Życie jest najlepszym scenarzystą i reżyserem. Fakt, że wziąłem świetne wersy z Rycerza w tygrysiej skórze Shoty Rustaveli jako mój slogan, jest świetnym znakiem na wczoraj i dziś.
Gratuluję Gruzinom wczorajszego historycznego zwycięstwa nad Portugalczykami. Cieszę się, że los zetknął mnie z takimi sławami gruzińskiego futbolu jak Nodar Akhalkatsi, David Kipiani, Vladimir Barkaya, Sasha Chivadze, Teimuraz Sulakvelidze, Volodya Gutsaev i oczywiście Kote Ivanovich Maharadze. To smutne, że nie miałem okazji porozmawiać z Mishą Meskhi (w Gruzji nikt nadal nie będzie nazywał go oficjalnie Michaiłem, tylko Mishą z miłością), Slavą Metrevelim... Cieszę się z dziesiątek moich gruzińskich przyjaciół i jestem tak samo szczęśliwy jak oni. Bez przesady można powiedzieć, że wczorajszy sukces można porównać do sukcesu z 1981 roku, kiedy Dinamo Tbilisi zdobyło Puchar Zdobywców Pucharów UEFA. Wiwat nasi gruzińscy przyjaciele - z kieliszkiem naszego ulubionego khvunchkara!
Czy wczoraj na naszej ukraińskiej ulicy było święto? Nie, nie było. W tym samym czasie żółto-niebiescy zagrali dobrze przeciwko Czerwonym Diabłom z Belgii. Ale niestety nie osiągnęli swojego celu - z rekordową liczbą punktów na Euro - czterema - i nie dotarli do playoffów.
Oczywiście mieliśmy obiektywne powody - graliśmy dziś bez najlepszych krajowych skrzydłowych - Tsygankova i Mudryka. Witia zdecydowanie nie jest symulantem czy popisującym się zawodnikiem, nigdy nim nie był... ale niestety dla niego i dla nas, jest "kryształowym" facetem, łatwo i często się załamuje.
Dovbyk i Sudakov zaprezentowali się poniżej swoich możliwości, a może to po prostu szczęście dało im do zrozumienia: dziś mam dla ciebie dzień wolny.
Niestety, Zinczenko staje się zawodnikiem rotacyjnym, a nie podstawowym. Być może rację mają ci, którzy uważają, że Zina bardziej interesuje autopromocja niż poprawa własnej gry. Momentami przypominał mi też Tymoshchuka - ten ostatni jako pierwszy chwytał puchary i różne "salaterki" dla zwycięzców, choć przez cały mecz siedział na ławce, jako pierwszy wplatał żółte i niebieskie wstążki w swoje rozpuszczone włosy, jako drugi przegrywał zarówno z partnerami, jak i przeciwnikami
Najbardziej podobali mi się Shaparenko i Brazhko, ale Trubin był absolutnym liderem naszej drużyny pod względem wydajności lub, jeśli chcesz powiedzieć "w nowoczesny sposób", liderem KPI
Jednak wszystko, co zostało napisane powyżej, to nic innego jak wstęp do tego, co chcę teraz powiedzieć. Przeciwko Rebrovowi wylała się spora fala nienawiści - jest, jak mówią, żadnym trenerem i nie słucha nikogo poza sobą, a jego sztab jest w jakiś sposób "lewicowy" ze wszystkimi wychwalanymi Hiszpanami oraz nieznanymi w trenerskim fachu Khudzhamovem i Platovem. Temat sztabu zostawimy na przyszłość, żeby nie grzęznąć. Wróćmy do głównego zagadnienia:
Czy osiągnięcia trenera Rebrowa w ostatnich latach - mistrzostwa klubowe w trzech krajach - nie są argumentem? Oczywiście, trener kadry narodowej a trener drużyny klubowej to "dwie wielkie różnice", jak mawiają w naszym ukochanym mieście, którego nazwa zaczyna się na literę "O".
Czy trenerów na tym poziomie leżą u was stosy? Czy jesteś w stanie wymienić mi choć jednego współczesnego trenera reprezentacji, którego pod względem osiągnięć można porównać do Serhija Stanisławowycza?
Argument nr 2 przeciwników dalszej pracy trenerskiej Rebrowa w naszej reprezentacji: "Za takie pieniądze można zatrudnić obcokrajowca i będzie to miało większy sens". Proszę o wskazanie zagranicznego trenera, który jest w stanie doprowadzić główną drużynę naszego kraju na wymarzony poziom. I że ten obcokrajowiec chciałby przyjechać do nas pracować w czasie wojny, i że "zanurkowałby" w problemy nie tylko reprezentacji, ale i reszty ukraińskich drużyn narodowych - młodzieżowych, juniorskich itd.
Nie jestem prawnikiem Rebrowa, a on nie potrzebuje żadnych prawników. Jedyne, czego potrzebuje, to możliwość spokojnego zrozumienia sytuacji, perspektyw drużyny i jej potencjalnych zawodników, a wreszcie własnych błędów. Czy kiedykolwiek zapewniałem kogokolwiek, że SSR nie popełnił błędów nawet w tak krótkim okresie pracy z reprezentacją?
A teraz o błędach nie Rebrowa, a jego wybitniejszych poprzedników w trenerskim fachu, niekiedy bezpośrednich nauczycieli.
