Omówienie meczu Ligi Narodów pomiędzy Czechami a Ukrainą (3:2) z Wiaczesławem Groźnym, najlepszym trenerem tego kraju w latach 1996 i 2002.
- Wiaczesławie Wiktorowiczu, przeciwko Czechom zagraliśmy znacznie lepiej niż przeciwko Albanii, ale wynik był równie negatywny.
- Było wiele zmian. W wyjściowym składzie znalazło się sześciu nowych zawodników. To normalna praktyka, ponieważ nie jest łatwo rozegrać dwa mecze w ciągu kilku dni. Rekrutacja zawodników w reprezentacji Ukrainy, zwłaszcza tych o konstruktywnym charakterze, pozwala na taką rotację.
Po pierwszym meczu Serhii Rebrov mówił o błędach indywidualnych i zespołowych. Wczoraj ten trend również był obecny. Widzimy, że we współczesnym futbolu drużyny nie praktykują możliwości indywidualnej opieki w swoim polu karnym, nikt za nikogo nie odpowiada. Moim zdaniem sensowne jest granie strefą przed polem karnym i osobiste działanie w polu karnym. Wtedy będzie konkretna odpowiedzialność za zawodnika i każdy będzie pracował do końca.
- Zagrożenie pod naszą bramką powstało na początku meczu.
- Było penetrujące podanie, nasz zawodnik nie współpracował z przeciwnikiem i nastąpił niebezpieczny moment. Potem zawodnik podaje do partnera, z którym nikt nie gra. Dobrze, że udało nam się to zablokować i Trubin zabrał piłkę. Jednak pod koniec pierwszej połowy zostaliśmy ukarani - zdobyliśmy bramkę z odbicia.
- Coś podobnego wydarzyło się w sobotę w meczu Gruzji z Czechami.
- Uważnie oglądałem mecz w Tbilisi. Bramkarz Mamardaszwili ratował sytuację, ale przy dobitce nie było nikogo. Było kilka takich momentów. Zdobyliśmy bramkę w podobnej sytuacji. Pojawia się pytanie: dlaczego siadamy tak nisko przy bramkarzu, kiedy musimy utrzymać strefę wsparcia? We współczesnym futbolu to dość poważna sprawa i błędy są natychmiast karane.
- Co byś powiedział o dwóch meczach reprezentacji?
- Wszyscy widzieli, że drugą połowę zagraliśmy znacznie lepiej niż pierwszą. Myślę, że sztab trenerski to analizuje. W meczu z Albanią daliśmy przeciwnikom możliwość swobodnego posiadania piłki, daliśmy im dużo kreatywnej swobody. A oni to wykorzystali. W pierwszej połowie Albańczycy mieli 3-4 szanse na zdobycie bramki. Aby uchronić się przed kłopotami, myślę, że musieliśmy zastosować wysoki pressing. Poziom techniki naszych zawodników, w tym szybkość, jest znacznie wyższy, nasi zawodnicy grają w zespołach na wysokim poziomie. Wiedzą, jak kryć przeciwników i zmuszać ich do popełniania błędów.
Tak samo było w meczu z Czechami. Byłem zaskoczony, że w wyjściowym składzie nie zobaczyłem Patricka Schicka, który strzelił 20 goli w 40 meczach. Może mają jakiś konflikt w drużynie. Ale było jasne, że gospodarze zagrają defensywnie.
- A my od pierwszych minut mieliśmy zawodników bardziej nastawionych na atak.
- I nie tylko. Pojawienie się Stepanenki było do przewidzenia, bo Sydorchuk nie został uwzględniony w zgłoszeniu. Do tego Yarmolenko. Sztab trenerski zwolnił doświadczonych liderów, by młodzi zawodnicy mogli obok nich pokazać swoje najlepsze cechy. Mudryk musiał dodać szybkości, co mu się udało. Miał okazję bramkową, urozmaicał grę podaniami i asystami, a także zebrał wokół siebie kilku przeciwników. Zinchenko również zagrał dobrze. Jest dobry w rozdzielaniu podań. Są to bardzo ważni zawodnicy dla drużyny narodowej, chociaż nie mają wystarczającej praktyki w grze. Miejmy nadzieję, że będą częściej angażowani w mecze Chelsea i Arsenalu, a w październiku pokażą swoją normalną grę w reprezentacji.
- Wspomniałeś o błędach. Ciężko jest wygrać, kiedy oddajesz piłkę przeciwnikowi we własnym polu karnym i dostajesz rzut karny.
- Matvienko nie zagrał ręką celowo. Na początku nie widziałem tam karnego. Mało kto by go widział, gdyby nie VAR. Błąd Shaparenki, owszem, stał się bramką. Trzeba grać pewniej w polu karnym. Chciałem utrzymać piłkę, ale powinna być wybita gdziekolwiek.
