eden z byłych lekarzy lwowskiego Ruchu, Dmytro Babeliuk, opowiada o praktyce używania waty z amoniakiem do reanimacji piłkarzy.
"Czy amoniak naprawdę pomaga?
Wczoraj wieczorem w Ameryce znów poruszono temat starej, bezużytecznej metody dopingowania sportowców - wąchania amoniaku. Ta stara metoda "włączania się" do pracy jest znana na całym świecie, ale postępowe kraje już pewnie od niej odchodzą. Nauka pokazuje, że wdychanie amoniaku nie ma pozytywnego wpływu na wydajność sportowca, jego funkcje poznawcze czy koncentrację podczas meczu.
Natomiast wdychanie oparów amoniaku może prowadzić do chemicznych oparzeń śluzówki nosa. Ponadto ostry odruch w kręgosłupie szyjnym, który występuje po wdychaniu substancji drażniącej, może spowodować lub nasilić problem, który może występować w tej okolicy w wyniku urazu.
Wdychanie amoniaku to raczej zły nawyk. Młodzi sportowcy są uczeni tych rzeczy od najmłodszych lat i dziś na Ukrainie ta metoda pozostaje częścią przedmeczowego rytuału zawodników przed wyjściem na mecz. Czy to ma jakiś sens? Nie, nie ma. To samo dotyczy cywilów, którzy stracili przytomność" - napisał Babeliuk na Telegramie.