Były piłkarz reprezentacji Ukrainy, a teraz trener bramkarzy LNZ Andrij Dikan na całkowicie rozłożył dla «UF» grę Andrija Lunina w ostatnich meczach „Realu”.
— Po nieudanych meczach z „Barceloną” i „Milanem” Lunin nabrał pewności siebie, grając z „Osasuną”. Jak w takich okolicznościach utrzymać pewność siebie?
— Widać po Andriju, że jest spokojny. Klub wspiera go w niepowodzeniach. Nie będziemy robić zniżki na to, że Courtois grał fenomenalnie po kontuzji. Lunin przechodzi obecnie proces kształtowania swojej osobowości. Trzeba przyznać, że brakuje mu doświadczenia, ale ma potencjał, ponieważ „Real” mu ufa, a nie trzeciemu numerowi.
— W oparciu o pana doświadczenie, jak ważna jest stała praktyka dla bramkarza na tym etapie?
— Jeśli spojrzeć na statystyki, Andrij nie zagrał tak wiele w ciągu 6 lat w „Real”. Ludzie do 25. roku życia często mają więcej meczów (53 mecze, 59 straconych, 18 meczów „na zero” w ciągu sześciu lat w Madrycie — red.). Nie widzę w tym nic strasznego. Oczywiste jest, że w „Real” jesteś pod stałym naciskiem otoczenia. Ale widać, że Lunin sobie z tym radzi. Są aspekty, nad którymi trzeba pracować, ale i „Real” w dużych meczach nie pokazał się z najlepszej strony.
— Czy może być problemem brak autorytetu w zarządzaniu gwiazdami „Real”?
— Andrij musi to odczuwać w drużynie. On podpowiada i pcha do przodu. Rüdigerowi, jak by nie było, wszystkim trudno coś powiedzieć, nawet Ancelottiemu (uśmiecha się). Pozycja Lunina zmusza go do kierowania tym procesem.
— Czy zawirowania związane z Euro-2024 mogły podkopać Lunina i jego pewność siebie?
— Euro to etap, który już dawno minął. Andrij zdobył negatywne doświadczenie, na którym się uczy, a czas pokazuje, że wie, nad czym pracować. Bardzo podoba mi się jego stan psychiczny, jak się przygotowuje do gier, spokojnie udziela wywiadów.
— Co pomaga bramkarzowi przezwyciężyć plamę nieudanych meczów, nie zamykając się psychicznie?
— Niestety, nie znam Andrija osobiście, ale z mediów społecznościowych i treningów widać, że znajduje pozytyw w rodzinie, której brakuje w grach. Nie zgadzam się z tobą, że za tą kalejdoskopową serią idą niepowodzenia. Powiem, że drobne błędy wpływają na wynik. Ale znamy przykład Kariusza, który przez błędy przestał wracać na światowy poziom. Już go nie słyszymy. Andrij godnie radzi sobie z tymi trudnościami i w jego grze będzie coraz mniej błędów.
— W jakich komponentach należy dodać Andrijowi?
— Będzie nieetycznie mówić szczegółowo. Mogę powiedzieć ogólnie, że w każdej sferze gry trzeba pracować. Jeśli zaniedbujesz szczegóły i nie podciągasz elementów, zawodnik nie będzie się rozwijał.
Biorąc pod uwagę, osobiście nie widzę, który z komponentów gry w Lunina jest bardziej słaby niż inne. Gra nogami — trzeba utrzymywać poziom, szczególnie w „Real”. Dla bramkarza najważniejsza jest psychologia. Andrij pokazuje odporność w stresowych sytuacjach i potencjał, który może zaprezentować, jeśli nie w „Real”, to w innej drużynie.
— Jakie są szczegóły pracy nad sobą bramkarza rezerwowego?
— Zawsze mówię swoim bramkarzom, że musimy utrzymywać stałe napięcie. Miejsce w podstawowym składzie jest jedno, a w drużynach po 3-4 bramkarzy. Trzeba cierpliwie czekać na swoją szansę i nie marnować jej.
— Czy Andrij robi postępy w „Realu”? Przez te mecze, w których występuje, trudno oceniać pozytywnie...
— To zbieg okoliczności. Chcielibyśmy, aby Andrij miał więcej doświadczenia w grze, aby zobaczyć, które aspekty należy poprawić. Rozbieramy go pod mikroskopem, ale to tylko pojedyncze wystąpienia po przerwie, po nieprzewidzianych okolicznościach w Courtois. Oczywiście, dla bramkarza ważna jest ciągłość i stałość występów.
Andrij rozumie, że teraz nie ma za sobą Kepa, a w przypadku braku Courtois staje się pierwszym wyborem Ancelottiego. Nie każdy ma szczęście w życiu, aby brać udział w takich wielkich meczach.
— Co bramkarz w wieku 25 lat musi zrobić, aby szybko pozbyć się mentalności rezerwowego?
— Stawiać sobie wysokie wymagania, dawać z siebie wszystko, aby być gotowym do pomocy w każdej chwili. Jeśli nie możesz czekać, musisz zmienić sposób pracy.
— Lunin oddał pierwszą asystę bramkarza „Realu” w La Lidze XXI wieku. To nie jest jedyny przypadek w nowoczesnym futbolu na najwyższym poziomie, ale w niższych ligach w każdym sezonie występuje kilka asyst bramkarzy. Czy to efekt gwałtownej zmiany pracy bramkarzy z piłką, czy jakieś zmiany w grze piłkarzy w polu?
— To rezultat pracy z bramkarzami, czego wymaga nowoczesny futbol. Widać, że młodsze pokolenie lepiej gra nogami. Efekty tej pracy są widoczne gołym okiem. To było celne podanie, a nie po prostu wybicie do przodu.
— Dlaczego Lunin pozostał w „Real”? Czy to oznacza, że jest zadowolony z roli rezerwowego?
— Andrij podpisał nowy kontrakt, wygrywając rywalizację z Kepą. Na niego nie postawiono na początku. Andrij na pewno nie jest gotowy pogodzić się z tym, że jest drugim bramkarzem. Widać po jego oczach, że jest nastawiony na walkę do ostatniego.
— Co powinien zrobić Lunin? Czy warto walczyć o swoją szansę na zostanie podstawowym?
— Zdecydowanie warto. Teraz jest najlepszy moment, aby zdobyć pozycję. Myśli o zmianie klubu powinny być jak najdalej. Nic się nie zmieni, a dobre drużyny zawsze będą trzymać Andrija na oku.
— Jak odnosi się pan do plotek, że „Real” już teraz handluje bramkarzami, którzy mogą zastąpić Courtois?
— Teraz Courtois jest pierwszym po Luninie (uśmiecha się). Po ciężkich kontuzjach trudno jest wrócić na światowy poziom. Ze względu na stare zasługi w „Real” nie gwarantują ci miejsca w pierwszym składzie. Dobrze, że Andrij ma takiego konkurenta, który nie pozwala mu się rozluźnić. Widać, że mają dżentelmeńską rywalizację w grze.
Ołeksandr Karpenko