- Występ drużyny był znacznie lepszy dzięki zmianom.
- Wykonali dobrą robotę. Tsygankov podał piłkę do Sudakova. Potem prawie stworzyli kolejną bramkę i mogli uratować mecz. Moim zdaniem są to zawodnicy wyjściowego składu. Obaj mają regularny trening meczowy.
Chcę zwrócić uwagę na jedną kwestię. Reprezentacja nie ma trenera od setów. Tak się to teraz praktykuje w czołowych zespołach. Główny trener nie może robić wszystkiego sam. Jurgen Klopp w Liverpoolu miał pięciu takich asystentów o wąskiej specjalizacji. Miał nawet trenera wyjazdowego. Nie bądźmy zaskoczeni: pozycja trenera bramkarzy była kiedyś niezwykła do postrzegania. Obecnie standardowy trener szczegółowo bada i analizuje przeciwników, zwracając uwagę na drobiazgi. To duża praca. Podobnie, ktoś w drużynie narodowej musi być odpowiedzialny za organizację obrony zespołu. Ponieważ błędy systemowe, indywidualne i zespołowe, muszą zostać wyeliminowane.
- Pomimo naszego ostatniego miejsca, myślę, że walka w grupie będzie trwała do ostatniej kolejki.
- Przed nami jeszcze cztery mecze. Biorąc pod uwagę naszą pozycję w turnieju, musimy teraz dwukrotnie pokonać Gruzję. Możemy zająć pierwsze miejsce, jeśli wygramy wszystkie pozostałe mecze. Tak naprawdę nie mamy już prawa popełnić błędu. Sztab trenerski również to rozumie.
- Czy Twoim zdaniem brakowało Ci Dovbyka?
- Jest mu teraz bardzo ciężko. W Gironie gra jest tak skonstruowana, że wszyscy szukają środkowego napastnika. Tak samo było za czasów Stuaniego i teraz, gdy nie ma już Artema. Taka jest filozofia drużyny. Stracili wielu zawodników, ale styl gry się nie zmienił. Roma jeszcze tego nie zrozumiała. We Włoszech Dovbykowi brakuje usług, które miał w Hiszpanii. Roma nie gra jeszcze głównie na pozycji środkowego napastnika. Muszą zaakceptować Ukraińca jako napastnika. A drużyna widzi, że Artem potrafi strzelać bramki podczas treningów. Ma strzał, główkowanie, krycie piłki ciałem i drybling. Wszystko to musi zostać wdrożone. Im szybciej to zrozumie w klubie, tym lepiej dla reprezentacji.
- Co sądzisz o występie Vanata z przodu?
- Jego występ aż się o to prosił. Czechy są gorsze w obronie od Albanii. Wystarczy przypomnieć, że w eliminacjach do Euro Albańczycy pokonali Czechów 3:0. Tam gra toczyła się według włoskich wzorców. W Czechach dało się zauważyć, nawet w meczu z Gruzją, duże luki między liniami. Dlatego ataki na ich bramkę są bardzo niebezpieczne. Vanat aktywnie się otwiera, jest szybki. I to nie był przypadek, że strzelił gola. W Dynamie gra w podobnym stylu. Weźmy więc linię ataku. Yarmolenko, Shaparenko, Tymchyk są połączeni. Wszyscy są zawodnikami Dynama, wiedzą, kto gdzie się porusza. Ta grupa dobrze ze sobą współgra i w rezultacie stworzyła bramkę przeciwko Czechom. Vanat, nawiasem mówiąc, strzelił pierwszą bramkę dla reprezentacji.
- Obecnie wiele osób pisze, że Rebrov powinien podać się do dymisji po dwóch porażkach. To jasne, że jest to zwykła mowa nienawiści, ale trener rozumie również, że nie ma wyników i może odejść.
- Odejście z drużyny to najprostsze rozwiązanie. Piszesz list z rezygnacją i to jest góra z twoich barków, żyjesz normalnie. Rebrov jest wykwalifikowanym trenerem klubowym. Drużyna narodowa ma znacznie inne podejście. Tutaj znacznie trudniej jest realizować własną filozofię, własne pomysły. Zawodnicy z różnych klubów przychodzą do reprezentacji, gdzie struktura gry różni się od innych, proces treningowy jest inny, a trening opiera się na innych wzorcach. Trzeba być cierpliwym. Rebrov pracuje z drużyną od nieco ponad roku. To nie jest taki długi okres. Dlatego nie należy być wobec niego tak agresywnym.
Trener reprezentacji to cały kraj, który albo jest dumny z wyniku, albo zaskoczony, że go nie ma. To jest cecha naszego zawodu.
Deschamps został również zapytany o rezygnację po porażce z Włochami, mówiąc, że Zidane zrobiłby to lepiej. Francuski trener spokojnie odpowiedział, że nie ma nic przeciwko temu. Ale ma kontrakt i nie robi katastrofy z porażki. W końcu każda drużyna jest gorsza. Spalletti został kiedyś usunięty we Włoszech w ten sam sposób.
