Prezydent kijowskiego „Dynamo” Ihor Surkis, który odwiedził oboz treningowy „białosini” w Turcji, w eterze klubowej telewizji podzielił się wrażeniami z przygotowań drużyny do drugiej części sezonu.
— Denis Popow opowiadał nam, że żartowaliście z drużyną o czymś. O czym konkretnie, jeśli to nie tajemnica?
— Staram się zawsze żartować z drużyną na zgrupowaniach, gdy nie ma oficjalnych meczów. Chłopcy muszą przygotowywać się w dobrym nastroju. Żartowałem i wszystko.
— Już nie pierwszy raz dołączasz do drużyny podczas zgrupowań, i to stało się już dobrą tradycją. Jakie masz wrażenia?
— Zacząłem jeździć z drużyną, kiedy „Dynamo” kierował Józef Sabо, to było około 30 lat temu. A potem już z Walerijem Łobanowskim. Tylko wtedy nie żyliśmy w takich komfortowych warunkach (uśmiecha się — przyp. red.). Dlatego chłopcy byli nastawieni, grali i dochodzili do półfinału Ligi Mistrzów. Żartowałem, że powinniście pojechać i być w tych warunkach, w jakich byliśmy wcześniej, wtedy byście docenili, co chłopcy zrobili wcześniej.
Musimy rozmawiać z chłopcami, oni ciężko pracują. Wydaje mi się, że druga część mistrzostw Ukrainy będzie dla nas bardzo trudna. Nie powinniśmy marnować emocji, a na boisku pokazywać, co może nasza drużyna.
Rozumiemy, że kibice są niezadowoleni z tego, jak wystąpiliśmy na arenie międzynarodowej. Mamy jeszcze dwa mecze i musimy pokazać, że „Dynamo” — jeszcze żyje. O tym chłopcom już powiedziałem. Na tabelę ligową nie powinniśmy patrzeć, trzeba przede wszystkim patrzeć na naszą grę. I Ołeksandr Włodymyrowycz też na to zwróci uwagę. Rozumiemy, że jest ciężko, ale na arenie międzynarodowej musimy pokazywać lepszy rezultat.
— Odwiedzasz wiele meczów „Dynamo”. Dziś na zgrupowaniach razem z pierwszą drużyną obecnych jest pięciu młodych piłkarzy. Co możesz o nich powiedzieć? Czy wzmocnią grę?
— To przyszłość kijowskiego „Dynamo”. Dziś ci chłopcy pracują z pierwszą drużyną, jutro jeszcze inni, bo to bardzo utalentowana młodzież — to i Reduszko, i Lusin, i inni chłopcy. Mogą włączyć się do pierwszej drużyny, ale potrzebują czasu.
Rozumiem, że wojna się skończy i wszystko będzie inaczej — jak było przed wojną. Znów będą przyjeżdżać do nas jakościowi piłkarze. Dlatego trzeba teraz skupić się na naszej akademii i zrobić wszystko, aby nasi chłopcy zaczęli grać. To potrzebne nie tylko dla „Dynamo”, ale i dla wszystkich reprezentacji Ukrainy. Przygotowujemy piłkarzy dla wszystkich reprezentacji. Dlatego rozumiem Szołowskiego — on patrzy w przyszłość. Może już ktoś w drugiej części sezonu zagra w pierwszej drużynie.
— Słubik i Okon dołączyli do „Dynamo” w ramach obserwacji. Co możesz o nich powiedzieć?
— Nic nie będę o nich mówił. Niech o nich mówi sztab trenerski „Dynamo”.
— Wspominaliśmy historię rywalizacji „Dynamo” z FCSB („Stiąua”). Pamiętamy finałowy mecz o Superpuchar UEFA w 1987 roku, kiedy nasza drużyna przegrała...
— Pamiętam tę grę, przegraliśmy 0:1. Oglądałem ten mecz na czarno-białym telewizorze razem z rodzicami i bardzo przeżywałem. Od 1975 roku nie przegapiłem żadnego meczu kijowskiego „Dynamo”.