1) Viktor Maslov - nie miał nawet wykształcenia średniego - jego jedynym dyplomem było świadectwo ukończenia kursu wychowania fizycznego i sportu. Jednak jego intuicja trenerska przeszła do historii świata. Na długo przed Mistrzostwami Świata FIFA 1966 to właśnie "Dziadek" wyciągnął jednego z napastników ze środka pola, a jego drużyna jako jedna z pierwszych na świecie grała formacją 4-2-4.
Kiedy Dynamo Kijów - reprezentacja narodowa ZSRR - odleciała na mistrzostwa świata w 1966 roku, mistrzostwa krajowe nie ustały, a Maslov odważnie wprowadził Muntyana i Byszowca, którzy mieli wówczas mniej niż 20 lat, i wprowadził ich tak bardzo, że Sabo i Serebryanikov, którzy wrócili z Wysp Brytyjskich, długo walczyli o swoje pozornie należne miejsca w drużynie Dynama.
Ale cztery lata później, kiedy liderzy polecieli do Meksyku na mistrzostwa świata w 1970 roku, a potem wrócili do domu, Maslov już bał się stawiać na młodych ludzi, chociaż ci sami Veremeev, Onishchenko, Troshkin, Matvienko i Kashchey dorastali bardzo profesjonalnie. "Dziadek" postawił na doświadczonych, ale zmęczonych weteranów, w wyniku czego Dynamo zajęło haniebne 7. miejsce w mistrzostwach ZSRR, a Maslov został po prostu wyrzucony z drużyny.
2) Valerii Lobanovskyi. Rok 1975 był rokiem triumfu Dynama Kijów - Pucharu Zdobywców Pucharów i Superpucharu UEFA - historycznego zwycięstwa nad Bayernem Monachium... Łobanowski, wraz z podobnie myślącym innowatorem trenerskim O. P. Bazylewiczem, zostali również mianowani trenerami reprezentacji ZSRR....
Wszystko, co można było stracić, zostało stracone, krajowe i europejskie rozgrywki Biało-Niebieskich, Mistrzostwa Europy 1976, Igrzyska Olimpijskie w Montrealu. Teraz - z perspektywy czasu - niektórzy prawnicy naszych dziennikarzy obwiniają o wszystko profesora Godika z Moskwy, twierdząc, że to on zalecił naszym trenerom wyjazd na obóz treningowy w środkowe góry Bułgarii i zintensyfikowanie aktywności fizycznej. Ale Godik tylko zalecił, a decyzję podjęli Loban i Basil.
A potem było jeszcze więcej! Mistrzostwa Świata we Włoszech w 1990 roku. W turnieju finałowym: najpierw przegrana 0:2 z Rumunią, nawet bez ich lidera Hadjiego (znowu z Rumunią!!!), potem podobny wynik z Argentyną. W efekcie zajęliśmy czwarte miejsce w grupie z dwoma punktami, a nie czterema, jak dziś. A zawodników mieliśmy nie najgorszych - choćby Bezsonov był już po trzydziestce, ale Protasov, Lytovchenko, Dobrovolsky, Kuznetsov jeszcze nie... A Lobanowi nie było łatwo przetrwać ten wstyd...
3) Mecz play-off Mistrzostw Świata 2002 w Dortmundzie pomiędzy Niemcami i Ukrainą jest pamiętny dla nas wszystkich - 4:1. Łobanowski popełnia kompletny (!!!) błąd przy ustalaniu składu - wystawia zupełnie "zielonego" Tymoszczuka w pomocy zamiast doświadczonego zawodnika Husina, a nawet debiutantów Zubowa i Worobeja. Spod Tymoszczuka gole leciały do naszej bramki jak kule bilardowe z kija w zręcznych rękach mistrza. Do 20. minuty właściwie przegrywaliśmy, Łobanowski natychmiast zastąpił Tymoszczuka Husinem, ale... było już za późno na picie kombuchy. Jak teraz pamiętam, w jednej z naszych gazet był żałosny nagłówek: "Futbol Łobanowskiego umarł!". Niestety, było jeszcze gorzej. Zaledwie kilka miesięcy później zginęła nie piłka Łobanowskiego, ale sam Łobanowski.
Oczywiście zarówno Szewczenko, jak i Rebrow pamiętają to wszystko nie gorzej niż ja - grali wtedy w drużynie Meteru...
Rebrov wcale nie jest człowiekiem impulsywnym, a ich związek z Shevą był podtrzymywany zarówno na boisku, jak i poza nim przez lata i dziesięciolecia.
Tak więc, Serhiju Stanisławowyczu, choć nie rozmawialiśmy bezpośrednio od kilku lat, od czasu, gdy poprowadziłeś Dynamo do mistrzostwa Ukrainy, zwracam się bezpośrednio do ciebie.
Któregoś dnia, przed meczem Ukraina-Słowacja, kilka najważniejszych osób w ukraińskim kinie zadało mi bezpośrednie pytanie, którego świadkami byli prezes Ukraińskiej Ligi Wojskowej Światosław Syrota oraz renomowani ukraińscy filmowcy Andrij Suyarko i Wołodymyr Voitenko.
Tak więc szefowie produkcji filmowej zadali mi w rzeczywistości pytanie od kibiców: "Jeśli Ukraina przegra dziś ze Słowacją, to co to będzie? Dramat czy tragedia?" Odpowiedziałem bez patosu: "To nie dramat ani tragedia, to WYZWANIE, wyzwanie dla Rebrowa i jego drużyny".
Sergiy Stanislavovich, nie wczorajsza sytuacja, ale dzisiejsza jest dla ciebie WYZWANIEM! I wiesz, co z nim zrobić. Powodzenia!
Semen SLUCHEVSKY