Teraz nie mamy Szewczenki w ataku, który strzela worek bramek. Generacja jest taka, że w środku pola jest więcej kreatywnych zawodników. Shaparenko, Mudryk, Sudakov, Yarmolenko, Zinchenko... Albo dać Rebrovowi czterech Zabarnyi w linii defensywnej, a gra nabierze zupełnie innych barw.
I w końcu, jeśli Rebrov odejdzie, co będzie dalej, kto przyjdzie? Czy będzie łatwiej? Co może się diametralnie zmienić - czy pojawią się nowi zawodnicy, czy naturalizujemy Messiego i Ronaldo? Musimy spojrzeć na te rzeczy obiektywnie. Tak, nie ma jeszcze wyniku. Nie odpowiada to nie tylko kibicom, ale i sztabowi trenerskiemu. W każdym meczu tracimy co najmniej dwie bramki. Popełniamy systematyczne błędy, nawet w pobliżu naszego pola karnego, jest problem ze standardami. I nie realizujemy wszystkiego, co tworzymy pod bramką przeciwników.
- Co powiedziałbyś pozytywnego?
- Mamy wielu kreatywnych zawodników. Nadal pracujemy nad równowagą między kreatywnymi zawodnikami a tymi, którzy wykonują głównie pracę fizyczną. Potencjał naszej reprezentacji jest bardzo wysoki.
- Mówisz o potencjale. Jak pokazały mecze z Albanią i Czechami, liderzy Szachtara i Dynama, odpowiednio Sudakov i Shaparenko, są, że tak powiem, ciasni w środku pola.
- Myślę, że sztab trenerski analizuje tę kwestię. Należy również wziąć pod uwagę aspekt psychologiczny. Wszyscy oczekujemy, że Sudakov będzie grał jak Kevin de Bruyne. Jednak krytycy nie wspominają lub nie wiedzą, że de Bruyne podpisał kontrakt z Chelsea, został wypożyczony do Werderu i Wolfsburga, a po powrocie z Niemiec grał w Anglii.
To wspaniałe, gdy masz doświadczonych graczy, takich jak Yarmolenko i Stepanenko, którzy mogą udzielić ci rady i wesprzeć cię. Ale nadal, kiedy tracisz piłkę, musisz pracować nad nią do końca. Wykonać ciężką pracę do maksimum. Musimy unikać podań w naszym kierunku i szybkich ataków. Oczywiście Sudakov jest zmęczony. Ale na Ligę Mistrzów będzie w porządku. Należy pamiętać, że lider w klubie nie zawsze jest liderem w reprezentacji. Tutaj każdy jest liderem.
- Podobno przygotowania Szachtara do turnieju są intensywne.
- Oczywiście, że tak. W lidze ukraińskiej wszyscy wiedzą, że trzeba zostawić Sudakowa bez piłki. Pamiętajmy o Mudryku. Bondarenko i ten sam Sudakow dali mu tyle asyst, że łatwo było go sprzedać do dowolnego klubu. Życie dyktuje warunki: legioniści nie odchodzą, a Ukraińcy, którzy kiedyś szli na wypożyczenie, stają się liderami.
Ciągle pytam trenerów, dlaczego zostajemy mistrzami świata wśród juniorów, osiągamy dobre wyniki we wszystkich grupach wiekowych, a oni gubią się w dorosłej piłce? Winni są również trenerzy klubowi. Sprzedaliśmy Yarmolenko na czas, a przyszedł Tsygankov. Wciągnęli Mikhavko do pierwszej drużyny Dynama, a jeśli będzie kontynuował w tym samym duchu, wkrótce zapuka do drzwi reprezentacji narodowej.
- Będzie partnerem dla Zabarnyiego.
- Trenerzy kadry narodowej obserwują go. Są też Fedir, Krasnopir i inni. Są konkurentami dla Shaparenki, Sudakova, Zinchenki, Yaremchuka, Dovbyka i Vanata. Są młodzi ludzie, którzy również chcą grać w drużynie narodowej.
- Wiaczesław Wiktorowicz, perspektywy są z pewnością dobre. Ale teraz mamy zero punktów i musimy ratować sytuację.
- Absolutnie musimy sobie powiedzieć, że po dwóch meczach w grupie jesteśmy na ostatnim miejscu, przegraliśmy dwa mecze, w których straciliśmy pięć bramek i strzeliliśmy trzy. Przegraliśmy dwa razy we wrześniu, a teraz musimy wygrać dwa razy w październiku i dwa razy w listopadzie. Jeśli uda nam się zdobyć sześć punktów w następnych meczach, będziemy mieli zupełnie inne nastawienie i nastrój.
Gennadiy Chekhovskiy