Słynny napastnik „Interu” i reprezentacji Brazylii Adriano opowiedział, że po zakończeniu kariery zawodowej spędza czas w swoich rodzinnych fawelach.
„Wiecie, jak to jest— być nadzieją? Ja wiem. W tym również nienazwaną nadzieją. Jestem największym marnotrawcą w piłce nożnej. Lubię to słowo—„marnotrawstwo“. Nie tylko dlatego, jak brzmi, ale i dlatego, że jestem obsesyjnie zapatrzony w marnowanie swojego życia. Dobrze mi w szale marnotrawstwa.
Nie narkotyzuję się, nie zajmuję się przestępczością, nie lubię klubów. Zawsze chodzę w to samo miejsce w moim rejonie — kiosk „Nana”. Jeśli chcecie się ze mną spotkać, przyjdźcie.
Piję prawie codziennie. Czemu? Nie lubię tłumaczyć innym. Ale oto jedno z nich. Piję, ponieważ nie jest łatwo być nadzieją, która pozostaje w długu. A w moim wieku staje się to jeszcze gorsze”, — cytuje Adriano The players tribune.