Petro Naida: "Łobanowski jako pierwszy w ZSRR użył magnetowidu do analizy meczów. Mogły pojawić się problemy z KGB"

2024-01-19 17:54 Obrońca Dnipro Petro Naida z lat 70. powiedział Futbol 24 o "nieznanym Łobanowskim" (fragment wywiadu). Petro ... Petro Naida: "Łobanowski jako pierwszy w ZSRR użył magnetowidu do analizy meczów. Mogły pojawić się problemy z KGB"
19.01.2024, 17:54

Obrońca Dnipro Petro Naida z lat 70. powiedział Futbol 24 o "nieznanym Łobanowskim" (fragment wywiadu).

Petro Naida

- Pamiętasz Lobanovsky'ego jako piłkarza i pracowałeś z nim, gdy stawiał pierwsze kroki jako trener. W czym tkwi jego siła?

- W jego zdolnościach mentalnych. Łobanowski jest analitykiem, bardzo inteligentną osobą. Do każdego zadania podchodzi logicznie. Weźmy przykład spełniania standardów. Było to szczególnie widoczne, gdy zaczynał trenować w Dnipro. Rzut wolny wykonywała jedna osoba. Zawodnicy podchodzili do potencjalnego rzutu karnego z określonymi rolami. Wszyscy wiedzieli, gdzie odbije się piłka, kto jako pierwszy ją odbije w przypadku odbicia. Jego drużyna Dnipro była prawdziwą siłą - kiedy awansowaliśmy do najwyższej klasy rozgrywkowej, nasi rywale z pierwszej ligi pytali: "Dajcie wygrać 1:0 i koniec".

- Valerii Vasylovych, którego nie znamy. Pamiętacie jego szczególne cechy charakteru?

- Przede wszystkim przychodzi na myśl jedna z jego cnót. Łobanowski nienawidził przegrywać. I to nie tylko w piłce nożnej - we wszystkich grach, w których brał udział. Był zdyscyplinowany, nie pił alkoholu jak niektórzy... Ten człowiek ukończył Odeski Instytut Politechniczny! Miał kreatywne podejście do futbolu. Jak artysta, jak reżyser filmowy. Dlatego na zawsze zapisał się w historii.

- W 1966 roku na sezon do Odessy przyjechał Oleh Bazylevych. Jakim człowiekiem był bliski przyjaciel Łobanowskiego?

- Z natury żartowniś. Jako piłkarz był utalentowany i techniczny. Bazylevych miał świetny zwód, którego piłkarze używają w dzisiejszych czasach. Oleh grał jako prawoskrzydłowy, więc przesuwał się do środka i strzelał lewą nogą w długi róg. I prawie zawsze trafiał. Musiał to gdzieś znaleźć - trener go tego nie nauczył. A w latach 60. takie rzeczy uważano za innowację.

- Czy Łobanowski i Bazylewicz od razu zadomowili się w Odessie?

- Niektórzy zawodnicy lubili wypić. Ale ci dwaj lubili spacerować po mieście i studiować historię Odessy. Czuli, że tu jest ich miejsce.

- Vasyl Lyabyk, który grał dla Dnipro, wspominał: "Jestem wdzięczny Łobanowskiemu za to, że organizował dla nas wycieczki niemal wszędzie. W przeciwnym razie wyszlibyśmy z hotelu, wydeptali ścieżkę i wrócili do pokoju. Zabierał nas na słynne cmentarze, do muzeów i teatrów. Z nim na przykład odwiedziłem cmentarze Piskariewski i Nowodziewiczy, Chatyń i Park Stryjski we Lwowie".

- Takie wycieczki kulturalne są dla Walerija Wasiljewicza czymś oczywistym. Oczywiście chciał zrelaksować zespół, odwrócić jego uwagę i zmniejszyć napięcie. "Podczas gdy niektórzy ludzie wyszli rano poćwiczyć, my już spacerowaliśmy po mieście. Patrzyliśmy na ludzi, mieliśmy czas, by pomyśleć o życiu.

- Jednym z elementów filozofii trenerskiej Łobanowskiego była dyscyplina. Jak karał przestępców?

- Grzywnami. Ale takie sankcje stosował nie tylko za łamanie reżimu. Spóźnienia, skuteczne błędy na boisku - ich też karał. Nawet mnie ukarał grzywną.

- Za co?

- Podałem w złe miejsce (uśmiech). Prawie zdobyliśmy bramkę. Ale 15 minut później wciąż przegrywaliśmy, więc ukarał mnie grzywną. Ogólnie rzecz biorąc, nie byłem przestępcą. Jeśli miałeś w życiu trzy żółte kartki, to w porządku. Musisz zrozumieć, że mierzysz się z tym samym zawodnikiem. Jeśli go złamiesz, tylko pogorszysz sytuację jego rodziny, którą wspiera.

- W procesie szkoleniowym Walerij Wasiljewicz był prawdopodobnie głównym innowatorem w kraju. Jakie rzeczy były wówczas postrzegane jako rewolucyjne?

- Nikt nie wiedział, co to jest magnetowid, a my już go mieliśmy. Mogło to nawet spowodować problemy z KGB, które uważało, że taki sprzęt nadaje się tylko do pornografii. Ale Łobanowski wykorzystał swoje znajomości i zdobył magnetowid do analizy meczów. Być może Dnipro było pierwszą drużyną w Unii, która to zrobiła. Mieliśmy kamerzystę, który filmował cały mecz, a potem teoretycznie analizowaliśmy to ze sztabem trenerskim.

- Czy trener miał dobre zaplecze administracyjne w Dnipro?

- Niewątpliwie silne wsparcie zakładu pozwoliło klubowi się rozwinąć. Na przykład mogliśmy latać na wszystkie mecze. W związku z tym zużywaliśmy mniej energii w drodze, szybciej się regenerowaliśmy i osiągaliśmy lepsze wyniki. Lobanovsky był prawdopodobnie pierwszym w ZSRR, który pozwolił drużynie zapraszać swoje rodziny na obozy treningowe. Valerii Vasylovych wiedział również, jak odkrywać zawodników. Gdzie byłby Biełanow, gdyby nie Łobanowski? Błochin również powinien być mu wdzięczny. Podobnie jak reszta zawodników Dynama. A w 1976 roku chcieli usunąć trenera z drużyny. Nasz Dnipro pokonał ich 3-1 w Kijowie.

- Wspomnieliśmy o karach. Jednak proces treningowy był czasami nie do zniesienia. Czy drużyna trenowała w każdą pogodę?

- To prawda. Deszcz na obozie treningowym nie był dla nas przeszkodą. Jednak Łobanowski zawsze bronił interesów zawodników. W razie potrzeby spełniał wszystkie obiecane warunki finansowe.

Liubomyr Kuzmiak

RSS
Aktualności
Loading...
Пополнение счета
1
Сумма к оплате (грн):
=
(шурики)
2
Закрыть
Używamy plików cookie, aby zapewnić Ci więcej opcji podczas korzystania ze strony Ok