Znany trener, a obecnie ekspert Oleg Fedorczuk opowiedział o tym, czy zaskoczyło go połączenie lwowskich drużyn „Karpaty” i „Ruch” od nadchodzącego sezonu, a także o tym, czy przyniesie to korzyści ukraińskiemu futbolowi.
— To ten przypadek, kiedy dymu bez ognia nie bywa. Kilka lat temu właściciel „Ruchu” Hrihoryj Kozłowski nie był przeciwny sprzedaży pozamiejskiej bazy klubowej, gdzie znajdowała się akademia w Winnikach. Nie można wykluczyć, że lwowski biznesmen przewartościował jej wartość, i wtedy transakcja z potencjalnym nabywcą — FC „Szachtar” — nie doszła do skutku. W zeszłym roku sytuacja w „Ruchu” pogorszyła się z powodu zaległości w wypłatach, co wskazywało na problemy finansowe klubu. Wygląda na to, że Kozłowski szukał wyjścia z tej trudnej sytuacji.
— Jak myślisz, czy to połączenie pomoże lwowskiemu futbolowi jako całości?
— Raczej nie. Już było połączenie „Karpat” i SKA, które nie przyniosło żadnych korzyści. W obecnej sytuacji w stolicy Galicji były dwie bojowe drużyny, a teraz zostanie tylko jedna.
— A na poziomie całej Ukrainy?
— To również straty reputacyjne. Przez długi czas akademia „Ruchu” uważana była za jedną z najlepszych w Europie, a projekt, który kiedyś postrzegano jako kuźnię futbolowych talentów, teraz można uznać za nieudany. To sprawi, że ci mecenasowie, którzy byli gotowi inwestować w rozwój infrastruktury futbolowej, zastanowią się, zanim podejmą decyzję. Być może Kozłowski po prostu nie obliczył swoich sił i nie warto było zaczynać tego projektu z tak dużym rozmachem.
— Twoim zdaniem, tylko problemy finansowe stały się powodem negocjacji o fuzji z właścicielem „Karpat” Włodzimierzem Matkowskim?
— Tak, rozczarowanie wynikami „Ruchu” w bieżącym mistrzostwie jest oczywiste. A rozmowy o możliwych zmianach w kierownictwie drużyny również nie dzieją się w próżni. Mimo że „Ruch” to oryginalna drużyna, która w żaden sposób nie przypomina innych klubów Ukrainy. Być może klub zwolnił tempo, ale nie zapominaj, że drużyna była budowana wokół młodych piłkarzy, którzy stanowili trzon młodzieżowej reprezentacji Ukrainy. Drugi moment: Kozłowski prawdopodobnie oczekiwał, że ten projekt zacznie przynosić zyski z sprzedaży zawodników, co, niestety, nie miało miejsca. „Ruch” nie osiągnął poziomu pucharów europejskich, a więc liczenie na znaczące zyski było niemożliwe.
— Czy można oczekiwać, że „Karpaty” wkrótce wzmocnią się zawodnikami „Ruchu”?
— Ponieważ po połączeniu Lwów w następnym sezonie będzie reprezentować tylko „Karpaty”, „Ruch” może przekazać „Karpatom” swoich najlepszych zawodników już w styczniu.
— Kto z zawodników mógłby pomóc „Karpatom”?
— W obronie — Ołeh Sycz i Roman Dydyk, w środku pola — Ilya Kwasnyca, w ataku — Ihor Krasyspir. Polecam także Bohdana Sliubika, ale już zwrócili na niego uwagę kijowskie „Dynamo”.
Jednak to połączenie doda kłopotów UPL i PFL. Przecież z elitnej dywizji na podstawie wyników sportowych zniknie „Ruch”, a także niejasne jest, czy będzie dalej grać druga drużyna klubu, „Ruch-2”. Kozłowski oświadczał, że to nie wpłynie na pracę akademii, ale nie wiadomo, czy będzie wsparcie finansowe ze strony „Karpat”. Jednak oczywiste jest, że cała grupa trenerów zostanie bez pracy.
— Nie można wykluczyć, że latem „Karpaty” zechcą wzmocnić się zawodnikami „Ruchu”, wychowankami głównego trenera Witalija Ponomariewa. Czy nie powstanie tutaj konflikt, czy nowi zawodnicy przyjmą pomysły trenerskie mentora „Karpat” Władysława Łupaszki?
— W tym przypadku najlepszym rozwiązaniem byłoby zaproszenie neutralnego specjalisty, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że „Karpaty” i „Ruch” mają różne style gry. Tu decydujące słowo będzie miała prezydent „Karpat” Matkowski. Jednak chciałbym mu życzyć, aby uniknął błędów, jak to się stało z powołaniem Władysława Łupaszki, kiedy z „Karpat” dosłownie wyrzucono jednego z najlepszych trenerów w historii ukraińskiego futbolu Myrona Markiewicza.
— Jak myślisz, czy Lwów może stać się trzecią siłą ukraińskiego futbolu w następnym sezonie?
— Nie sądzę. Ta sama „Aleksandria” ma lepsze perspektywy, mimo że „Karpaty” mają znacznie większy budżet. Oprócz tego są ambicjonalne kluby, jak Żytomierz, Krzywy Róg, Czerkasy.
Andrij Pysarenko