Główny trener kryworoskiego „Krywbasa” Jurij Wernidub opowiedział o sytuacji w drużynie i przebiegu bieżącego sezonu.
— W zeszłym roku drużyna zdobyła brązowe medale mistrzostw. Ten sezon drużyna rozpoczęła niezbyt pewnie. Zazwyczaj istnieją obiektywne i subiektywne przyczyny. Jak państwo postrzegają tę sytuację?
— Rzeczywiście istnieją obiektywne i subiektywne przyczyny. Nie chcę się powtarzać i omawiać tego tematu, bo znów powiedzą, że Wernidub się usprawiedliwia. Po tym jak zajęliśmy trzecie miejsce i staliśmy się brązowymi medalistami, od razu powiedziałem chłopakom, że zdobycie miejsca jest znacznie łatwiejsze, niż jego obrona.
— „Krywbass” w tym roku przeszedł trudną drogę w europucharach. Jak ten doświadczenie było dla Państwa przydatne?
— Już grałem w europucharach, więc to nie jest mój pierwszy raz. Jeśli chodzi o te eurowłochy, mimo trudnej sytuacji w naszym kraju, to rzeczywiście bardzo duże doświadczenie dla drużyny. Naprawdę liczę, że „Krywbass” znów będzie grał w europucharach. Mamy czas, aby pomyśleć, żeby nie powtarzać tych błędów, które popełniliśmy.
— W wielu meczach bieżącego sezonu drużyna miała przewagę, stworzyła wiele okazji, a na końcu traciła punkty. Jaki czynnik jest kluczowy, co przeszkadza zawodnikom skuteczniej wykorzystywać swoje najlepsze atuty?
— Oznacza to, że nie pracujemy wystarczająco na treningach — to najważniejszy czynnik. Musimy pracować jeszcze więcej i wszystko będzie dobrze.
— W drużynie jest dość dużo nowicjuszy, jak bardzo drużyna jest w tej chwili zgrana, jak szybko adaptują się nowi zawodnicy?
— Powoli, ponieważ na adaptację potrzebny jest czas, to jest zrozumiałe dla każdego trenera. Kiedy w drużynie są jakieś zmiany, zawsze potrzebny jest czas. Tym bardziej, że mamy nie tylko nowych graczy, ale i wielu chłopaków, których używamy na innych pozycjach. Z jednej strony, to bardzo dobrze, że chłopaków gra na różnych pozycjach i się tego nie boją.
Z drugiej strony, potrzebny jest pewien czas, ponieważ jeśli grasz jako boczny obrońca, a potem musisz zagrać centralnego, potrzebny jest czas, aby zawodnik rozumiał, czego się od niego oczekuje i co powinien robić, ponieważ to zupełnie różne pozycje. Jednak to mi się podoba, że chłopaki się tego nie boją, wychodzą, grają i prezentują niezły wynik.
— Dziś kwestia legionista w drużynach UPL jest dość specyficzna. Nie każdy piłkarz jest gotowy przyjechać do kraju, który jest objęty wojną. Jak legioniści „Krywbasa” podchodzą do tego?
— Jeśli wszyscy legioniści, których mamy, zostają w drużynie, to znaczy, że wszystko jest dobrze. Ale tych, którzy mają pewne wątpliwości, bardzo dobrze rozumiem, ponieważ trwa wojna. Wszyscy nasi legioniści, którzy są w Krywo-Rogu, to fajni ludzie, oni już się zaadaptowali. To mówi o tym, że chłopaki naprawdę chciały być w „Krywbasa”, dlatego są tutaj i pokazują się z najlepszej strony.
— Jak dla państwa osobiście ważne jest rozgrywanie meczów właśnie w Krywo-Rogu?
— Po co wtedy brać udział w UPL, żebyśmy grali gdzieś, a nie w domu? Zaczynaliśmy pierwszy mistrzostwo podczas wojny grając w takich warunkach, dlatego pierwszą rundę graliśmy w Kijowie. Uważam, że powinniśmy grać w domu, ponieważ Krywy Róg jest tak samo ukraińskim miastem, jak na przykład Kijów, Czerniowce, Ługańsk, Donieck, Symferopol i jakiekolwiek inne. Dlatego nie widzę problemu, żebyśmy rozgrywali mistrzostwo u siebie. Tym bardziej, że mamy bardzo dużo kibiców, którzy zawsze przychodzą i wspierają „Krywbasa”. Dzięki piłce nożnej, podczas wojny, ludzie mają miejsce, do którego mogą się udać i na co mogą popatrzeć.
— Kiedyś powiedziałeś po meczu, że lepiej, gdy kapitana wybiera główny trener. Czym wyjaśnisz swoją pozycję? I kto dla ciebie obecnie jest liderem lub liderami zespołu?
— To moja pozycja, przyzwyczaiłem się, że wybieram kapitana, dlatego dzisiaj z opaską kapitana jest Iwan Diбанго, gracz, który na to zasługuje. Nasz kapitan Dmytro Chomczenowski gra trochę mniej w chwili obecnej.
— Przez wiele lat mecze między „Dnipro” czy „Dnipro-1” a „Krywbassem” były bardzo istotne. Teraz Dniepropetrowszczyznę w elicie reprezentuje tylko „Krywbass”. Jakie jest twoje osobiste nastawienie do faktu, że silne kluby znikają z mapy piłkarskiej, czy można powiedzieć, że w Ukrainie większość klubów „wisi na nitce”?
— Teraz trzeba być gotowym na wszystko, ponieważ trwa wojna, wszystko może się zdarzyć. Właściwie, jest mi bardzo przykro, że najpierw zniknął taki klub jak „Dnipro”, a potem „Dnipro-1”, ale to życie, nic się na to nie poradzi. Teraz są trudne czasy. Najważniejsze, że jest 16 klubów w Premier Lidze, które obecnie biorą udział w mistrzostwach. Oby tak pozostało. Chciałbym dodać, że to dotyczy nie tylko UPL, ale i Pierwszej oraz Drugiej Ligi, ponieważ tam również mogą być pewne pytania i problemy. Nic się na to nie poradzi, to nasze życie. Ale na pewno pokonamy wroga i wszystko będzie dobrze w naszej rodzimej Ukrainie.
Anna Fatejeva, Oleg Tycholiz