Były gracz reprezentacji Ukrainy Iwan Hiecko skomentował informację o połączeniu lwowskich „Karpat” i „Rucha”.
— Co tu mówić… Tak rozumiem, sytuacja u jednego z prezydentów klubów nie jest najlepsza. Więc najwyraźniej postanowili: aby wszystko, co zostało stworzone, nie rozpadło się całkowicie, został podjęty ten krok.
— Jak myślisz, co z tej idei wyjdzie?
— Nic dobrego. Chcieli widzieć „Ruch” w Lidze Europy, aby regularnie grał w pucharach europejskich, a teraz po prostu rozpadli drużynę. Bardzo lubiłem „Ruch”. Bardzo. Klub ma dobrą szkołę piłkarską. I chociaż właściciel twierdzi, że będzie funkcjonować pod jego kierownictwem, wszystko to jest kwestią dyskusyjną. Oceńcie sami: po co utrzymywać szkołę piłkarską, jeśli nie będzie głównej drużyny, do której należy oddać jej wychowanków? Oddać do „Karpat”? Ten klub ma swoją szkołę, a wydaje mi się, że w pierwszej kolejności będą się koncentrować na swoich, a nie na absolwentach „Rucha”. Wydaje mi się, że wszystko się rozpadnie i na tym się skończy.
— W swoim czasie w stolicy Galicji było już dwa kluby w elicie — „Karpaty” i „Lwów”, ale do czego to doprowadziło, kibice dobrze wiedzą.
— Dokładnie. Moim zdaniem, jedno miasto nie utrzyma dwóch super drużyn. Dzięki Bogu, że przynajmniej „Karpaty” wróciły do elity. Ale „Ruch” nie będzie już dla nich konkurencją. Mała grupa graczy, o ile wiem, przejdzie do „Karpat”, inni również się rozjadą, kto gdzie. Szkoda. Bo „Ruch” miał bardzo dobrą młodzież, która miała dużą perspektywę i w ogóle grała dobrze. Bardzo żałuję, że wszystko tak łatwo się rozpada.
Maksyms Kowalenko