewicz, wszystko będzie dobrze!". A wszystko dlatego, że wierzyłem w siebie i w drużynę. Wszyscy byli jednym monolitem.
- I co: dali ci mieszkanie po zwycięstwach nad Rapidem?
- Oczywiście. W dwóch spotkaniach z Austriakami strzeliłem trzy gole, a Dynamo dotarło do półfinału Pucharu Zdobywców Pucharów. W pierwszym meczu strzeliłem dwa gole, z czego jeden był po prostu szalony. Na sto prób pozwolili mi tak strzelić - nie trafiłbym.
Tak więc po "dublecie" w meczu wyjazdowym zabrałem żonę i dziecko i pojechałem do Łobanowskiego. Wszedłem i powiedziałem: "Spełniłem twoje życzenie". A Wasiljewicz powiedział: "Tak, ale to jest bardzo trudne z kwestią mieszkania". I dodaje: żartował z tego. A ja mu powiedziałem: "Jeśli żartujesz, to moja żona stoi na zewnątrz. Zaraz do ciebie przyjdzie - możesz z nią żartować, ile chcesz. Ja wracam do domu, do Odessy". Wyszedłem, trzaskając drzwiami. Żona widziała, że jestem zły, ale w tym momencie zza drzwi wyjrzał Łobanowski i krzyknął: "Idź, weź swoje mieszkanie!". Jak widać, nie dał nam, graczom Dynama, odpocząć(uśmiech). Tak, to się wydarzyło. To już historia...
Dmitry Verbinsky
1- "подоходний налог
2 - "бездітний налог"
Ніяких відрахуваня на житло, при союзі, не було..
благодаря методике Лобановского и собственному старанию, стал играть на высоком командном уровне и стал
заметен индивидуально на международной арене в короткий период, т.е. ничем не напоминал свой прежний "одесский уровень"...Анализировать же игру нынешнего "Динамо", не принимая во внимание те колоссальные из-
менения - не в лучшую сторону - в футбольной составляющей разных эпох - просто несерьезно.
там побеждали сильнейших.
А проиграли исключительно из-за собственных ошибюок, причем две однотипные ошибки в каждом из матчей и от однгоо, и того же игрока.... Ну не буду напоминать, кто именно "срезался"!
перниках "Динамо" того времени.Ну,а Ваши слова о том, как игроки "Порту" в 1/2 КЕЧ в 1987г. "нас прос-
то смяли". Хотя это было не так. А потому предлагаю освежить свою память,прочитав в книге "Бесконеч-
ный матч..." об играх с "Порту" компетентное мнение самого автора - Лобановского в главе "Сезон на се-
зон не приходится". Может оно Вас убедит...
В 80- г.г.,коль о них идет, были игры(на КЕЧ и КУЕФА), в которых "Динамо" уступило реально более сла-
бым командам: "Локомотив"(София),"Левски-Спартак"(София),"Лаваль". Но ведь и у "Динамо" в 1978-84
г.г. не было команды уровня 1974-77г.г., способной достойно сыграть на международной арене. Лобановский заново и опраданно с 1977г. отстраивал команду.Появилась она лишь в 1985-86г.г., хотя неудачи с "Порту" в КЕЧ/1986-87г. и с "Рейнджерсом" в КЕЧ/1987/88 опровергли разные оптимистические ожидания...
1- "подоходний налог
2 - "бездітний налог"
Ніяких відрахуваня на житло, при союзі, не було..
Батьки купили трьох-кімнатну кооперативну квартиру, але разом провели 8 років на "Байконурі". То ж, за 8 років накопили на велику, а звичайцні трударі за 40 років могли дозволити собі однокімнатну.... Але - могли.
А в черзі на квартиру все одно давали лише "блатним"
За гроші,за величезні гроші.
Іди і купляй що забажається.