Obrońca „Dynamo” Maksym Dziaczuk podzielił się emocjami po meczu z „Worskłą” w Pucharze Ukrainy, a także opowiedział o przygotowaniach do meczu mistrzostw Ukrainy z „Ingulcem”.
— W Poltawie zagrałeś po raz pierwszy w wyjściowym składzie po kontuzji. Jak się czujesz?
— Czuję się dobrze. Cieszę się, że zagrałem już pełny mecz, to daje mi więcej motywacji i emocji. Rehabilitacja przebiegała ciężko, były swoje niuanse, ale teraz wszystko jest dobrze.
— Kto cię najbardziej wspierał? To jest przecież także psychicznie trudne, nie tylko fizycznie…
— Oczywiście, moją przyszłą żonę, a także przyjaciół, z którymi byłem cały czas w kontakcie.
— Jak oceniasz swoją gotowość na podstawie meczu przeciwko „Worskłej”?
— Uważam, że jestem gotowy, ponieważ zagrałem nie 90 minut, a 120. Wytrzymałem fizycznie, a trenerzy już w dalszej kolejności będą decydować, czy jestem gotowy wyjść na boisko.
— Czy były jakieś niespodzianki w tym meczu?
— „Worskła” jest zawsze dość silnym przeciwnikiem, tym bardziej wszyscy wiemy, jak dobrze Poltawianie grają w Pucharze. Ale dziś niespodzianek nie było — chyba jedyną, że graliśmy 120 minut.
— Dowiedziałeś się z wyprzedzeniem, że wyjdziesz w wyjściowym składzie?
— Tak, na podstawie procesu treningowego rozumiałem, że mogę wyjść w wyjściowym składzie. Kiedy trener ogłosił wyjściową jedenastkę, emocje były tylko pozytywne. Byłem bardzo szczęśliwy.
— Na co poświęcone było dzisiejsze trening?
— Nie będę zdradzał wszystkich sekretów (uśmiecha się). Pracowaliśmy ogólnie w normalnym trybie, po wolnym dniu trzeba było dać trochę intensywności, więc otrzymaliśmy dobre obciążenie.
— Po treningu uzupełniałeś swoje uderzenia z kilkoma partnerami…
— Tak, trzeba ciągle się doskonalić, i to ma być podstawą w tym także dla obrońców, dla młodych graczy.
— Następny mecz z „Ingulcem”. Co myślisz o przyszłym przeciwniku, czy pamiętasz mecze z nimi?
— Oczywiście, pamiętam. Teraz znowu wyszli do UPL, ambitna drużyna. Ogólnie, przeciwko „Dynamo” wszystkie drużyny wychodzą z maksymalną koncentracją i chęcią.
— W tym tygodniu drużyna nie opuszczała granic kraju. Łatwiej, że nie trzeba było tracić dużo sił na podróż?
— Tak, oczywiście, logistyka nie jest prosta, ale w każdym meczu wychodzimy na boisko i dajemy z siebie maksimum.