Obrońca reprezentacji Ukrainy Mykola Matwiyenko w eterze MEGOGO skomentował porażkę z Belgią (0:3) w rewanżowym meczu play-off Ligi Narodów o prawo występu w Dywizji „A” tego turnieju. Przypomnijmy, że w sumie dwóch spotkań (3:1, 0:3) ukraińska drużyna przegrała w tym pojedynku.

— Jakie emocje ma pan po meczu jako kapitan?
— Powiedziałbym, pustoszenie. Nie ten rezultat, którego chcieliśmy, nie ta gra, którą chcieliśmy pokazać. Wszystko poszło zupełnie nie tak, jak planowaliśmy.
— Kiedy poczuł pan, że coś idzie nie zgodnie z planem?
— Trudno jest wskazać konkretny moment. Czego brakowało? Nie chce mi się teraz po grze szukać winnego. Spojrzymy na wideo, przeanalizujemy. Zła gra.
Uważam, że lepiej byłoby, gdybyśmy stracili gola wcześniej i szybciej włączyli się do gry. A gdy straciliśmy tak późno, już próbowaliśmy utrzymać wynik i straciliśmy jeszcze. To futbol, co tu począć...
— Pozostaliśmy w Dywizji „B”. Chciałoby się awansować wyżej, czy to nie ma znaczenia?
— Oczywiście, że chcieliśmy, nikt nie chce wychodzić na mecz i przegrywać. Z drugiej strony, nic nie straciliśmy. W następnym sezonie Ligi Narodów znów będziemy walczyć o przejście do Dywizji „A”.
— Całe niebezpieczeństwo w tym meczu ze strony Belgii szło z prawego flanka. Wydawało się, że Zinchenko potrzebował pomocy...
— Wszyscy potrzebowali pomocy. (Uśmiecha się). Jak powiedziałem, nie będziemy szukać winnego, wszystkim dziś było bardzo ciężko. Nie ta gra, którą chcieliśmy widzieć.