Były pomocnik kijowskiego „Dynamo” Siergiej Kowalec podzielił się swoimi wrażeniami z meczu swojej byłej drużyny z donieckim „Szachtarem” (1:1) w 11. kolejce mistrzostw Ukrainy.
— Siergiej Iwanowicz, przed meczem prognozowałeś dokładnie remis. Czy można mówić, że klasyk spełnił Twoje oczekiwania?
— Podobał mi się entuzjazm, który panował wokół tego pojedynku, ale sama gra... Nie była wystarczająco intensywna, było dużo błędów. Nie zobaczyłem spójnej gry, chciałem więcej pasji, ataków w przeciwnych kierunkach. Również spodziewałem się bardziej przemyślanej gry, bo w składach obu drużyn jest wielu zawodników z reprezentacji.
Rezultat w pewnym stopniu powinien bardziej satysfakcjonować „Dynamo”, ponieważ kijowianie utrzymali przewagę sześciu punktów. Uważam jednak, że gospodarze mogli zagrać bardziej agresywnie, brakowało im pewności, bali się przegrać.
„Szachtar” miał więcej sytuacji w pierwszej połowie, a po przerwie wykorzystał rzut wolny. Dopiero po tym Kijowianie zrozumieli, że również muszą atakować, niezły moment miał Wołoszyn. Ważną rolę odegrało usunięcie Kryśkiwa, „Dynamo” potrafiło skorzystać z przewagi liczebnej.
— Czym można wyjaśnić faul Kryśkiwa w sytuacji, która zdaje się nie wymagać takiego ryzyka?
— Wydaje mi się, że główny trener nie kontroluje sytuacji. Przed usunięciem Kryśkiwa był jeszcze moment, gdy Pedro Enrique bardzo ostro zaatakował Tymczika. Sędzia wtedy to puścił, ale upływa trochę czasu i już Kryśkiw fauluje z tyłu z ryzykiem kontuzji. To przy tym, że drużyna prowadzi i kontroluje grę. To znaczy, że nie ma dyscypliny drużynowej, porządku.
— Na działania „Dynamo” wpłynęła nieobecność Szaparenki?
— Mówi się o nim dużo, ale niestety Kola teraz nie pokazuje gry, której się oczekuje. Myślę, że on sam jest niezadowolony, plus musi pracować nad odbiorem piłki. W nowoczesnej piłce wygrywa ten, kto więcej odbiera piłki w środku pola.
— W „Szachtarze” na ławce rezerwowych mocno zadomowili się Szwec i Nazaryna. Ten ostatni, nawiasem mówiąc, mógłby pomóc w sytuacji, gdy drużyna została w osłabieniu, bo Ehor może grać w strefie defensywnej i niżej...
— Ta dwójka grała za Józefowicza, prezentując jakościową piłkę. To trener ustala skład i odpowiada za wynik. Teraz „Szachtar” ma problemy nie tylko, gdy musi się bronić, „górnicy” mają trudności z zdobywaniem bramek.
— Przed meczem mówiło się o możliwej dymisji Marino Puszyca...
— Jest kierownictwo klubu, które kontroluje ten proces. Ale zaznaczam, że w europejskich pucharach, jeśli nie odbierasz piłki, szans jest mało. Ogólnie to problem naszej ligi. Kaljużnyj to jedyny zawodnik, który odbiera piłkę. A odbiór to skomplikowany element techniczny. Bardzo dobrze panuje nad nim Taras Stepanenko, który od tylu lat wiernie służy „Szachtarowi”. Z jakiegoś powodu inni pomocnicy u nas nie lubią grać w odbiorze.
— Mecz Ligi Europy z „Romą” „Dynamo” zaczęło drugim składem, czy takie decyzje Szowkowskiego były uzasadnione?
— „Dynamo” miało na regenerację o dwa dni mniej, ale fizycznie drużyna wyglądała dobrze. Dla wielu piłkarzy — Bilowar, Mikhawko, Bragaru — to było pierwsze derby, duża odpowiedzialność.
— Co na koniec życzysz naszym gigantom?
— Grać w dobrą piłkę, cieszyć naszych wojowników i kibiców. Mniej mówić, a więcej pracować.
Anatolij Jaszynko