Ukraiński napastnik polskiego „Rakowa” Władysław Kocherhin skomentował plotki transferowe dotyczące jego osoby.
— Władysławie, na ile prawdziwe są plotki o realnym zainteresowaniu z strony „Los Angeles” oraz niezidentyfikowanych klubów z Włoch, Belgii, Turcji, Ukrainy i Azji?
— Nie wiem nawet, co wam odpowiedzieć. Na razie nie mogę powiedzieć, czy to prawda, czy nie. (Uśmiecha się). To, że są inne kluby, które się mną interesują, jest dla mnie, oczywiście, miłe, ale… Na to pytanie mogą bardziej szczegółowo odpowiedzieć moi agenci. Obecnie jestem z „Rakowem” na zgrupowaniu (w ostatnim meczu kontrolnym drużyna z Częstochowy pokonała czeską „Sigmę” 3:2, Kocherhin wyszedł w wyjściowej jedenastce, a wynikami się nie wyróżnił — przyp. red.).
— A jednak, jak wiadomo, dym bez ognia nie występuje. Jestem pewien, że również kierownictwo „Rakowa” słyszało lub czytało doniesienia na wasz temat. Czy w związku z tym nie proponowali prolongaty kontraktu, który wygasa już pod koniec czerwca tego roku?
— Tak, mam kontrakt z „Rakowem” do 30 czerwca, ale zawiera on opcję przedłużenia. Nieautomatyczną. Będziemy to rozwiązywać z klubem.
— Widzę, że jesteś twardym orzechem do zgryzienia, nie chcesz się „łamać”. A jednak, jak ciekawie byłoby zagrać w MLS. Czy lepiej zostać w Europie?
— Gdy będzie jakaś jasność, udzielę ci na to pytania konkretnej odpowiedzi. Na razie mogę odpowiedzieć cokolwiek — a co? Na temat MLS na razie nie myślę.
Wiktor Głuchenny
