Były ukraiński napastnik Serhij Czujczenko podzielił się swoimi wrażeniami z rewanżowego meczu między reprezentacjami Belgii i Ukrainy (3:0) w barażu Ligi Narodów o prawo wystąpienia w Dywizji „A” tego turnieju.

— Od razu widać było, że nasi piłkarze grają defensywnie, licząc na kontrataki. Jednak w pierwszej połowie w kontratakach reprezentacji Ukrainy nic się nie układało. Kilka razy wprawdzie wychodzili w strefę, lecz końcówka nie przyniosła żadnego efektu. Pewnego razu Zinchenko próbował zagrozić bramce strzałem z poza pola karnego, jednak piłka minęła słupek. Co więcej, ta pierwsza próba zdobycia sukcesu miała miejsce dopiero w 27. minucie.
Jeśli chodzi o wydarzenia pierwszej połowy spotkania w ogóle, to już wtedy procentowe zestawienie posiadania piłki pokazało całkowitą przewagę Belgów. Myślę, że założenia trenera przewidywały szczelną grę w obronie i możliwość szukania swojej szansy w kontratakach. Tak więc, już w pierwszej połowie potwierdziły się moje przypuszczenia, że gra naszej reprezentacji będzie się toczyć właśnie w ten sposób. Belgowie od pierwszych minut przystąpili do oblężenia bramki Andreja Łunina, i można ich zrozumieć — w regulaminowym czasie musieli strzelić nie jednego, a przynajmniej dwa gole.
Jednak jeśli w pierwszej połowie meczu piłkarze reprezentacji Ukrainy poradzili sobie z obroną swoich bramek, to w drugiej nie udało się tego zrobić. Belgowie swoim kunsztem doprowadzili sprawę do potrzebnego wyniku. Najpierw De Keyper wygrał pojedynkę główkowy z Cyhankowem, podał piłkę do Doku, a ten zwrócił ją z powrotem. Następnie De Keyper błyskotliwie uderzył w daleki róg bramki niskim strzałem, otwierając wynik. A potem dwukrotnie trafiał już Lukaku.
W przypadku pierwszego gola Swiatok nie zdążył go zamknąć i napastnik doskonale wykonał strzał, strzelając w upadku w najniższy róg. Tego typu gole dla bramkarzy uważane są za bardzo trudne. Drugi gol Lukaku padł w ten sam róg bramki, ale już po mocnym „strzale” z pola karnego. Wszystkie te wydarzenia miały miejsce w ostatnich dwudziestu minutach meczu, i ten fakt jeszcze bardziej podkreśla gorycz porażki. Okazuje się, że mogliśmy z sukcesem stawić czoła rywalowi przez więcej niż godzinę, ale...
— Czego brakowało naszej reprezentacji narodowej, aby radość z pierwszego meczu przenieść także na drugi?
— Wszystkim ludziom związanym z piłką nożną było wiadomo, że po 3:1 w Murcji warto było grać defensywnie na wyjeździe. I graliśmy defensywnie, bo presja Belgów była mocna i ciągła. W posiadaniu piłki znacząco przewyższali ukraińską reprezentację, a zresztą uważani byli za faworyta meczu. Niestety, podopiecznym Rebrova nie udało się przeprowadzić produktywnej kontratak i zdobyć przynajmniej jednej bramki. Przez większość czasu nasi piłkarze w przeważającej mierze się bronili. Przez cały mecz były zaledwie trzy momenty, aby przeprowadzić atak z obrony. Jednak nie udało się.
— Niektórzy specjaliści uważają, że Ukraińcom może należało zastosować inną taktykę...
— Uważam jednak, że taktyka wybrana na drugi mecz przez sztab trenerski była właściwa. Przewaga dwóch goli, oczywiście, dawała możliwość poczucia się pewniej, jednak sytuacja potoczyła się tak, że trzeba było przypomnieć znane powiedzenie: „Drużyna gra tak, jak pozwala jej rywal”. W Genk miał miejsce właśnie ten przypadek, kiedy rywal nie pozwalał na grę. Zresztą, nie ma się czemu dziwić: reprezentacja Belgii — to zespół, który zawsze uchodzi za czołowy, jeden z najlepszych w europejskim futbolu. Teraz przechodzi wymianę pokoleń, a trener także został zmieniony. A w takich warunkach czasami zdarzają się zakłócenia, jak to miało miejsce w Murcji.
— W pierwszym spotkaniu między Ukraińcami a Belgami nie było Doku w składzie Belgów. Jednak w drugim ten zawodnik był niemal najbardziej aktywny wśród „Czerwonych Diabłów” i trzymał w napięciu całą obronę reprezentacji Ukrainy.
— Doskonały piłkarz, co tu dużo mówić! Jest bardzo szybki, mobilny, dynamiczny. Doku przypomina mi trochę naszego Mudryka. Tyle że Ukrainiec ma inny styl. A Belg bardzo ostry, natychmiast przemieszcza się w lewo czy w prawo. Dzięki swojej prędkości startowej Doku łatwo przejmuje rywala „jeden na jeden”. Efektywne krycie tego zwinnego gracza przez jedną osobę jest niemożliwe — potrzeba co najmniej dwóch. Uważam, że w dużej mierze „robił pogodę” w grze reprezentacji Belgii.
Wjaczesław Kułczycki