Wychowanek kijowskiego „Dynamo” Denis Oliynyk skomentował w UPŁ TV swoją decyzję o zakończeniu kariery piłkarskiej.
— Droga piłkarska jest krótka. Choć spędziłem 20 lat na profesjonalnym poziomie. Było bardzo wiele dobrych momentów i doświadczeń. Miałem aktywny kontrakt do końca sezonu z LNZ, ale podjąłem decyzję i uważam ją za przemyślaną.
— Możesz wyjaśnić powody?
— Po pierwsze, nieco się zmęczyłem psychicznie. Zawsze chcę wygrywać. Nie jestem tym piłkarzem, który będzie siedział na ławce i będzie zadowolony z tego, że jest w drużynie. Poza tym przystępuję do licencji trenerskiej „A” i nie chcę tracić czasu, ponieważ jako aktywny piłkarz nie możesz się uczyć. Gdybym tego teraz nie zrobił, straciłbym cały rok.
— Co z twojej kariery wspominasz przede wszystkim?
— Przede wszystkim „Dynamo”, ponieważ byłem w akademii i przeszedłem wszystkie szczeble do pierwszej drużyny. Miałem marzenie grać w pierwszej drużynie i się spełniło.
Ponadto wspominam „Metalist”. Wspaniałe 2,5 roku. Trener, który prawidłowo mnie wykorzystywał na boisku, wiedział, jak ze mną rozmawiać, jak motywować i kiedy trzeba „nakręcać”. W „Metalście” czerpałem ogromną radość z piłki nożnej.
„Dniepr” także był świetnym klubem, wspaniały zespół, cieszyłem się z procesu. Ale tam miałem trudności w relacjach z Juanedem Ramosem. Wspominam ten klub z ciepłem w sercu. A najbardziej, chyba, nauczyłem się w „Vitesse”. W kwestii życia i podejścia do piłki nożnej, tam był znakomity trener (Peter Bosz, obecnie trener PSV — red.).
W 31 roku myślałem o zakończeniu z piłką, nawet przygotowałem na ten temat list. Kiedy byłem w Finlandii, miałem na celu powrót do Ukrainy i udowodnienie wszystkim, którzy uważali mnie za „zniszczonego” piłkarza, że tak nie jest. Jestem bardzo wdzięczny Skrypnikowi, że zaprosił mnie do „Worskły”. Miałem marzenie — zakończyć karierę w Ukrainie.
— Jakie są twoje dalsze marzenia?
— Będę dużo się uczyć. Uzgodniłem z Peterem Boszem, że przyjadę do niego, aby obejrzeć treningi i porozmawiać, aby głębiej rozumieć procesy. Mam bardzo duże ambicje. Jakim będę trenerem — pokaże czas.