Były zawodnik łuckiej „Wołyni” Siergiej Syminin przypomniał sobie, jak grało mu się w tej drużynie obok byłego obrońcy kijowskiego „Dynama” oraz reprezentacji Ukrainy Władysława Waszczuka.
— Klasa Waszczuka była wyczuwalna. Bardzo silny piłkarz. Pierwsze podanie Waszczuk dawał jakiekolwiek i zawsze docierało, gdzie chciał. To od razu było widoczne od pierwszego treningu. Waszczuk — w ogóle legenda ukraińskiego futbolu.
Waszczuk już mógł nie biegać. On przewidywał sytuację i wskazówkami wszystkich poprawnie ustawiał na boisku. Z nim było komfortowo grać. Wiele się od niego nauczyliśmy.
— A jak Waszczuk się w drużynie zachowywał? Nie było nadmiernego stosunku?
— Nie. W ogóle wszystko było dobrze. Zwykły facet. Nie powiedział: „A ja grałem za 'Dynamo', za reprezentację…”. U Kwarczańskiego wszystko szybko się wyrównywało. Zespół był bardzo dobry.
Dmytro Wiankow