Obrońca Dynama Kijów Denys Popov udzielił wywiadu online dla fanów klubu na kanale YouTube VDINamo. Przedstawiamy najciekawsze fragmenty tej wypowiedzi.
- Prawdopodobnie nie będziesz zaskoczony, gdy usłyszysz, że w ukraińskim futbolu masz reputację brutalnego obrońcy, człowieka, który nie jest miłym wspomnieniem dla żadnego napastnika. Czy zgadzasz się z tą reputacją wojownika na boisku, którego lepiej nie spotykać?
- Być może lepiej patrzeć z zewnątrz. Dzieje się tak, ponieważ muszę bronić bramki, a napastnicy muszą strzelać. Czasami, być może, spotykam się z nimi ostro, czasami niezbyt czysto, ale taka jest moja praca.
- Czy zdarzyło ci się zagrać szczególnie ostro przeciwko jakiemuś przeciwnikowi?
- Tak, zdarza się, że emocje idą nie tak, ale nie w taki sposób, aby celowo kogoś "ściąć", ponieważ rozumiem, że można w ten sposób zranić gracza i wiem, czym są kontuzje i jak trudno jest po nich dojść do siebie. Każdy ma rodzinę, a piłka nożna to chleb powszedni zawodników. Jeśli udaje ci się grać twardo, to w żadnym wypadku nie jest to celowe.
- Wiele osób uważało, że celowo "taranowałeś" Juniora Moraesa po tym, jak stał się pryncypialnym rywalem... Powstały wtedy nawet memy, robiono nadruki na koszulkach...
- Pamiętam, ale nie miałem z nim żadnych konfliktów, fakt, że dołączył do Szachtara był jego osobistym wyborem. Ale w tamtej sytuacji był to jeden z moich pierwszych meczów w pierwszej drużynie, zwłaszcza z głównym przeciwnikiem, więc musiałem się wykazać i przynieść korzyści drużynie. Dlatego musiałem spotkać się z kimś trudniejszym.
- Nie zazdrościsz hokeistom tego, że w ich sporcie można walczyć podczas meczów?
- Tak, zazdroszczę. Poważnie, nawet o tym myślałem. Są takie momenty. Ale winne są emocje, trzeba umieć je kontrolować.
- Biłeś się z kimś na boisku?
- Nie, wtedy bym skończył, zostałbym zdyskwalifikowany, zbanowany i tak dalej. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wszystkie te przepychanki, wszystkie te prowokacje mają jeden cel - zepchnąć cię z boiska, a tym samym usunąć z boiska. Gdybyśmy spotkali kogoś na ulicy, jestem pewien, że nie powiedziałby nam rzeczy, które czasami mówi na boisku. Są takie postacie, nawet nie chcę o nich mówić.
- 17 lutego Usyk miał walczyć z Furym. Jak drużyna przyjęła wiadomość o przełożeniu walki?
- Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo nie mogłem się doczekać tej walki. Miała się odbyć w moje urodziny. Naprawdę tego chciałem, wyobraź sobie, gdyby Usyk został absolutnym mistrzem tego dnia. Oczywiście byłem trochę rozczarowany, nie wiem, jakie są emocje Oleksandra, on pewnie też jest rozczarowany. Ale to jest traumatyczny sport, wszystko się zdarza.
- Jakie są Twoje przewidywania na tę walkę?
- Myślę, że to będzie ciężka walka. Oczywiście będę kibicował Saszy, trzymam kciuki.
- Znacie się osobiście?
- Spotkaliśmy go raz. Spojrzał na mnie, jakby mnie gdzieś widział, ale nie mógł sobie przypomnieć, kim jestem. Przynajmniej tak mi się wydawało. Poprosiłam go o wspólne zdjęcie, a on spojrzał na mnie w taki sposób, że poczułam się zażenowana.
- Gdzie to się stało?
- Spotkałem go na ulicy i uznałem, że warto zrobić sobie z nim zdjęcie, bo to nasz wybitny sportowiec.
- Ciekawie byłoby zobaczyć sparing z bokserem...
- Nie byłoby czego oglądać. Gdyby to był zawodowiec, pewnie skończyłoby się w 30 sekund. Bokserzy przygotowują się inaczej, mają inne obciążenia, inny sposób oddychania.
- Zamiast tego jesteś fanem innego sportu - bilardu...
- Tak, lubię bilard.
- O jakim piłkarzu marzyłeś jako dziecko?
- Sergio Ramos. Niezupełnie taki jak on, ale imponował mi w swoich najlepszych latach.
- Którego z ukraińskich obrońców wymieniłbyś szczególnie?
- Jeśli mówimy o tych, którzy grali wcześniej, to Zhenya Khacheridi. Prawdopodobnie był ważną postacią nie tylko dla mnie, ale także dla wielu fanów. Lubiłem też Dragovicia i Vidę - prawdziwych wojowników. Do tej listy dodałbym jeszcze Rakytskyiego. Lubiłem jego podania, jego wizję futbolu. Teraz wspomniałbym o Matvienko - utalentowanym obrońcy.
- Którzy zawodnicy Dynama są według Ciebie gotowi do gry w Premier League?
- Prawdopodobnie pierwszym jest Shaparenko, oczywiście to utalentowany zawodnik. Następnie Bushchan. Vanat, jeśli będzie trochę silniejszy. Premier League to zupełnie inny poziom, trudno zgadnąć. Bóg da, że będzie tam więcej reprezentantów naszego narodu, aby sławili Ukrainę w tej lidze.
- Jak reagujesz na krytykę w mediach społecznościowych i mediach?
- W ogóle nie reaguję. Nawet jej nie czytam. Są ludzie, którzy są ekspertami siedzącymi na kanapach i fotelach, ale nigdy nie byli w tym środowisku. Interesują się tylko wtedy, gdy ktoś poniesie jakąś porażkę lub popełni błąd - wtedy to nagłaśniają. Zdałem sobie z tego sprawę dawno temu, więc staram się z nikim nie komunikować. Czasami powiedzą lub napiszą coś, czego, jak mówią, nie da się przykryć kapeluszem. Ale to ich praca.
- O czym marzyłeś jako dziecko? Tylko piłkarzem?
- Prawdopodobnie tak, chociaż nie byłem w stu procentach pewny, że wyrosnę na profesjonalnego piłkarza, nie mówiąc już o dostaniu się do Dynama Kijów. Po prostu marzyłem o grze w piłkę nożną i jako dziecko nawet nie myślałem, że mogę na tym zarabiać.
- Jaki był twój plan B?
- Nie było żadnego planu B. Pewnie jakoś by mnie znalazł, ale może nie. Nawet nie wiem, jak potoczyłoby się moje życie.
- Czy Dynamo zostanie mistrzem w tym sezonie?
- Mamy cel i będziemy do niego dążyć. Będziemy go realizować każdego dnia ciężką pracą. Wierzę, że powinno nam się udać. Ale to jest sport, trudno cokolwiek przewidzieć. Trzeba ciężko pracować i wierzyć w najlepszych.
Na koniec chciałbym skorzystać z okazji i podziękować naszym żołnierzom, naszym obrońcom. Rozumiem, że brzmi to banalnie, ale nie ma słów, aby opisać to, co robicie, bohaterstwo i odwagę, którą pokazujecie. Chylę przed wami czoła i bardzo dziękuję za obronę naszego kraju.