Ukraiński pomocnik Lechii Maksym Hlan podzielił się swoimi przemyśleniami na temat agenta piłkarskiego Vadima Shablia.
- Za zerwanie umowy nałożono na ciebie bardzo dużą karę. Mówiono, że to około 10 milionów. Dobrze rozumiem, że "Zorya" żąda od ciebie takiej sumy za jednostronne rozwiązanie umowy?
- Tak.
- Więc teraz "Zorya" żąda od ciebie rekompensaty pieniężnej, chce faktycznie wpłynąć na twoją karierę, a ty walczysz z tym, że "Zorya" chciała faktycznie zniszczyć twoją karierę swoim zachowaniem?
- Nie walczę, powiedzieli mi to wprost. I nie tylko mnie. Na Ukrainie to normalna praktyka, wszyscy o tym wiemy. Nie ukrywam tego, nie boję się tego powiedzieć, bo wszyscy widzą tylko 1-2 zawodników - gwiazdy, talenty, ale nie wiedzą, ile tych samych talentów zostało pogrzebanych. Ilu z nich odeszło, teraz pracują gdzieś w fabrykach i nie są gorsi od tych, którzy teraz grają w Europie. Oni po prostu zależą od niektórych ludzi w ukraińskim futbolu, od niektórych ludzi.
- Widzę, że mówisz o Szabliji. Jeśli już poruszyłeś ten temat, to Shabliy nie jest twoim agentem i nigdy nim nie był?
- Nigdy nie był.
- Ale wypowiadał się na twój temat, tylko nie rozumiem jako kto - jako przedstawiciel Zoryi czy...? To znaczy, nie jest tajemnicą, że ma on wpływ na kampanię transferową Zoryi, wielu zawodników jest jego w tym zespole. O tobie udzielał wywiadów, że nie jesteś Ronaldo, żeby dyktować warunki. Jaki wpływ ma Chablia?
- Zupełnie nie wiem, dlaczego wygłosił taki komentarz. Ale nie odebrałem go ani negatywnie, ani pozytywnie. Nie robi mi to żadnej różnicy. Jest tylko fakt, że ten człowiek może wpłynąć na twoją karierę w bardzo poważny sposób - zarówno w dobry, jak i zły sposób, niestety. W tej chwili uważam, że jest to największy problem naszej ukraińskiej piłki nożnej. I jak zauważyłem, wykracza on nawet poza Ukrainę.