Główny trener reprezentacji Ukrainy Serhij Rebrov porównał presję, jaką na nim wywiera się w klubach i reprezentacji narodowej.
— Jeśli porównać z „Dynamo”, to presja jest ta sama. „Dynamo” — to był moje pierwsze doświadczenie, a presja już była znacznie większa. Jeśli porównamy z innymi krajami — tak, to zupełnie inna sprawa.
Jednak nawet jeśli oderwiemy się od krytyki wogóle, to praca w reprezentacji Ukrainy w każdym momencie — to duża odpowiedzialność dla każdego trenera. I ja też to czuję, ale to zdecydowanie nie przeszkadza mi w pracy.
Skupiam się na pracy, kiedy to konieczne, kiedy zbieramy się z zawodnikami. Nie mam żadnych wątpliwości, robimy swoje i dajemy z siebie maksimum dla naszej reprezentacji.
— To znaczy, że nie masz takich myśli: „Wow, takiej presji wcześniej nie doświadczałem”, kiedy słychać wiele krytyki w twoją stronę?
— Pracowałem na Węgrzech, w Arabii Saudyjskiej, w Emiratach. Niestety, nie znałem języka. Na Węgrzech to bardzo trudny język, pracowałem tam przez trzy lata i znałem tylko kilka słów. Podobnie jest z językiem arabskim.
W Ukrainie pracować jest znacznie ciężej, ponieważ rozumiesz ludzi, rozumiesz, w jakim są stanie. Ludzie potrzebują tych emocji. Niestety, w niektórych meczach nie dodaliśmy pozytywu, a oni wylewają to wszystko na zawodników, na trenerów.
Wszystko rozumiem, tylko żal mi zawodników, którzy przyjeżdżają i dają z siebie maksimum. Niestety, nie wszyscy zawodnicy są gotowi na taką presję, kiedy trwa wojna, i na tobie spoczywa bardzo duża odpowiedzialność.