Główny trener reprezentacji Ukrainy Serhij Rebrow w wywiadzie dla wydania NemzetiSport podzielił się swoimi wrażeniami z meczu 4. kolejki głównej fazy Ligi Europy pomiędzy dwoma swoimi byłymi drużynami - kijowskim „Dynamo” a węgierskim „Ferencváros” (0:4).
— Początkowo miałeś przyjechać na mecz „Dynamo” - „Ferencváros”, ale gęsty ruch lotniczy pokrzyżował twoje plany. Gdzie teraz jesteś?
— W te dni rzeczywiście nie mam czasu na nudę. Na początku tygodnia byłem w Kijowie, skąd wyleciałem do Hiszpanii, aby spotkać się z zawodnikami reprezentacji Ukrainy, a teraz jestem w drodze na oboz treningowy narodowej drużyny. Planowałem pojechać do Hamburga, aby zobaczyć mecz dwóch moich byłych drużyn, ale ruch lotniczy był tak intensywny, że nawet przy minimalnym opóźnieniu nie miałbym szans na dotarcie na mecz, więc postanowiłem nie jechać.
— Ale mimo to oglądałeś mecz?
— Oczywiście, za nic w świecie bym go nie przegapił. Po losowaniu trochę żałowałem, że „Dynamo” i „Ferencváros” nie grają w Budapeszcie, wtedy na pewno byłbym na trybunach. A tak oglądałem mecz w telewizji w swoim hotelowym pokoju.
— I co sądzisz o tym, co widziałeś?
— Każdy, kto ma chociaż trochę pojęcia o piłce nożnej, mógł zobaczyć, co się wydarzyło. Od dawna znam głównego trenera „Dynamo”, Ołeksandra Szowkowskiego, był moim partnerem w drużynie. Starał się grać ofensywną piłkę i zdobyć pierwsze punkty w Lidze Europy. Jednak przez prawie cały mecz „Dynamo” musiało grać w dziesiątkę, a to bardzo trudne zadanie na takim poziomie, na europejskiej arenie.
— Jak sądzisz, „Ferencváros” i tak by wygrał, gdyby nie usunięcie z gry?
— Nie można tego powiedzieć. Nie jestem pewien. W pierwszej połowie „Ferencváros” grał niezbyt dobrze. Byłem trochę zaskoczony, że po tym, jak zyskali przewagę liczebną, „Dynamo” miało świetne sytuacje bramkowe. Grając w dziesiątkę, Kijowianie mogli strzelić dwa lub trzy gole. Jednak nie ma wątpliwości, że w drugiej połowie gra węgierskiej drużyny się poprawiła, a pierwszy gol zmienił psychologiczną sytuację meczu.
— Co więc się stało z „Dynamo”? Do drugiej połowy ich gra zupełnie się rozpadła...
— Do tego momentu piłkarze „Dynamo” trzymali się dzielnie. Pierwszemu golowi towarzyszył błąd na równym miejscu, który praktycznie podał „Ferencvárosowi” na tacce możliwość zdobycia gola. Wydaje mi się, że właśnie po tym ukraińscy piłkarze stracili pewność siebie, zagubili się w grze. A „Ferencváros” wręcz przeciwnie, zyskał odwagę. Tym bardziej, że zaraz po pierwszym golu padł drugi.
— Czy obecne kievskie „Dynamo” jest słabe?
— Obecne „Dynamo” nie jest już tym, co było wiele lat temu. Głównie to młodzi Ukraińcy, a w czwartek w składzie był tylko jeden legionista, panamski napastnik (Eduardo Guerrero, — przyp. red.), a ten wszedł na zmianę. W składzie są utalentowani, zdolni zawodnicy, ale trzeba pamiętać, że w obliczu obecnej sytuacji legioniści nie chcą przenosić się do Kijowa. W tym względzie lepiej sytuacja wygląda w innej ukraińskiej drużynie, donieckim „Szachtarze”, który ma w obwodzie jedenaście legionista.
— Czy to prawda, że na meczach domowych „Dynamo” czasami słychać syreny alarmowe, a zawodnicy mają wyznaczone dokładne trasy do schronów, do których muszą się udać w takich przypadkach?
— Niestety, takie sytuacje zdarzają się regularnie. Po przymusowej przerwie gra wznawia się.
— Nadal żyjesz z rodziną w Kijowie? Nie boisz się, że mogą trafić rakiety, niebezpieczeństwa wojny?
— Co mogę na to powiedzieć? Mamy nadzieję na lepsze czasy. Nie mówię, że życie w Kijowie jest pozbawione niebezpieczeństw, ale też nie mówię, że codzienne życie tam jest okropne. Spędzamy z rodziną dużo czasu w stolicy Ukrainy, Kijów - to nasz dom.
— Ale mecze reprezentacji Ukrainy nie odbywają się tam. Gdzie przygotowujesz drużynę?
— Zawsze niedaleko od miejsca najbliższego meczu. W przyszłym tygodniu zagramy z Gruzją i Albanią w Lidze Narodów, więc tym razem spotkamy się z zawodnikami nieopodal Gruzji. Dla piłkarzy i ich rodzin będzie lepiej, jeśli będziemy trenować z dala od wojny.
Tłumaczenie i adaptacja stylistyczna - Dynamo.kiev.ua, przy wykorzystaniu materiału link obowiązkowy!